Kobieta zachowała wszystkie SMS-y. I boi się, co będzie, jak były mąż wyjdzie na wolność / Dominik Gajda
Kobieta zachowała wszystkie SMS-y. I boi się, co będzie, jak były mąż wyjdzie na wolność / Dominik Gajda
Kiedy była żona osadzonego w Zakładzie Karnym w Szerokiej będzie miała spokój? Jak wyjdę, to się z tobą policzę – pisał z więzienia jej były mąż. Groził, że rozda znajomym jej domowy adres, by ci mogli ją „lać i kopać do ryja”. Pisał też do swojego trzyletniego synka, że kiedyś będzie szczęśliwy bez matki, która ćpa i myśli o tym „do którego łóżka iść i w której klatce sobie ulżyć”. Jak to możliwe, że takie listy wychodziły z więzienia? Tomasz Marciniak, rzecznik Zakładu Karnego w Jastrzębiu Szerokiej, odpowiada, że to placówka półotwarta, gdzie cenzura korespondencji nie jest obowiązkowa i nie jest stosowana. Kobieta tymczasem twierdzi, że były mąż dzwonił do niej i wysyłał SMS-y prosto z celi. Ma je zachowane w telefonie. 14 września ubiegłego roku napisał: „Teraz możesz na legalu się walić, ale ja jeszcze nie skończyłem z tobą. Ja jeszcze siedzę, a wyjdę”. 25 stycznia tego roku pisał m.in. „Bachora do przedszkola i na kurewstwo”.
Dzień później pytał „Dziecko jeszcze masz, czy już ci je zabrali?”. SMS-y wysyłał z różnych numerów. – Skazani mają jeden, dwa aparaty telefoniczne. Kupują karty startowe. Mają je pochowane np. w doniczkach, w podłodze. Mój były mąż mówił mi o tym na widzeniach. Tak jak np. o tym, że jest „naspidowany”, bo w więzieniu mieli dobry towar – opowiada kobieta. O telefonach i SMS-ach powiadomiła dyrekcję więzienia. „Ta wiadomość zostanie potraktowana bardzo poważnie i wykorzystana do zadań służbowych” – odpisał jej w czerwcu zeszłego roku Krzysztof Przyklenk, zastępca dyrektora ZK. – Liczne kontrole, przeprowadzane również w porze nocnej, nie potwierdziły informacji, że osadzony ma telefon komórkowy. Posiadanie telefonu w zakładzie karnym jest zabronione – zapewnia Tomasz Marciniak.
W zeszłym tygodniu więzień został przetransportowany do Zakładu Karnego w Cieszynie o zaostrzonym rygorze. Tam przynajmniej jego korespondencja będzie cenzurowana. – Decyzja taka zapadła po tym, jak dostaliśmy informację od rybnickiej policji, że ta prowadzi postępowanie w sprawie gróźb zawartych w listach osadzonego – tłumaczy Tomasz Marciniak. Czy to rozwiąże wszystkie problemy? W lipcu tego roku więzień ma wyjść na wolność. Jego była żona i jej rodzina boją się, co wtedy będzie.
1

Komentarze

  • vince Proste pytanie 08 lutego 2010 17:26Kto zapewni tej rodzinie bezpieczeństwo po wyjściu tego degenerata z więzienia? Bo jak na razie służba więzienna jest bezradna, zaraz pewno bezradna okaże się prokuratura i wszyscy będą czekać na konkret. A ten konkret, może być tragiczny.

Dodaj komentarz