20030512
20030512


Na posiedzeniu komisji oświaty, kultury i sportu rady miasta padło stwierdzenie, że środki, które miasto daje fundacji, są źle wykorzystywane, w związku z czym należy bliżej przyjrzeć się działalności finansowej dyrektora Stanisława Cura. Oficjalnie zasugerowali to radni Maria Wiecha i Mirosław Lenk. Wcześniej potrzebę sprawdzenia fundacji sygnalizował zastępcy prezydenta, Mirosławowi Szypowskiemu, pełnomocnik prezydenta ds. społecznych Tomasz Holcer.Stanisław Cur został wezwany na dywanik do magistratu.- Poprosiliśmy dyrektora, by wyjaśnił, jak u niego jest z gospodarką finansową. Podczas spotkania dyrektor, nieco zdenerwowany naszymi pytaniami, przedstawił dokumenty, nie podpisane przez nikogo, pokazujące, że nasze środki wydatkuje zgodnie z ustaleniami. Mimo to nie pozbyliśmy się wątpliwości, gdyż wcześniej mówił nam, że na ośrodki przy ul. 1 Maja i Topolowej wydaje większe sumy, a z dokumentów wynikało, że jednak mniejsze - mówi Mirosław Szypowski.Dodatkowo zdaniem zastępcy prezydenta okazało się, że dyrektor wynajmował psychologa oraz osoby prowadzące wykłady na temat przeciwdziałania alkoholizmowi i nie płacił im, chociaż miał na to pieniądze z miasta. W końcu Stanisław Cur przyznał, że ma około 40 tys. zł długu. Sam nie wie dokładnie, ile, ponieważ od połowy 2002 r. nie prowadzi dokumentacji finansowej, zlecając to pewnej firmie księgowej w Katowicach. Polecono mu więc przygotować rachunki i inne dokumenty wykazujące, na co zostały wydane miejskie pieniądze.Na sesji rady miasta wrócił temat fundacji. Postanowiono powołać komisję złożoną z przedstawicieli władz miasta i radnych do skontrolowania SOS Dzieciom. Kontrola zaplanowana była na 10 stycznia:- Okazało się, że dyrektor nie jest do kontroli przygotowany. Przedstawił nam dokumenty, rachunki. Nie były one jednak zgodnie z zasadami rachunkowości potwierdzone, właściwie podpisane. Krótko mówiąc, były niewiarygodne. Dyrektor Cur tłumaczył, że są to tylko kserokopie, a na oryginałach wszystko jest w porządku. Poprosiliśmy go zatem o przygotowanie ich na 13.01 i jednocześnie o przybycie na spotkanie z księgową - mówi zastępca prezydenta.Ponowne spotkanie niczego nie zmieniło. Dyrektor nie przedstawił dokumentów, nie sprowadził też księgowej. Władze miasta sporządziły stosowną notatkę służbową. Prezydent zadecydował też, że w tym roku Stanisław Cur nie dostanie pieniędzy do ręki. Pieniądze trafią na oddzielne konta bankowe w momencie przedstawienia konkretnego celu ich wykorzystania.Miasto zwróciło się też do wojewody z wnioskiem o szczegółowe skontrolowanie fundacji. Według ustawy o fundacjach właśnie wojewoda ma takie kompetencje, do zmiany zarządu włącznie. W uzasadnieniu wniosku napisano, że dyrektor fundacji nie jest w stanie rozliczyć się z pieniędzy.Stanisław Cur jest zadowolony z perspektywy skontrolowania przez wojewodę:- Mam wszystkie rachunki, przedstawię je jeszcze raz. Z finansami jest wszystko w porządku. Z miastem rozliczam się tak samo jak w latach poprzednich, wcześniej nikt się nie czepiał. Teraz, po wyborach, zmienili się radni... Ich zarzuty świadczą o tym, że są nieprzygotowani do kontrolowania. Uważam, że kontrola powinna być przeprowadzona przez oddzielny niezależny organ.

Komentarze

Dodaj komentarz