Prezes Jerzy Woźniak tym razem trafił do jastrzębskiej prokuratury / Arkadiusz Kuta
Prezes Jerzy Woźniak tym razem trafił do jastrzębskiej prokuratury / Arkadiusz Kuta
Do prokuratury rejonowej wpłynęło zawiadomienie o nieprawidłowościach i finansowych nadużyciach w klubie sportowym GKS. Nieoficjalnie wiadomo, że jego autorem jest Jerzy Woźniak, prezes postawionego w stan likwidacji klubu.
Na początku lipca członkowie GKS Jastrzębie podjęli uchwałę o likwidacji klubu. Była to konsekwencja jego fatalnej sytuacji finansowej. Długi stowarzyszenia szacowane są na 2 mln zł.
– Na walnym zebraniu wyborczym zostałem oszukany. Zapewniano mnie, że zawarto układ ratalny w skarbówce, ale o tym, że za 2009 rok nie zapłacono ani złotówki podatku, nie raczono już wspomnieć. I mnie teraz te zaległości dopadły! Zrobiono to w sposób bezczelny, bo prezes złożył deklarację podatkową w urzędzie w momencie, kiedy ja leciałem na zgrupowanie do Turcji – opowiadał Woźniak na ostatnim w historii klubu walnym zebraniu członków.
Zarzucił swoim poprzednikom doprowadzenie klubu do ruiny, a w swoim postępowaniu nie widział błędów, mimo że w krótkim czasie zdążył zrazić do klubu przedstawicieli władz miasta i kierownictwo Jastrzębskiej Spółki Węglowej. W czerwcu wiadomo było, że nie ma ratunku – klub spadł z II ligi. Woźniak zwołał walne zebranie członków, których zapewniał, że jedyną drogą wyjścia z kryzysu jest założenie na zgliszczach stowarzyszenia spółki akcyjnej. Przekonywał przy tym, że ma inwestora, który wyłoży milion złotych na powstanie spółki. Tydzień później, na drugiej części zebrania, już się nie pojawił. Podobno chciał zaangażować się jako dyrektor sportowy w Górniku Wałbrzych, widziano go też w Czarnych Żagań.
– Potwierdzam, że wpłynęło do nas zawiadomienie dotyczące GKS Jastrzębie, ale na chwilę obecną jest za wcześnie, by udzielać na ten temat informacji – mówi Jacek Rzeszowski, prokurator rejonowy w Jastrzębiu Zdroju.
O co chodzi Woźniakowi? Najprawdopodobniej chce zrzucić odpowiedzialność za upadek klubu na swoich poprzedników. Tymczasem sam aniołkiem nie jest – kiedy przychodził do jastrzębskiego klubu miał już na koncie odsiadkę m.in. za paserstwo (obecnie jest na warunkowym zwolnieniu), a także usłyszał zarzuty o udział w zorganizowanej grupie przestępczej zajmującej się m.in. fałszowaniem dokumentów i przekrętami celnymi, czym naraził państwo na stratę co najmniej pół miliona złotych.
Organom ścigania jest więc dobrze znany. Szkoda, że tak późno poznano się na nim w Jastrzębiu...


Kim on jest
Woźniak pojawił się w Jastrzębiu na początku tego roku. Jego obecność w klubie była wielkim zaskoczeniem – wprawdzie przed 20 laty grał w drużynie GKS Jastrzębie, która wywalczyła historyczny awans do ekstraklasy, ale później słuch o nim zaginął. Jego wyczynową karierę przerwała kontuzja. Prezes klubu Joachim Langer mianował go najpierw dyrektorem, a na początku lutego ustąpił z stanowiska, na które wybrany został Woźniak.
Już wówczas klub przeżywał ogromne problemy finansowe. Z powodu długów wobec Urzędu Skarbowego i ZUS-u nie dostał w ubiegłym roku licencji na grę w piłkarskiej I lidze.

Komentarze

Dodaj komentarz