Na tragedię nie trzeba było długo czekać. Około godz. 16.30 chodnikiem wzdłuż ulicy Przemysłowej szła 45-letnia kobieta ze swoją czteroletnią wnuczką. Kiedy znajdowały się w rejonie skrzyżowania ulic Reja i Powstańców Śląskich, na chodnik wjechał nagle fiat punto. Jak relacjonuje podinspektor Marek Botorek, zastępca naczelnika jastrzębskiej drogówki, szofer jechał z góry, z dużą prędkością. – Przed skrzyżowaniem zarzuciło go i uderzył w krawężnik. Samochód dachował, potem dosłownie przeleciał nad dziewczynką i uderzył w kobietę – mówi policjant.
Przybyłe na miejsce pogotowie podjęło próbę reanimacji babci, ale nie przyniosła ona rezultatu. Będącą w szoku dziewczynkę karetka zabrała do szpitala. Dokładne badanie wykazało u dziecka pęknięcie czaszki. Lekarze zdecydowali, że dziecko pozostanie w lecznicy co najmniej kilka dni. Kierowca z wypadku wyszedł w zasadzie bez szwanku. Okazało się, że miał 2,11 promila w wydychanym powietrzu. Został zatrzymany i przewieziony do komendy, gdzie trzeźwiał. W sobotę został przesłuchany, a w niedzielę postawiono mu zarzuty jazdy po pijanemu i spowodowania wypadku ze skutkiem śmiertelnym. Sąd posłał go do aresztu śledczego na razie na trzy miesiące. Grozi mu kara do 12 lat więzienia.
Komentarze