20024906
20024906


Jest absolwentką Liceum Plastycznego w Bielsku-Białej i cieszyńskiej filii Uniwersytetu Śląskiego, w której studiowała wychowanie plastyczne. - Dużo dały mi studia i zajęcia w pracowni malarstwa Tadeusza Rusa. W sensie malarskim zawsze wiedział o mnie dużo więcej niż ja sama - mówi autorka wystawy. Przyznaje się też do fascynacji artystyczną osobowością i malarstwem rybnickiej malarki Grażyny Zarzeckiej-Czech. - Od niej nauczyłam się pracy z kolorem, cierpliwości i wielokrotnego powracania do obrazu, zanim uzna się go za skończony.Jej największą inspiracją jest światło pojmowane w sposób fizyczny, jako blask słońca czy żarówki, ale również w sposób duchowy - światło radości, a nawet szczęścia. Jasne, rozświetlone punkty są osią kompozycyjną kilku obrazów. Bezpośrednią inspiracją kilku innych stały się solarne religie Egiptu i Ameryki prekolumbijskiej, m.in. zachowany stary aztecki kalendarz ze swą bogatą symboliką.Wioletta Gaszka nie tytułuje swoich obrazów. - Tytuł staje się często dla widza czymś w rodzaju ramy. Nie chcę nikomu narzucać własnych odczuć czy interpretacji. Zamiast wymyślać tytuły wolę z kimś o moich obrazach porozmawiać - przekonuje. Zapewnia, że maluje wyłącznie wtedy, gdy jest w dobrym nastroju, szczęśliwa. - W przeciwnym razie bałabym się, że mój smutek przeniknie na płótno, a ja chcę, żeby z moich obrazów biła radość i szczęście.W domu kultury wystawę obrazów Wioletty Gaszki można oglądać do końca roku.

Komentarze

Dodaj komentarz