Manfred Buchalik przed blokiem, w którym miał mieszkanie
Manfred Buchalik przed blokiem, w którym miał mieszkanie

Manfred Buchalik pochodzący z Żor czuje się oszukany przez byłą żonę, znacznie młodszą od siebie, oraz jej babcię. Mówi, że panie sprzedały bez jego wiedzy mieszkanie z wyposażeniem, które kupił za własne pieniądze i wyremontował. Uważa, że padł ofiarą przestępczej zmowy wnuczki i babci.
Zaczęło się od tego, że była żona przekonała pana Manfreda, by oficjalnie właścicielką M w bloku przy alei Wojska Polskiego stała się starsza pani. – Udzieliła mnie i żonie pełnomocnictwa łącznego do dysponowania lokalem. Oznacza to, że tylko razem mogliśmy podjąć jakąkolwiek decyzję w kwestii sprzedaży czy wynajmu. Dokument sporządził notariusz z Rybnika – wyjaśnia nasz Czytelnik, który przebywa w Niemczech. Panie miały go zapewnić, że po powrocie do kraju będzie miał gdzie mieszkać na stare lata. Natomiast w razie jego śmierci mieszkanie miała otrzymać jego córka z poprzedniego małżeństwa.

Odeszła z innym
– Kilka lat temu żona opuściła mnie i zamieszkała w Niemczech z innym mężczyzną, który, jak się dowiedziałem, zajmuje się handlem nieruchomościami i jest zadłużony na setki tysięcy euro. Pod koniec zeszłego roku oboje przyjechali do Żor. Bez mojej wiedzy była małżonka sprzedała za 140 tys. zł warte 250 tys. zł mieszkanie z częścią wyposażenia, a pieniądze przelała na konto swego nowego partnera. Przedtem udała się z babcią do tego samego notariusza, gdzie pozbawiono mnie pełnomocnictwa do dysponowania lokalem – żali się pan Manfred. Jak dodaje, udał się do mieszkania, gdzie zastał obcych ludzi, którzy oświadczyli, że są nowymi właścicielami i wyrzucili go na zewnątrz.
– Zostałem ograbiony z dorobku całego życia – mówi pan Manfred. Wartość samego wyposażenia (meble, pralka, telewizor oraz cenny obraz historyczny) szacuje na 30 tys. zł. Dodaje, że mieszkanie kupił za własne oszczędności. Kilkanaście lat temu sprzedał gminie 80 arów gruntu, zaś w 1999 roku zbył dom prywatnemu przedsiębiorcy. Za te pieniądze kupił mieszkanie przy alei Wojska Polskiego, wyremontował, wyposażył i ubezpieczył. Adwokat poradził mu, by zgłosił rzecz prokuraturze. Tak też zrobił. Policja odmówiła wszczęcia postępowania, gdyż jej zdaniem sprawa nie nosi znamion przestępstwa, ale pan Manfred może dochodzić swoich praw w sądzie cywilnym.

Sąd rozpatrzy
– W paragrafie 1 artykułu 101 kodeksu cywilnego czytamy, że pełnomocnictwo można odwołać w każdej chwili. Wychodzi więc na to, że panie nie złamały prawa. Stąd funkcjonariusz prowadzący sprawę nie znalazł podstaw do wszczęcia postępowania karnego. Niemniej ten pan może zaskarżyć decyzję pozbawiającą go pełnomocnictwa, ale musiałby wykazać, że babcia w momencie podpisywania aktu notarialnego miała ograniczoną świadomość bądź działała pod wpływem błędu lub groźby – wyjaśnia aspirant Kamila Siedlarz, rzeczniczka żorskiej komendy. Pan Manfred złożył zażalenie na postanowienie stróżów prawa do Prokuratury Okręgowej w Gliwicach, która przekazała sprawę do rozpatrzenia Sądowi Rejonowemu w Żorach. Rozprawa odbędzie się 4 marca.



Babcia nie chce komentować całej tej historii. W rozmowie telefonicznej oświadczyła nam, że sprawa została zakończona i nie ma o czym mówić. Stwierdziła również, że stanowczo odmawia umożliwienia nam kontaktu z byłą żoną Manfreda Buchalika. (IrS)

2

Komentarze

  • 29 maja 2009 17:24Takiemu człowiekowi powinno sie współczuć W tym wieku stracic cały dorobek, przez krętactwa i oszustwa byłej żony
  • Erwin Zmowa dwóch kobiet. 26 lutego 2009 08:22Manfred Buchalik to jest bardzo ciekawa postać Zor. Prowadzenie podejrzanych interesów w tym uprawieniem prostytucji itp.Głowa siwieje,***** szaleje. Taki madry,a dał się nabrać.Manfred ale z ciebie palant.

Dodaj komentarz