Lucjan Fizia jest szefem wyszkolenia Aeroklubu ROW
Lucjan Fizia jest szefem wyszkolenia Aeroklubu ROW

Jeszcze niedawno 37-letni dziś Lucjan Fizia plasował się w pierwszej dziesiątce najlepszych akrobatów szybowcowych na świecie. W latach 1996-2005 był silnym punktem kadry narodowej. Aktualnie pełni funkcję szefa wyszkolenia Aeroklubu ROW, prowadzi zajęcia z adeptami szybownictwa. Należy do najbardziej cenionych śląskich wykładowców.
Większą część życia spędził w Żorach Rowniu, niedaleko lotniska w Gotartowicach. Samoloty niemal codziennie pojawiały się nad jego rodzinnym domem. Wtedy mały Lucek zadzierał głowę, obserwując z zapartym tchem przelatujące maszyny. Siadał na rowerek i mknął na lotnisko. – Chciałem popatrzeć z bliska na szybowce, samoloty i pilotów. Ciągle zastanawiałem się, jak to się dzieje, że fruwają – wspomina.

Od Bociana do Swifta
Kiedy skończył 16 lat, zapisał się do aeroklubu. Pozytywnie przebył badania lekarskie oraz szkolenie pod okiem instruktora Grzegorza Smołki. Pierwsze samodzielne loty zaliczył w popularnym szybowcu Bocian. Z biegiem czasu przesiadał się do coraz lepszych maszyn. Najwyższą półkę zajmują szybowce Swift, które służą reprezentantom Polski w zawodach międzynarodowych. Są to bardzo zaawansowane technicznie konstrukcje, produkowane przez Zakłady Lotnicze w Bielsku Białej.
Swifty wytrzymują duże przeciążenia i są niezwykle sterowne, co umożliwia bezpieczne akrobacje w powietrzu. Największy sportowy sukces odniósł w 2003 roku na Węgrzech, gdzie wraz z dwoma innymi polskimi zawodnikami zdobył drużynowe mistrzostwo świata w akrobacji szybowcowej. Ponadto dwukrotnie był wicemistrzem kraju. Teraz swoje bogate doświadczenia przekazuje takim jak on kiedyś, młodym pasjonatom szybownictwa. Zresztą w kursach biorą udział również starsi panowie, bo na latanie nigdy nie jest za późno. – Dopóki dopisuje zdrowie, można to robić z powodzeniem nawet po pięćdziesiątce – zachęca pan Lucjan.

W roli nauczyciela
Obecnie w szkoleniu bierze udział ośmiu śmiałków. Kursanci zdobywają wiedzę z zakresu: prawa i przepisów lotniczych, budowy szybowców, meteorologii, nawigacji, medycyny lotniczej, zasad lotu, osiągów i planowania lotu, łączności radiowej oraz procedur operacyjnych. Po zaliczeniu podstawowego kursu adept deklaruje czym będzie zajmował się w przyszłości: akrobacją lub przelotami szybowcowymi. Odtąd zaczyna się latanie, które najlepsi kończą uzyskaniem licencji pilota.
Mało kto wie, że pan Lucjan posiada uprawnienia do pilotowania dużych samolotów pasażerskich. Ukończył bowiem wydział lotniczy Politechniki Rzeszowskiej, zdał wszystkie niezbędne egzaminy, teoretycznie mógłby więc siąść za sterami boeinga. Życie napisało jednak inny scenariusz. Nie starczyło mu czasu na pilotowanie samolotów rejsowych. Lata natomiast samolotami sportowymi, zaczynał od pilotowania małej cesny. Często siada również za sterami dwupłatowca AN2.

Burza nad Rybnikiem
W powietrzu nie brakuje trudnych sytuacji, kiedy pilot musi błyskawicznie podjąć właściwą decyzję. – W ubiegłym roku wracałem samolotem z Jurkiem Makulą z pokazu we Włocławku. Holowaliśmy szybowiec, w którym siedział kolega z Kielc. W rejonie Gliwic trafiliśmy na burzę Próbowaliśmy dolecieć na lotnisko w Rybniku. Niestety, nad miastem również szalała burza. Nie było szans na bezpieczne lądowanie w Gotartowicach czy też Gliwicach. Zdecydowaliśmy więc o zmianie kursu w kierunku Kamienia Śląskiego pod Górą Świętej Anny – opowiada pan Lucjan. – Wylądowaliśmy przy silnym wietrze, ale umiarkowanym deszczu. Mieliśmy dużo szczęścia, bo tuż za lotniskiem ujrzeliśmy ścianę deszczu i latające pioruny – podkreśla.
W Aeroklubie ROW pan Lucjan poznał swoją przyszłą żonę Karinę. On był już dość doświadczonym pilotem, ona dopiero zaczynała przygodę z lataniem. Pilotuje samoloty holujące szybowce.



Drugą wielką pasją Lucjana Fizi jest fotografowanie. – Z dużych wysokości świat jest ciekawszy. Mam go jak na dłoni. Ogromne przestrzenie dają poczucie wolności – mówi. Fotografuje z góry całe miejscowości lub pojedyncze obiekty. W zeszłym roku kupił sobie teleskop, przez który obserwuje niebo. To kolejna pasja mistrza akrobacji. – Jak jest ładna pogoda doskonale widać planety naszego układu słonecznego. Docieram również do mgławic czy całych galaktyk. Niedawno sfotografowałem międzynarodową stację kosmiczną, do której latają promy Discovery. Na zdjęciu widać panele słoneczne zaopatrujące stację w energię oraz część główną – wyjawia pan Lucjan. (IrS)

Komentarze

Dodaj komentarz