Autor e-maila do redakcji „Nowin” pisze, że pracownicy firmy ochroniarskiej nie kiwnęli palcem, a stróże prawa przyjechali dopiero po 30 minutach. Aspirant Kamila Siedlarz, rzeczniczka żorskiej komendy, mówi, że na policję nie zgłosił się żaden poszkodowany. Bijatyki nie odnotowano też w elektronicznej książce służby dyżurnych, co by wskazywało na to, że takie zdarzenie nie miało miejsca. Nikt, jak powiedziała Katarzyna Siemieniec, prezes miejskich zakładów opieki zdrowotnej, nie szukał pomocy na pogotowiu. Jednakże po przesłuchaniu policyjnego rejestratora rozmów telefonicznych okazało się, że o godz. 21.32 dzwoniła kobieta z informacją, iż w parku pojawiła się grupa młodych, agresywnych ludzi. Prosiła o szybki przyjazd policji. O godz. 21.33, 21.34 i 21.35 dyżurny odebrał trzy ponaglające telefony. Od razu wysłał tam dwa dodatkowe patrole.
– O godz. 21.36 policjanci informują, że podejmują interwencję, gdyż ok. 30-40 osobowa grupa kibiców Górnika zaczepia ludzi. Jeszcze raz dzwoni ta sama kobieta. Powiadamia, że na miejscu są policjanci, ale szalikowcy rozpierzchli się w tłumie. Nie jest więc prawdą, że policjanci przyjechali dopiero za pół godziny – zaznacza pani rzecznik. O godz. 21.58 funkcjonariusze powiadomili dyżurnego, że nikogo nie zatrzymali, a w parku nie dzieje się nic złego Niemniej po naszym telefonie policjanci dokładnie przyjrzą się nagraniom z monitoringu. Kamila Siedlarz dodaje, że w weekend funkcjonariusze wiele razy interweniowali na prośbę mieszkańców okolic Parku Cegielnia, którzy skarżyli się na zakłócanie ciszy nocnej. Ze sceny miały również padać wulgarne słowa.
Bogdan Lis z firmy ochroniarskiej mówi to samo, co policja: podczas imprezy nie doszło nie doszło do żadnej bijatyki. – Niczego takiego nie zauważyliśmy. Teren monitorowały kamery, które zapewnili organizatorzy. Z nagrania nie wynika, żeby w rejonie sceny i wśród publiczności doszło do jakiejś bójki. Na miejscu przez cały czas byli też policjanci – stwierdza Bogdan Lis. (IrS)
Komentarze