W poniedziałek w Kulturalnym Clubie chowano popielniczki. Poczekają na lepsze czasy dla palaczy... / Dominik Gajda
W poniedziałek w Kulturalnym Clubie chowano popielniczki. Poczekają na lepsze czasy dla palaczy... / Dominik Gajda
Pali 90 proc. naszej klienteli. Tymczasem w poniedziałek po południu, zaraz po otwarciu lokalu, musieliśmy wyrzucać popielniczki! Nie wiemy, jak to się skończy – mówi Ludmiła Student, właścicielka Kulturalnego Clubu w centrum Rybnika. Dodała, że myśli już o urządzeniu palarni. Niewesoło było też w Celtic Pubie na rynku. – Kilka osób zapytało, czy można zapalić, więc odpowiedziałam, że nie. Ci ludzie wyszli – mówiła barmanka. W poniedziałkowy wieczór w lokalu siedziało kilka osób. Nikt nie palił. – Ja nie palę, ale moi koledzy tak. Teraz będą musieli wychodzić na zewnątrz. Przed naszym lokalem jest popielniczka – dodała barmanka. W klubie VIP, też na rynku, urządzono palarnię. Mimo to młoda dziewczyna stała z papierosem na schodach, tuż przy wejściu. – Na wszelki wypadek – mówiła.
W barze przy ulicy Łony, otwartym od godziny 7 rano, w poniedziałek nie było klientów. Pytaliśmy, czy jest możliwość zorganizowania zamkniętej imprezy dla palących. – Niestety nie, trzeba wychodzić na zewnątrz – usłyszeliśmy. Na zewnątrz, czyli praktycznie na chodnik, gdzie palacze będą dmuchali dymem w twarz przechodniom. – To już lepiej, żeby siedzieli w środku i truli się we własnym gronie – komentują ludzie na ulicy. Podobnie jest oczywiście na rynku. Ustawodawca o tym jednak nie pomyślał! Nowelizacja ustawy o ochronie zdrowia, która weszła w życie w poniedziałek, zakazała palenia w wielu miejscach publicznych: w szkołach, na uczelniach, w szpitalach, na przystankach, na plażach, w pubach i restauracjach oraz na placach zabaw.
Wyjściem z sytuacji mogą być palarnie. Muszą to być jednak oddzielne, szczelnie zamykane pomieszczenia z mechaniczną wentylacją lub systemem filtracyjnym. Palarnia ma więc być urządzona tak, by dym nie przenikał do innych pomieszczeń. W praktyce jeśli lokal ma jedno pomieszczenie, to musi pożegnać się z dymkiem na dobre. Za łamanie przepisów przewidziano drakońskie sankcje. Za palenie w miejscach objętych zakazami grozi nawet 500 zł kary! Dodatkowo od 15 listopada właściciel lub zarządzający obiektem, w którym obowiązuje zakaz palenia, musi umieścić w widocznych miejscach stosowną informację o tym zakazie, i to zarówno słowną, jak i graficzną. Kto tego nie zrobi, musi się liczyć z grzywną w wysokości do 2000 zł! Mandaty ma nakładać Państwowa Inspekcja Sanitarna.
Nowe przepisy budzą wiele kontrowersji. Bo wedle nich miejscem pracy jest np. samochód służbowy. Jego użytkownik, chcąc być w zgodzie z prawem, nie mógłby tam zapalić. Restauratorzy już myślą o obejściu przepisów, np. rozważając uruchomienie lokali dla... palaczy. W Polsce codziennie pali 33,5 proc. mężczyzn i 21 proc. kobiet, co w sumie daje 27 proc., a więc 8,7 mln Polaków. Okazjonalnie pali ok. miliona osób (3,3 proc.) obu płci. Łącznie daje to 30,3 proc. dorosłych Polaków. Prawie 60 proc. osób, które palą codziennie, sięga po papierosa w ciągu pierwszych 30 minut po przebudzeniu (23 proc. już w ciągu pięciu minut). 23 proc. palaczy budzi się w nocy, aby zapalić. Mężczyzna wypala codziennie średnio 18 papierosów, a kobieta 16. Miesięcznie palacz wydaje na papierosy ponad 200 zł.

Komentarze

Dodaj komentarz