Aleksander Wilkus kolejny raz ogoli się dopiero w grudniu / Joanna Drzeniek
Aleksander Wilkus kolejny raz ogoli się dopiero w grudniu / Joanna Drzeniek
To wcale nie żart. Aleksander Wilkus z Rybnika myśli już o Bożym Narodzeniu. Co roku wciela się w postać Świętego Mikołaja, ale nie kupuje sztucznej brody w sklepie, tylko zapuszcza swoją własną. Niedawno już po raz dziewiętnasty zamknął przybory do golenia na równe sześć miesięcy. Wyciągnie je dopiero w grudniu. – Ci, którzy mnie znają, raczej nie pytają o coraz dłuższy zarost, a z innymi staram się unikać rozmów na ten temat – śmieje się pan Olek, który jest kierownikiem technicznym w Wodzisławskim Centrum Kultury. W grudniu zakłada specjalny strój, farbuje brodę na biało i efektownie ją tapiruje, bierze worek prezentów i odwiedza dzieci w domach, w szkołach i ośrodkach, bierze udział w różnych imprezach.
– Dzieci czasem z niedowierzaniem ciągną mnie za brodę w przekonaniu, że jest sztuczna, tak jak u innych. Kiedy przekonują się, że jest jak najbardziej prawdziwa, z miejsca nabierają respektu i wiary w prawdziwość świąt – dodaje żartobliwie Aleksander Wilkus. A wszystko zaczęło się ponad trzydzieści lat temu. W 1979 roku Aleksander Wilkus przyjechał na Śląsk z Torunia i zamieszkał w Rybniku. – Nasi znajomi mieli czteroletnie dziecko, które marzyło o tym, żeby przyszedł do niego Mikołaj. To były ciężkie czasy, sklepy świeciły pustkami, kupiłem więc materiał na flagi i z tego uszyliśmy strój – wspomina pan Olek. W następnych latach przynosił prezenty swoim córkom i dzieciom innych znajomych, a lista ciągle się wydłużała.
Kiedy w 1991 roku zaczął pracę w Wodzisławskim Centrum Kultury, został już etatowym Świętym Mikołajem. Wtedy po raz pierwszy zapuścił brodę, bo chciał wyglądać profesjonalnie. Jego mikołajkowy wizerunek tak się spodobał, że zagościł nawet na pudełkach czekoladek Mirany z Gorzyczek. Od lat początek grudnia jest dla niego chyba najbardziej pracowitym okresem w roku. Odwiedza dzieci od Wodzisławia aż po Cieszyn. – Z brodą mam trochę kłopotów, głównie w listopadzie. Długi zarost przeszkadza we wszystkim, nie można nawet swobodnie zjeść. Ale trud się opłaca – dodaje pan Olek.

Komentarze

Dodaj komentarz