Kiedy Tomasz Sikora pojawił się na strzelnicy, kibice zamarli. Niektórzy złożyli nawet ręce jak do modlitwy / Dominik Gajda
Kiedy Tomasz Sikora pojawił się na strzelnicy, kibice zamarli. Niektórzy złożyli nawet ręce jak do modlitwy / Dominik Gajda

Kilkadziesiąt osób zebrało się w niedzielny wieczór w Zespole Szkolno-Przedszkolnym w Radlinie II. To szkoła, w której uczył się Tomasz Sikora. Teraz chodzą tu jego dzieci, córka Natalia i synek Bartosz. W sali gimnastycznej ustawiono spory telewizor, który pokazywał bezpośrednią relację ze startu Tomasza Sikory w Vancouver. Wodzisławianie, wyposażeni w trąbki, biało-czerwone flagi, z całych sił kibicowali swojemu idolowi.
Do szkoły przyszły całe rodziny, a najmłodsi kibice mieli po kilka lat. Justyna i Janusz Wawrzyczni przyprowadzili swoich synów, 6-letniego Mateusza i 11-letniego Marcina. Chłopcy mieli na sobie biało-czerwone flagi. - Nasi synowie jeżdżą na nartach od trzeciego roku życia – mówiła dumna mama. Pan Janusz (z zawodu geodeta) malował innym kibicom biało-czerwone flagi na policzkach. - Jestem kibicem biathlonu od 1993-1994 roku, czyli mniej więcej od czasu, kiedy Tomek Sikora zaczął odnosić duże sukcesy – zdradził nam pan Janusz. Dodał, że cała rodzina jeździ na nartach. Zimą chętnie wybierają się na lodowisko, latem pływają, jeżdżą na rowerze.
Zofia Mrozek, pielęgniarka, zabrała na wielkie kibicowanie swojego męża Emila, już emeryta. - Kochamy Tomka, wszyscy go tutaj znamy. Żałujemy jedynie, że tak mało jest o nim w mediach – mówiła kobieta.
Do szkoły przyjechał Mieczysław Kieca, prezydent Wodzisławia, z żoną Anną. - Moglibyśmy kibicować w domu, ale po co, skoro możemy być z mieszkańcami, kibicami pana Tomka? - mówił. - Jeździmy na nartach, a biathlon dopiero poznajemy – dodał. Przypomniał, że miasto Wodzisław uhonorowało Skorę honorowym obywatelstwem.
W szkole nie było rodziny biathlonisty. - Danusia, jego żona, woli kibicowanie w domowym zaciszu. Ale obiecała, że jak Tomek zdobędzie medal, to przyjdzie – mówiła Łucja Żymełka, dyrektorka szkoły.
Przyjechały aż dwie ekipy Telewizji Polskiej. Jedna przygotowywała wejścia na żywo, druga kręciła materiały do programów informacyjnych. Po pierwszym, bezbłędnym, strzelaniu euforia. Po kolejnym jęki zawodu. - Nic się nie stało, we wtorek będzie lepiej – pocieszali się kibice. Ostatecznie w niedzielę Tomasz Sikora uplasował się na 29. miejscu.
Kibicowanie zorganizowała szkoła razem z fanami naszego biathlonisty. - W naszej szkole działa już jedna klasa sportowa o profilu biathlon i narciarstwo biegowe. We wrześniu uruchamiamy drugą. Mamy też Uczniowski Klub Sportowy Strzał. Tomek Sikora często nas odwiedza. Bywa na szkolnych zawodach, wręcza naszym uczniom dyplomy. Jak zdobędzie medal, na pewno przyjdzie go pokazać – mówi z przekonaniem Łucja Żymełka, dyrektorka szkoły.
Wszak w Zespole Szkolno-Przeszkolnym w Radlinie II uczą się dzieci naszego najlepszego biathlonisty, Córka Natalia, która jest w piątej klasie, już idzie w ślady taty. Zajęła dziewiąte miejsce w mistrzostwach województwa śląskiego w w biegach narciarskich. Drużynowo ekipa z Radlina II uplasowała się na czwartej pozycji. - Ma predyspozycje do uprawiania tego sportu. Jest spokojna, konsekwentna i pracowita. Widać, że ojciec jest dla niej prawdziwym wzorem. Ale dobra jest nie tylko w biathlonie. Dobrze gra w piłkę nożną, ręczną – chwali dziewczynkę Sławomir Kubica, wuefista, jeden z trenerów UKS Strzał. Młodsze dziecko pana Tomka, syn Bartosz, chodzi na razie do przedszkola.

Komentarze

Dodaj komentarz