Pawilon handlowy służył pacjentom szpitala przez 16 lat / Wacław Troszka
Pawilon handlowy służył pacjentom szpitala przez 16 lat / Wacław Troszka
O perypetiach związanych z pawilonem pisaliśmy na naszych łamach już kilkakrotnie. Jeśli nie wszystkie, to przynajmniej zdecydowana większość problemów bierze się z faktu, że w 1993 roku na szpitalnym gruncie pawilon zbudował prywatny inwestor. W 2005 roku Zofii Zagórskiej, właścicielce pawilonu wygasła umowa najmu gruntu. Od tamtego czasu, zdaniem dyrekcji szpitala, użytkuje go ona bez umowy. W połowie grudnia ubiegłego roku został zamknięty.
– Nie dano mi nowej umowy najmu gruntu, a czynsz podniesiono o 600 proc. Postawiono mnie pod ścianą, więc byłam gotowa rozebrać ten pawilon – tłumaczy. Zapewnia, że przez cały czas płaciła czynsz według starych stawek. Sprawa trafiła do sądu. Szpital domagał się zaległego, wyższego czynszu i odszkodowania za korzystanie z pawilonu bez umowy na dzierżawę gruntu.
W rybnickim sądzie zapadł salomonowy wyrok. Sąd orzekł, że właścicielka ma zapłacić szpitalowi zaległy czynsz, ale liczony według niższej stawki – nie 6,60 zł za 1 m kw., jak chciał szpital, a tylko 3,05 zł. Dyrekcja lecznicy odwołała się od tego wyroku, ale Sąd Okręgowy w Gliwicach w końcu czerwca tego roku odrzucił jej apelację. W uzasadnieniu wyroku zapisano: „Powód nie wykazał, że od innego najemcy otrzymywałby czynsz w żądanej przez siebie wysokości”.
W maju tego roku sklep i mała restauracja mieszczące się w pawilonie znów zaczęły działać. Jak mówi Zofia Zagórska, dyrektor szpitala Andrzej Krwaczyk miał jej pozwolić na otwarcie pawilonu do czasu rozstrzygnięcia spornych kwestii związanych z gruntem, na którym stoi.
– Zadeklarowałam, że za każdy metr gruntu pod pawilonem będę płacić 6,70 zł miesięcznie. Ostatecznie zaproponowałam dwa rozwiązania: sprzedaż pawilonu szpitalowi albo jego nieodpłatne przekazanie po kolejnych sześciu latach użytkowania. W tym czasie opłacałabym czynsz według aktualnych stawek – mówi właścicielka.
W końcu września otrzymała odpowiedź dyrektora szpitala. Ten, powołując się na uchwałę zarządu województwa z 22 września, zaproponował jej wydzierżawienie gruntu bez przetargu na okres sześciu miesięcy, pod warunkiem że zrzeknie się prawa do zwrotu nakładów poniesionych na wybudowanie pawilonu.
– Myślałam najpierw, że te sześć miesięcy zamiast sześciu lat to jakiś błąd. Okazało się jednak, że nie. To jakieś nieporozumienie, a wręcz próba wyłudzenia ode mnie majątku. Chcą, bym dała im ten budynek w prezencie, ale nic z tego. Według ostatniej wyceny, z 2005 roku, pawilon był wart ok. 204 tys. zł – denerwuje się Zofia Zagórska. Przekonuje, że obecny układ powinien obu stronom odpowiadać. – Ja prowadzę interes, szpital otrzymuje czynsz, a pacjenci i odwiedzające ich osoby mają do dyspozycji sklep i bar – dodaje. Niemniej w ubiegłym tygodniu poinformowała dyrektora szpitala, że do trzech miesięcy, po wyburzeniu pawilonu, przekaże mu grunt, który dzierżawiła. W urzędzie miasta złożyła już wniosek o pozwolenie na rozbiórkę pawilonu.
– Sklep i bar będą czynne do końca roku, wtedy zrobię końcowy remanent i w styczniu rozpocznę rozbiórkę. Trójce pracowników wręczyłam już trzymiesięczne wypowiedzenia – stwierdza Zagórska.
Dyrektor szpitala zwraca uwagę, że tylko zarządza majątkiem, którego właścicielem jest marszałek województwa. – Ja nie mam nic do powiedzenia. Ta nieruchomość należy do zarządu województwa, to on podejmuje decyzje – mówi Andrzej Krawczyk, dyrektor Państwowego Szpitala dla Nerwowo i Psychicznie Chorych w Rybniku. Tłumaczy, że według pierwszej umowy najmu po jej wygaśnięciu właścicielka pawilonu miała przywrócić dzierżawiony teren do stanu poprzedniego.
– Jeśli pani Zagórska wyburzy pawilon, wypełni tylko warunki umowy. Była w niej mowa o obiekcie tymczasowym, nietrwale związanym z gruntem, ale ona, nie stosując się do tego zapisu, postawiła tam murowany budynek – zauważa Andrzej Krawczyk.
– Pawilon został zbudowany zgodnie z projektem i pozwoleniem na budowę. O tym, że to obiekt tymczasowy, dyrektor szpitala przekona się, gdy go rozbiorę. Jeśli nie zmieni zdania w sprawie dzierżawy gruntu, to dla mnie sprawa jest zamknięta – kończy Zofia Zagórska.
– Nie wnikam w istotę sporu, ale szkoda, że obiekt, który mógł dalej służyć pacjentom i mieszkańcom, zostanie rozebrany – komentuje Janusz Błaszczyński, naczelnik wydziału architektury w rybnickim magistracie.

Komentarze

Dodaj komentarz