Już po meczu ze Śląskiem Wrocław piłkarze Odry przeczuwali, że czeka ich spadek / Dominik Gajda
Już po meczu ze Śląskiem Wrocław piłkarze Odry przeczuwali, że czeka ich spadek / Dominik Gajda
Remis 1:1 w Krakowie z ustępującym mistrzem kraju, Wisłą, nie wystarczył, by Odra utrzymała się w Ekstraklasie. Do wyprzedzenia Arki Gdynia drużynie trenera Marcina Brosza zabrakło dwóch punktów. Po porażce ze Śląskiem Wrocław w przedostatniej kolejce spotkań jadącym do Krakowa piłkarzom Odry pozostały już tylko teoretyczne szanse na pozostanie w gronie najlepszych drużyn w kraju.
Odrę przed spadkiem mógł uratować właściwie tylko niesamowity zbieg okoliczności. W ostatniej kolejce sezonu musiały zostać spełnione następujące warunki: Odra wygrywa z Wisłą w Krakowie, Arka Gdynia traci punkty we Wrocławiu ze Śląskiem, a Piast Gliwice nie jest w stanie pokonać na własnym boisku Cracovii. Okazało się, że tylko zawodnicy Odry nie potrafili sprostać tym wymaganiom. Arka i Piast przegrały swoje mecze. Tymczasem Odra była tylko tłem dla Wisły. Od 36. minuty gry przegrywała w Krakowie 0:1 po golu zdobytym przez Patryka Małeckiego. Tylko świetnej postawie bramkarza Arkadiusza Onyszko wodzisławianie zawdzięczają to, że do ostatniej minuty gry utrzymywała się zaledwie jednobramkowa przewaga gospodarzy. W doliczonym czasie do wyrównania doprowadził Brazylijczyk Daniel Bueno. Na ewentualne strzelenie drugiego gola Odrze zabrakło już czasu.
Mecz z Wisłą był dla Odry spotkaniem ostatniej szansy, ale na pewno nie pojedynkiem, który zaważył o jej spadku z ekstraklasy po 14 latach. Sami piłkarze bez długiego zastanowienia wskazują kluczowe starcia tego sezonu.
– Po porażce ze Śląskiem wiedzieliśmy, że utrzymać się będzie ciężko. Dopiero później przyszła myśl, że Wisła nie będzie mistrzem i mecz będzie wyglądał inaczej. Dla nich było to po prostu kolejne spotkanie do rozegrania. Nikt nie myślał przecież, że Lech nie wygra z Zagłębiem. Zabrakło nam jednak armat. Sportowo zajęliśmy miejsce spadkowe. Może zdarzy się jakiś cud z licencjami? Nigdy nic nie wiadomo... – mówił po zakończeniu meczu w Krakowie Jan Woś, zawodnik, który 14 lat temu świętował z Odrą awans do Ekstraklasy.
– Zabrakło nam cwaniactwa. Może też w pewnym momencie taktycznie się zgubiliśmy. Z Ruchem prowadziliśmy 2:1 prawie do końca i przegraliśmy 2:3. Ze Śląskiem na kwadrans przed końcem prowadziliśmy 2:1 i przegraliśmy 2:4 – wylicza bramkarz Arkadiusz Onyszko.

ODRA WODZISŁAW – ŚLĄSK WROCŁAW 2:4 (0:0)
Dymkowski, Bueno – Mila, Sotirović
Odra: Onyszko – Velicky, Malinowski, Dymkowski, Luksík (86. Grzegorzewski) – Piechniak, Kwiek, Cantoro (69. Kolendowicz), Szalamberidze (55. Chmiest), Brasília – Bueno.

WISŁA KRAKÓW – ODRA WODZISŁAW 1:1 (1:0)
Małecki 36. – Bueno 90.
Odra: Onyszko – Velicky, Kowalczyk, Dymkowski, Pielorz – Piechniak, Malinowski (62. Chmiest), Kwiek, Cantoro, Brasilia (73.' Woś) – Bueno.


Zdaniem trenera:

Marcin Brosz: Marzyliśmy o tym, żeby zdobyć w tej rundzie minimum 20 punktów. Zrobiliśmy 18. Jak się okazuje, te dwa dodatkowe punkty zapewniłyby nam utrzymanie. Obserwując zawodników, nie tylko w meczach, ale też na treningach, widząc ich zaangażowanie, uważam, że mieliśmy na to szansę. Nie zrealizowaliśmy jednak tego założenia i mamy do siebie o to żal. Te dwa punkty pozwoliłyby zostać Odrze w Ekstraklasie. Może to nie przypadek, że strzeliliśmy gola w doliczonym czasie gry, dzięki czemu nie jesteśmy ostatni, a przedostatni. Może jeszcze coś się wydarzy. Teoretycznie spadliśmy, ale przecież w przeszłości bywało różnie. Łudzimy się więc jeszcze. Szkoda, bo klub wychodzi na prostą. Zabrakło nam tylko kilku minut w meczu ze Śląskiem. Było bardzo blisko utrzymania.

Komentarze

Dodaj komentarz