Policjanci i prokuratura wyjaśniają okoliczności dwóch tragedii, do jakich doszło w zeszłą niedzielę w Wodzisławiu i Radlinie. W obu zginęli młodzi ludzie: dwudziesto- i piętnastolatek.
20-letni wodzisławianin zeskoczył z komina kotłowni na terenie szpitala przy ul. 26 Marca. Jego zwłoki znaleźli koledzy i koleżanki, którzy przebywali niedaleko miejsca tragedii. – Ze wstępnych ustaleń wynika, że młody mężczyzna wcześniej pił alkohol. Wszedł na komin kotłowni i skoczył. Poniósł śmierć na miejscu. Nie stwierdziliśmy udziału osób trzecich w tym zdarzeniu – informuje Marta Czajkowska, rzecznik prasowy policji w Wodzisławiu. Policjanci i prokuratura wyjaśniają teraz, co skłoniło młodego mężczyznę do podjęcia tak desperackiego kroku.
15-latek zginął porażony prądem. Do tragedii doszło w niedzielne popołudnie w rejonie wiaduktu kolejowego przy ul. Dworcowej w Radlinie. Jak wynika ze wstępnych ustaleń policji, grupa chłopców poszła w rejon wiaduktu, by zrobić sobie zdjęcia. W pewnym momencie jeden z nich, oddalił się i wszedł na słup elektrycznej trakcji kolejowej. Prawdopodobnie dotknął przewodów, został porażony prądem i spadł na ziemię. Przybyłe na miejsce pogotowie stwierdziło zgon. Prokurator zarządził sekcję zwłok ofiary.
Komentarze