Wiesław Janiszewski uważa, że ktoś chce mu zaszkodzić
Wiesław Janiszewski uważa, że ktoś chce mu zaszkodzić

Afera wokół burmistrza Czerwionki-Leszczyn Wiesława Janiszewskiego wybuchła dwa tygodnie temu. Kto ją rozpętał, nie wiadomo. Po oczach biły za to tytuły z pierwszych stron gazet w regionie, z których wynikało, że Janiszewski był agentem, a z końcem lat 80. służył w PRL-owskim kontrwywiadzie. Sprawa stanęła na ostatniej, piątkowej sesji.
Ktoś, chcąc wywołać sensację i zdyskredytować Janiszewskiego, posunął się do tego, że opatrzoną numerami akt i skrótami informację pokserował i rozplakatował po słupach w gminie. Problem w tym, że zapisek IPN-u o tym, że Wiesław Janiszewski „14 lipca 1987 roku został zarejestrowany przez oddział WSW w Gliwicach jako oficer rezerwy kontrwywiadu” nie świadczy o tym, że był współpracownikiem SB. To po prostu informacja o wpisaniu do rejestru wojskowego. Kilkanaście lat temu każdy mężczyzna, który skończył studia, musiał zaliczyć trzymiesięczne szkolenie wojskowe w szkole podchorążych. Tak było nawet w przypadku absolwentów seminarium duchownego.
Sam burmistrz sprawy nie komentuje, choć nie kryje, że jego zdaniem ktoś chce mu zaszkodzić, zwłaszcza że on ma zamiar ubiegać się o reelekcję. W piątek poinformował radnych, iż zwrócił się do IPN-u o uzupełnienia dokumentacji z jego służby wojskowej, którą zaczął w 1982 roku, tuż po ukończeniu studiów. – Przed wyborami zadałem sobie pytanie, czy mogę być burmistrzem, prześwietliłem swój życiorys i stwierdziłem, że tak – mówił Wiesław Janiszewski. Oznajmił, że jako osoba publiczna poddał się lustracji i ma nadzieję, że w zapisach IPN-u znajdą się wyjaśnienia, jaki związek z kontrwywiadem miała jego służba wojskowa.

Komentarze

Dodaj komentarz