Grzegorz Łubczyk opowiadał młodzieży o bohaterstwie Henryka Sławika. Zdjęcie: Jacek Struczyk
Grzegorz Łubczyk opowiadał młodzieży o bohaterstwie Henryka Sławika. Zdjęcie: Jacek Struczyk


Na wstępie młodzież dowiedziała się, kim był bohater publikacji i w jaki sposób znalazł się na Węgrzech, gdzie uratował pięć tysięcy Żydów: więcej niż Oskar Schindler i Raoul Wallenberg, którym poświęcono przecież wspaniałe filmy fabularne. A pochodzący z Jastrzębia Sławik wciąż pozostaje w cieniu...
Przez lata był postacią nieznaną, bo niewygodną dla władz PRL-u, gdyż działał w nurcie niepodległościowym Polskiej Partii Socjalistycznej. – Ponadto gdybano, jak Ślązak mógł uratować aż tylu Żydów – zaznacza Jan Delowicz, historyk z żorskiego muzeum. – Dopiero w ostatnich latach ukazało się kilka książek i filmów dokumentalnych o Sławiku. Prawda o człowieku, prędzej czy później, wychodzi na światło dzienne.
W trakcie spotkania podsumowano program edukacyjny, w którym uczestniczyli licealiści z „Miarki”. Młodzież odwiedziła obóz koncentracyjny Auschwitz-Birkenau, przygotowała także prezentacje multimedialne dotyczące Holocaustu.
Następnie uczniowie obejrzeli film o bohaterskim Ślązaku, który urodził się w Szerokiej, obecnie dzielnicy Jastrzębia Zdroju. Walczył w trzecim powstaniu śląskim jako żołnierz 13. (5.) pułku żorskiego. Zasiadał w Sejmie Śląskim, który reprezentował w Lidze Narodów w Genewie.
Ożenił się z warszawianką Jadwigą Purzycką. Wybuch drugiej wojny światowej zastał go z żoną i córką w stolicy. Wraz z innymi rodakami przedostał się przez Rumunię na Węgry, gdzie został internowany. Wyszedł stamtąd dzięki zabiegom Józsefa Antalla, dyrektora biura ds. uchodźców w Ministerstwie Spraw Wewnętrznych. Obaj panowie zaprzyjaźnili się, organizując przerzuty Polaków na Zachód. Wkrótce przy Komitecie Obywatelskim powstał referat dla ratowania polskich Żydów. Sławik doprowadził do utworzenia sierocińca dla rzekomo polskich, a w rzeczywistości żydowskich sierot. Od marca 1944 roku Niemcy okupowali również Węgry. Sławik oraz jego rodzina mieli paszporty szwajcarskie, mogli więc spokojnie opuścić kraj. Nie zrobili tego jednak, dalej działali w podziemiu. Gestapo usilnie go poszukiwało, został wydany przez Polaka na usługach Niemców. Torturowany, nie przyznał się do roli, jaką odegrał w przerzucie 60 tys. Polaków do wojska na Zachodzie oraz ratowania Żydów. Trafił do obozu koncentracyjnego w Mauthausen, gdzie zginął rozstrzelany. Ostatnie jego słowa brzmiały: „Niech żyje Polska!”. Yad Vashem przyznał pośmiertnie Henrykowi Sławikowi medal „Sprawiedliwy wśród Narodów Świata”.

Komentarze

Dodaj komentarz