Kampania na lekcjach


Żółta ulotka wielkości kartki z zeszytu miała treść: „Towarzystwo Miłośników Ziemi Raciborskiej zaprasza wszystkich mieszkańców dzielnicy Ocice na spotkanie przedwyborcze w piątek 18.10.2002 o godz. 19 w Szkole nr 7 w Ocicach z kandydatem na Prezydenta Miasta Raciborza Mirosławem Lenk oraz z kandydatem do rady miasta z Okręgu Wyborczego nr 3 Listy Wyborczej nr 17 pozycja nr 5 Henrykiem Mainusz. Dziękujemy za przybycie”.O kampanii na lekcjach powiadomił nas ojciec ucznia, który ulotkę przyniósł do domu. W trosce o dziecko nie zgodził się publikować swojego nazwiska:– „Wiesz, tatuś, pani od matematyki dawała nam takie karteczki i mówiła, żebyśmy je przekazali rodzicom”. Nie komentowałem tego faktu przy synku, nie chciałem mu głowy zawracać polityką, ale swoje pomyślałem.Dyrektor szkoły Andrzej Skunk mówi, że zgłosili się do niego przedstawiciele TMZR z prośbą o rozprowadzenie przez nauczycieli wśród uczniów ulotek. Zgodził się, uznając, że to najlepszy sposób powiadomienia rodziców o spotkaniu:– Wcześniej tak samo informowaliśmy ich o różnych przedsięwzięciach i to się sprawdzało. W tym przypadku była dodatkowa korzyść – spotkanie miało się odbyć w naszej szkole, więc mogliśmy zarobić 20 zł na wynajęciu sali.Kandydat na prezydenta Mirosław Lenk na początku nie chciał wierzyć w rewelacje z rozprowadzaniem ulotek. Sama ulotka go nie przekonywała. Sprawdził u źródeł, czyli w szkole, po czym rozesłał faksem komunikat do dyrektorów placówek oświatowych: „Zgodnie z ordynacją wyborczą zakazuje się prowadzenia w jakiejkolwiek formie kampanii wyborczej wśród dzieci i młodzieży”.Oddzielne pismo wystosował do redakcji „Nowin”: „Szczerze ubolewam nad faktem, jaki miał miejsce w Szkole Podstawowej nr 7 w Raciborzu. Nie wiedziałem, że Towarzystwo Miłośników Ziemi Raciborskiej zapraszało [...] na spotkanie przedwyborcze za pośrednictwem młodzieży”.Trzeba dodać, że TMZR popiera kandydaturę Lenka na prezydenta miasta. Wychodzi na to, że oddało mu niedźwiedzią przysługę. Prezes TMZR Zbigniew Ciszek twierdzi, że ani on, ani nikt z zarządu towarzystwa nie wiedział o planowanym spotkaniu.– Są dwie takie osoby, które podają się za współpracowników naszego towarzystwa. To one musiały zorganizować spotkanie i wymyślić sposób jego rozreklamowania. Nie uzgadniały tego z zarządem TMZR i ze mną. Zrobiły to samowolnie.Zarówno on, jak i kandydat na prezydenta zapowiedzieli wyjaśnienie sprawy. Podenerwowany jest też dyrektor SP nr 7:– Niefortunnie wyszło z tymi ulotkami. Gdybym wiedział, że tak się to skończy, nigdy bym do tego nie dopuścił.

Komentarze

Dodaj komentarz