20024105
20024105


W przedostatni weekend września w pasażu panował prawdziwy tłok. Przy głośnej muzyce trwało wielkie malowanie. Młodzi ludzie, niektórzy z ochronną maską na twarzy, potrząsający puszkami z farbą w spreju, uwijali się przed kilkoma ścianami. Blady tynk dawno już zniknął pod warstwami farby w aerozolu. Chłopak rozebrany do pasa tańczył w pasażu breakdance’a, tańczył, choć bardziej przypominało to akrobacje gimnastyków na koniu z łękami. Szybko okazało się, że chętnych jest więcej niż ścian.– Jestem tu najstarszy, nikt mnie nie przykryje – mówi mierzący ponad dwa metry Maciek, młodzian, który właśnie na pustej jeszcze ścianie namalował sprejem czarny hieroglif.– To tag – podpis, a raczej imię sprejtera – wyjaśnia. Na kilku innych wolnych ścianach ktoś wypisał już: rezerwacja!– Jeśli jest ktoś, kto ponad wszystko nie cierpi paćkania farbą ścian nowych budynków, to właśnie ja. Ale to, co stało się tutaj, to zupełnie inna historia – mówi Andrzej Obuchowicz, związany z mieszczącą się w pasażu galerią Inna, w której wystawione są m.in. prace pacjentów rybnickiego szpitala psychiatrycznego.– Jakiś czas temu na nasze zlecenie grafficiarze wymalowali na przeciwległej ścianie coś w rodzaju reklamy naszej galerii. Obserwując przez szybę to, co dzieje się w pasażu, zobaczyliśmy, że wielu młodych ludzi zauważa naszą galerię dzięki temu graffiti. Co ciekawe, przez dobre dwa miesiące nikt go nie pomalował, nie zniszczył. Niektórzy przyklękali nawet, by przeczytać podpisy autorów. Zrodził się pomysł, by w podobny sposób przemalować cały pasaż. Uzyskaliśmy zgodę prezydenta miasta i pieniądze na farby, w akcję postanowiły się też włączyć działający tutaj bar i pracownia urbanistyczna. Wkrótce wywiesiliśmy informację o planowanej akcji plastycznej. Zainteresowanie nią przeszło wszelkie wyobrażenia. Zjawiły się tu osoby nawet z Katowic. To fenomenalne, ale ci młodzi ludzie, których znam ledwie od trzech dni, są posłuszni i zdyscyplinowani. Kłócą się co prawda o ściany, ale to już ich sprawa – mówi Andrzej Obuchowicz.W tłumie młodych ludzi, który tłoczył się w pasażu, znalazła się również Joanna Nowara, studentka III roku wydziału ceramiki i szkła Akademii Sztuk Pięknych we Wrocławiu. Według projektu przygotowanego przez Pracownię Urbanistyczną wymalowała sprejem jej graffiti „firmowe”. O wielkim sprejowaniu dowiedziała się w galerii, gdzie wystawia swoje prace.– To zupełnie inna technika malowania, dająca nowe możliwości. Niewykluczone, że wykorzystam je w przyszłości w swojej pracy. Jestem szczerze zaskoczona poziomem prac niektórych chłopców i ich wyczuciem koloru – przyznaje.Reakcje przechodniów były różne: jedni byli zaskoczeni, inni tylko przedzierali się przez tłum nastolatków, jeszcze inni nie kryli oburzenia. Ktoś, stukając się palcem w czoło, zapytał krótko: Kto to wymyślił...?Andrzej Obuchowicz jest pod wrażeniem. Nie chce, by na tej jednej akcji się skończyło.– Przyszedł mi do głowy pomysł, by w dniu wagarowicza (pierwszy dzień wiosny) zorganizować na rynku plener dla grafficiarzy. Na 20 sztalugach można by umieścić duże, pilśniowe płyty. Trudno przenieść garaż czy fragment ściany, a taką wystawę złożoną z płyt można by potem prezentować w różnych miejscach – przekonuje Andrzej Obuchowicz.

Komentarze

Dodaj komentarz