W nowych strojach hokeiści JKH GKS Jastrzębie prezentują się okazale. Teraz czas na popisy na lodzie / Arkadiusz Kuta
W nowych strojach hokeiści JKH GKS Jastrzębie prezentują się okazale. Teraz czas na popisy na lodzie / Arkadiusz Kuta

Nie tak wyobrażali sobie inaugurację ligowego sezonu kibice hokeistów JKH GKS Jastrzębie. Zespół trenera Jirego Reznara doznał niespodziewanych porażek w Oświęcimiu i Nowym Targu. Jastrzębianie należą do faworytów rozgrywek. Dlatego ich kiepski start to spora sensacja. Na razie nie zdobyli ani jednego punktu.
W Oświęcimiu po dwóch tercjach hokeiści JKH GKS Jastrzębie prowadzili po golu Arkadiusza Kąkola. Niestety, w ostatniej odsłonie gospodarze dwa razy pokonali Kamila Kosowskiego i zdobyli komplet punktów. Bramki dla Unii zdobywali Grzegorz Piekarski i Robert Krajci. W piątkowym spotkaniu sędziowie musieli aż trzykrotnie korzystać z zapisu wideo. Niestety, ani razu werdykt arbitrów nie był korzystny dla JKH. W jednej sytuacji gol dla jastrzębian nie padł, a w kolejnej został zdobyty nieprawidłowo. Z kolei na sześć minut przed końcem meczu powtórka potwierdziła, że padł gol decydujący o zwycięstwie Unii. W zespole gospodarzy wystąpiło trzech graczy, z których usług działacze jastrzębskiego klubu zrezygnowali latem tego roku: Grzegorz Piekarski, Sebastian Kowalówka i Jakub Radwan. Ten pierwszy, były kapitan jastrzębskiej drużyny, nie dość, że strzelił wyrównującego gola, to jeszcze asystował przy trafieniu Roberta Krajciego. To była jego zemsta na byłym klubie.
– Sędzia dwa razy analizował na wideo sytuacje, w których wydawało się, że krążek przekroczył linię bramkową i nie zaliczył nam ani jednego gola. Spotkanie było bardzo zacięte. Mogę powiedzieć z ręką na sercu, że należał nam się przynajmniej jeden punkt. Na szczęście to dopiero początek sezonu, więc nie ma powodów do zmartwień – mówił trener Reznar.
Nie spodziewał się chyba, że w niedzielę jego zespół przegra z MKKS Podhale Nowy Targ. Pięć dni wcześniej obie drużyny spotkały się na lodowisku Jastor w meczu fazy grupowej rozgrywek o Puchar Polski. Wówczas jastrzębianie wygrali pewnie 5:1 i na mecz ligowy do Nowego Targu jechali w roli faworytów. Początek meczu zdawał się to potwierdzać. Po podaniu Tomasza Kulasa gola dającego naszej drużynie prowadzenie zdobył Richard Bordowski. Minutę później kontuzji doznał bramkarz Kamil Kosowski. Między słupkami stanął Daniel Kachniarz. Po kilkudziesięciu sekundach „Kosa” postanowił wrócić do bramki, ale ta krótka przerwa najwyraźniej wpłynęła na jego koncentrację, bo po kilku chwilach pokonał go Kacper Bryniczka.
Decydująca o losach meczu okazała się druga tercja. Trener Jiri Reznar postanowił nie ryzykować i Kosowski pozostała na ławce rezerwowych. Zastępujący go Kachniarz nie miał nic do powiedzenia po strzałach Damiana Kapicy i Marcina Kolusza. Ten pierwszy zdobył gola w momencie, gdy Podhale grało z przewagą dwóch zawodników. Natomiast Kolusz podwyższył na 3:0, mimo że w tym akurat momencie to jastrzębianie mieli na lodzie o jednego zawodnika więcej. W trzeciej tercji jastrzębianie rzucili się do odrabiania strat, ale stać ich było tylko na kontaktowego gola autorstwa Petra Lipiny.
Po dwóch kolejkach zespół JKH GKS Jastrzębie zostaje zatem bez punktów. Być może uda się po nie sięgnąć w piątek (17 września), kiedy to na własnym lodowisku jastrzębianie podejmować będą Naprzód Janów. Początek tego meczu o godz. 18.



AKSAM UNIA OŚWIĘCIM – JKH GKS JASTRZĘBIE 2:1 (0:0, 0:1, 2:0)
Piekarski (45.), Krajci (54.) – Kąkol (23.) 0:1 Kąkol (22.10)

MMKS PODHALE NOWY TARG – JKH GKS JASTRZĘBIE 3:2 (1:1, 2:0, 0:1)
Bryniczka (9), Kapica (31), Kolusz (36) – Bordowski (3), Lipina (45)
JKH: Kosowski (Kachniarz) – Rimmel, Bryk, Lipina, Kral, Danieluk – Galant, Dąbkowski, Urbanowicz, Słodczyk, Furo – Pastryk, Labryga, Bordowski, Kąkol, Kulas – Górny, Kiełbasa, Ciupa, Bernacki.

 

Komentarze

Dodaj komentarz