Monika Sibora poprowadziła rybnicki zespół do trzeciego zwycięstwa w sezonie. I oby tak dalej / Wacław Troszka
Monika Sibora poprowadziła rybnicki zespół do trzeciego zwycięstwa w sezonie. I oby tak dalej / Wacław Troszka

Mecz poprzedziły problemy z uruchomieniem elektronicznej tablicy wyników. Z tego powodu początek spotkania opóźnił się o pół godziny.
Na szczęście ten poślizg nie miał żadnego wpływu na postawę drużyny gospodyń. Dla wielu kibiców zaskoczeniem była obecność w wyjściowym składzie Amerykanki Whitney Boddie. 22-letnia rozgrywająca przez tydzień nie trenowała. Dopiero dzień przed meczem zapadła decyzja, że jednak wystąpi w spotkaniu z drużyną z Pruszkowa. Jednak bohaterką pierwszej odsłony niedzielnego pojedynku była jej rodaczka – Nikita Bell. Zawodniczka ta powoli dochodzi do formy, jaką prezentowała przed dwoma laty. W początkowej fazie meczu była prawdziwą liderką ekipy ROW-u: zdobywała punkty, zbierała piłkę spod tablic, ale przede wszystkim dynamicznymi akcjami wzbudzała aplauz na trybunach. Za godną siebie przeciwniczkę miała Ashley Shields, również Amerykankę, reprezentującą zespół z Pruszkowa. To jej świetnej grze drużyna gości zawdzięczała fakt, że jeszcze kilka sekund przed końcem pierwszej kwarty prowadziła 20:19. Rzut za trzy punkty Katarzyny Suknarowskiej sprawił, że to rybniczanki na pierwszą przerwę schodziły, prowadząc 22:20.
W drugiej kwarcie przebudziła się niewidoczna do tej pory Devanei Hampton. Amerykańska środkowa zaczęła seryjnie zdobywać punkty. Efektem jej skutecznej gry była rosnąca przewaga podopiecznych trenera Mirosława Orczyka. Po rzucie zza linii sześciu metrów Katarzyny Krężel gospodynie prowadziły różnicą 12 punktów. W dodatku po trzech indywidualnych przewinieniach szkoleniowiec z Pruszkowa Jacek Rybczyński musiał dać odpocząć Shields. Jednak za sprawą innej czarnoskórej zawodniczki z Pruszkowa Latoyi Bond przewaga rybniczanek stopniała do sześciu punktów.
Dopiero w drugiej części meczu grające na coraz większym luzie zaczęły powiększać swoją przewagę. Zaczęła trafiać Krężel. W pewnym momencie gospodynie prowadziły już różnicą 23 punktów.
– To był z pewnością nasz najlepszy mecz w hali w Pawłowicach. Mam nadzieję, że to dopiero początek serii naszych zwycięstw – mówiła po spotkaniu Katarzyna Krężel, najskuteczniejsza zawodniczka w szeregach ROW-u.
Skutecznego finiszu rybniczanek nie zakłóciła nawet strata Hampton, która na niespełna cztery minuty przed końcem za pięć przewinień musiała opuścić plac gry.
Już dzisiaj (18 listopada, godz. 18.30) zespół Uteksu ROW Rybnik rozegra w hali w Pawłowicach mecz drugiej rundy rywalizacji o Puchar Polski. W następnej kolejce Germaz Ford Ekstraklasy drużyna trenera Orczyka wyjeżdża do Polkowic na mecz z tamtejszym zespołem CCC.

Utex ROW Rybnik – Blachy Pruszyński Lider Pruszków 84:63 (22:20, 25:21, 23:14, 14:8)
ROW
: Sibora 10, Krężel 21, Bell 19, Hampton 12, Boddie 10 – Koc 6, Suknarowska 6, Stanek, Chomicka, Moszkowicz.
 



Zdaniem trenerów:

Jacek Rybczyński (Lider Pruszków): Chcieliśmy wygrać i mieć trochę spokoju. Mecz nam jednak się nie udał. Nic nam nie wychodziło. Atak, obrona, a nawet komunikacja na parkiecie. Takie spotkania jednak się zdarzają. Drugi taki pojedynek w sezonie już się na pewno nie powtórzy.

Mirosław Orczyk (Utex ROW Rybnik): Wykonaliśmy nasze założenia taktyczne. Zatrzymaliśmy liderów gości. W drugiej połowie powstrzymaliśmy Ashley Shields i to był klucz do zwycięstwa. Pokazaliśmy dobrą obronę zespołową. Ten mecz pokazał, że trzeba trenować i to daje efekty.

 

Komentarze

Dodaj komentarz