20024814
20024814


Było to w tym roku. Polscy hodowcy gołębi podczas audiencji w Watykanie u Ojca Świętego puścili w lot dziewięć tys. tych ptaków. A że były to gołębie pocztowe, obrały kurs na swoje gołębniki. Wśród nich znajdowały się trzy gołębie księdza Mariana Tatury.- Z Watykanu to prawie dwa tys. km trudnego dystansu. Od południa jesteśmy osłonięci górami; na ptaki czyhały drapieżniki, a nawet kłusownicy celowo polujący na gołębie.Gołąb przyleciał w sobotę rano. Tę radosną dla księdza Mariana nowinę przekazał jego przyjaciel Zenon Boczek, który wydatnie mu pomaga w hodowli, zwłaszcza kiedy ksiądz zajęty jest obowiązkami duszpasterskimi. Dwuletni samczyk, o płowych piórach, posłany był „na wdowca”. W języku hodowców gołębi zwrot ten oznacza pewną technikę szkolenia i wypuszczania ptaków w loty.- Przypomina mi się jedna zabawna historia związana z tą terminologią. Otóż na jednej z imprez rozmawialiśmy o gołębiach i wspomniałem, że moje posyłam na wdowca. Pewna pani zapytała mnie, czy zabijam ich żony. Nie. Musiałem tłumaczyć, że metoda polega na kojarzeniu w pary gołębi, by dochowały się piskląt. Razem je wychowują. Na tydzień przed lotami rozdzielam je, samiczki przenoszę do innego gołębnika. Samczyki stają się słomianymi wdowcami. Krótko przed lotem pokazuję im partnerki, co pobudza ich instynkt płciowy. Wypuszczone potem, nawet setki kilometrów od domu, stęsknione szybko wracają.Gołębie uważane są za symbol pokoju, miłości. W Biblii na Jezusa przyjmującego chrzest w Jordanie zstąpił Duch Święty w postaci gołębicy, o kimś łagodnym mówi się, że ma gołębie serce. Jednak w naturze ptaki te wcale nie są zbyt pokorne. Dzikie gołębie potrafią przepędzić inne ptaki podjadające im pokarm, a także w pewnym stopniu skutecznie bronić się przed polującymi na nie sokołami czy innymi drapieżnikami. Gruchające ptaki stadami latają nad miastami; za nic mają zabytki, nawet te najcenniejsze, i zostawiają na nich resztki strawionego pokarmu. Niemniej to delikatne stworzenia, wrażliwe na wszelkie gwałtowne zmiany temperatury, choroby, wirusy.- Dlatego ich hodowla jest taka trudna i wymagająca. Mimo to przy nich wypoczywam, są radością mojego życia. Uważam, że człowiek potrzebuje mieć hobby, które go będzie interesować, rozwijać, wewnętrznie wzbogacać - mówi ksiądz.Gołębie zawsze były w rodzinie Mariana Tatury. Ojciec je hodował, on sam zaczął się nimi interesować już „za łebonia”. Do związku hodowców zapisał się na podstawie dokumentów taty. Z tamtych czasów szczególnie zapamiętał swojego pierwszego gołębiego gwiazdora - siwego 06. Dostał go od znajomego z Radoszów. Był ulubieńcem rodziny. Jako pierwszy hodowany przez Mariana ukończył dziesięć lotów konkursowych w roku. Był jego najlepszym gołębiem przez trzy sezony, aż do feralnego lotu z Pucka, z którego już nigdy nie wrócił. Mały Marian czuł się zraniony. Mama, obserwując stan syna, postawiła sprawę jasno - jest szkoła, koniec z gołębiami! Do hodowli wrócił po kilkunastoletniej przerwie, już jako mężczyzna. Z sukcesami. W styczniu br. jego gołąbek, niebieski samiec, po śląsku „kończok”, zdobył na wystawie ogólnopolskiej trzecie miejsce w kategorii B. Oznacza to, że w ciągu roku aż w czterech lotach na dystansie powyżej 300 km zajął miejsce na podium. Dla księdza jest cenniejszy od samochodu, bo nie tylko świetnie lata, szybko pokonuje dystanse (jedenaście nagród tylko w tym roku), ale również daje dobre potomstwo, dziedziczące jego najlepsze cechy. Sprawny pocztowiec może w sprzyjających warunkach pokonać dziennie tysiąc kilometrów. Co dziwne, gołębiowi nie pomaga piękna słoneczna pogoda. Wówczas silnie działają różnego rodzaju fale: radiowe, telefoniczne, wprowadzające mętlik w zmyśle lokacyjnym ptaków. W Niemczech czy Holandii mówi się wręcz o chorobie zaniku orientacji gołębi.O sukcesach księżowskich gołębi świadczy stół zastawionych większymi i mniejszymi pucharami. Ksiądz Marian najwięcej czasu dla swoich gruchających podopiecznych ma w środy. Wtedy nie prowadzi lekcji i dysponuje wolnym czasem.Rano karmi, poi ptaki, sprząta gołębniki. Potem je obserwuje, mówi do nich. Zna ich charaktery i upodobania, wie, który jest łagodny, który nerwowy, który lotnik lepszy bądź gorszy. W pozostałe dni opieka nad gołębim stadem spoczywa na barkach wspomnianego już Zenona Boczka z Czernicy.Ksiądz jest kapelanem okręgu Śląsk Południe Polskiego Związku Hodowców Gołębi Pocztowych. Z tego tytułu odprawia okolicznościowe msze, bierze udział w pogrzebach hodowców, święci sztandary. Wystrzega się jednak tematu gołębi podczas niedzielnych kazań, wie, że nie wszystkich to interesuje.

Komentarze

Dodaj komentarz