Podwórko Marii Hojki tonie w błocie / Dominik Gajda
Podwórko Marii Hojki tonie w błocie / Dominik Gajda
Maria Hojka z ulicy Kościelnej w Moszczenicy walczy z wodą, która od kilkunastu dni zalewa jej dom. Samotna wdowa poruszyła niebo i ziemię, błagając, żeby ktoś przyszedł jej z pomocą. Wykonała dziesiątki telefonów: do wodociągów, magistratu, straży miejskiej, Jastrzębskiej Spółki Węglowej, kopalni Jas-Mos, Przedsiębiorstwa Gospodarki Wodnej i Rekultywacji. Niestety, wszyscy umywali ręce, tłumacząc, że wina nie leży po ich stronie i nie wiadomo, skąd płynie woda. – Nikt nie wykopał mi chociaż jednego rowu odprowadzającego wodę, nikt nie podjął się chociaż małej pomocy. Zostałam z tym wszystkim sama, zdana tylko na siebie – żali się mieszkanka Moszczenicy.
Bezradnie patrzy, jak woda podmywa jej płytki w pomieszczeniach, jak odpada tynk przesiąknięty wilgocią, jak ziemia wokół domu zmienia się w grząskie bagno. Co gorsza, meteorolodzy zapowiadają, że to nie koniec opadów. – Cały czas chodzę ze szmatami, wycieram, wykręcam. Ale co mogę sama poradzić? Wisły kijem nie zawrócę – bezradnie rozkłada ręce kobieta. Najgorsze jest to, że do dzisiaj nie wiadomo, skąd bierze się tyle wody. Dom stoi wprawdzie na pochyłym terenie, ale pani Maria mieszka tutaj od około trzydziestu lat i nie pamięta takiej sytuacji, nawet przy najbardziej ulewnych deszczach. Budynek ma zrobioną izolację. Niestety, nawet i to nie pomaga.
Wszystko zaczęło się gdzieś dwa tygodnie temu. Akurat przyjechała od córki ze Zgorzelca. Wróciła w samą porę, kiedy woda wlewała się do piwnicy. Następnego dnia złapała za telefon, szukając winnego tej sytuacji. Podejrzewała, że być może to skutek szkód górniczych albo niedawnych prac przy wymianie rurociągu odprowadzającego wodę z kopalni, bo mogły naruszyć one drenaż terenu albo przerwać jakiś ciek. Kolejnej nocy woda wdarła się do kotłowni, na werandę i lała się po ścianach domu. Bezradna kobieta zaalarmowała naszą redakcję. My ruszyliśmy tym samym tropem, obdzwaniając te same placówki. Niestety, wynik był ten sam.
– W tym miejscu obecnie nie ma eksploatacji, nie ma też żadnych wpływów od likwidacji kopalni Moszczenica – poinformował nas Ryszard Tobiczyk z działu szkód górniczych kopalni Jas-Mos. Wspomniał, że być może przyczyną są głębokie wykopy związane z wymianą rurociągu Przedsiębiorstwa Gospodarki Wodnej i Rekultywacji w Jastrzębiu. Taką sytuację wykluczył jednak prezes firmy Jacek Pustelnik. Jak powiedział, na miejsce pojechał pracownik z urządzeniem do badania wody i stwierdził z całą pewnością, że nie jest to woda kopalniana. W przedsiębiorstwie wykluczono awarię instalacji. Przyczyną mogą być silne opady, pochylenie terenu i brak kanalizacji deszczowej w tym miejscu.
– Różnica pomiędzy osiedlem powyżej a domem pani Hojki wynosi około 15 metrów. Powyżej biegnie też torowisko, od pewnego czasu zaniedbane. Może tam został przerwany odpływ wody? – zastanawiał się prezes przedsiębiorstwa zarządzającego rurociągiem o łącznej długości 150 km, który sam do nas zadzwonił. Dobrych wiadomości dla pani Marii nie miał też Tadeusz Pilarski, prezes Jastrzębskiego Zakładu Wodociągów i Kanalizacji w Jastrzębiu. – Nasz pracownik zbadał sytuację i stwierdził, że z całą pewnością nie jest to awaria wodociągu. Są to wody gruntowe, więc wygląda na to, że wybija tam deszczówka. Niestety, nie ma tam kanalizacji deszczowej, a przy tak intensywnych opadach na jaw wychodzą wszystkie słabe strony odwodnienia – wyjaśnił.
Wszyscy deklarowali swoją pomoc, gdyby tylko została potwierdzona ich wina. Ale skoro winowajca się nie znalazł, z pomocą nie przyszedł nikt. Samotna kobieta walczy z żywiołem kompletnie sama. – To nieprawda, że przyczyną są intensywne opady, ponieważ woda zalewała mnie jeszcze przed opadami. Teraz ten deszcz tylko nasilił mój dramat – mówi pani Maria.

Komentarze

Dodaj komentarz