Gonzalo Rubalcaba pochodzi z rodziny o artystycznych korzeniach
Gonzalo Rubalcaba pochodzi z rodziny o artystycznych korzeniach

Przyjeżdżasz do Rybnika po raz pierwszy. Czego możemy się spodziewać po twoim koncercie?
Będzie to mój solowy koncert. Kończę właśnie pracę nad moją solową płytą. Przywiozę do was już nowy materiał i przemieszam go z moimi wcześniejszymi rzeczami.

To twój kolejny koncert w Polsce, chociaż pierwszy w Rybniku. Jak oceniasz polską publiczność?
Polska publiczność jest bardzo żywiołowa, ale przy tym też niezwykle wymagająca. Podoba mi się to! Grając w Polsce, trzeba być przekonanym, że to, co przynosisz, jest na możliwie najwyższym poziomie. Muzyka pianistyczna ma w waszym kraju niezwykłą historię i tradycję.
Największą motywacją jest dla mnie to, że na całym świecie są ludzie, którzy chcą mnie słuchać. To za każdym razem bardzo fascynujące i emocjonujące. Najważniejsze, by przekazać słuchaczom ważną wiadomość muzyczną, przesłanie. I nie chodzi o to, by ludzie dosłownie odkrywali twój sposób mówienia. Chcę stymulować umysły słuchaczy tak, by umieli słuchać i widzieć w tym samym czasie. I to nie moją historię, ale historię, którą mogą sobie wyobrazić, słuchając mojej muzyki. Na przykład ja napisałem o róży, a słuchacz może sobie wyobrazić ocean albo jeszcze coś innego. Nieważne, że to nie jest jeden obraz dla wszystkich. To moje życzenie, marzenie, ale też odpowiedzialność. Chcę łączyć ludzi z muzyką, którą gram. To daje mi dyscyplinę potrzebną do tego, żeby pracować, żeby być krytycznym do tego, co robię.

Za twoim przyjazdem do nas stoi rybnicki pianista Jarosław Hanik.
To człowiek, który daje z siebie wiele, naciska, przekonuje, że są ludzie, którzy doceniają to, co robię, jak ja myślę o muzyce, jak ją produkuję. Poznaliśmy się lata temu we Wiedniu. Pokazał mi pracę magisterską, którą napisał o muzyce, o mnie. Od tego momentu spotkaliśmy się kilka razy i wiem, że on jest zainteresowany moją muzyką i tym, w jaki sposób ja ją robię. Wiem, że ten mój koncert w Rybniku nie jest przygotowywany dla zysku, dla pieniędzy, ale z poczucia pewnej misji kulturowej, którą ma Jarek. To dla mnie przywilej!

Tegoroczny festiwal jazzowy w Rybniku, na którym występujesz, ma w nazwie „Chopin w barwach jazzu”. Jak ważna to dla ciebie postać?
Kiedy byłem jeszcze w akademii, miałem kontakty z muzyką klasyczną, która pochodzi z Europy. Część tego repertuaru musieliśmy grać. Graliśmy m.in. romantyków, w tym Chopina. Musieliśmy znać jego twórczość, wiedzieć, w jaki sposób ją interpretować. Jego muzyka jest objawieniem dla kogoś, kto ją poznaje. Dotyka niezależnie od tego, w jakim momencie historii się znajdujesz.

A czy miałeś kontakt z innymi polskimi artystami?
Pamiętam również, że w latach 70. bardzo silna była grupa muzyków, kompozytorów, dyrygentów z Europy Wschodniej, również z Polski. W Havana’s Institute of Fine Arts w klasie kompozycji studiowałem u Roberto Wallera, który dyplom z kompozycji uzyskał w latach 70. w Polsce. Dzięki niemu miałem okazję dowiedzieć się czegoś o waszym kraju. Teraz, po 30 latach, mam więcej szans na to, żeby zobaczyć, jak wygląda polska kultura, polska muzyka. Mam nadzieję, że dzięki tym kilku dniom w Rybniku będę miał okazję w nią głębiej wejść. I że moja wizyta w tym mieście będzie początkiem innej relacji z Jarkiem, z rybnickimi muzykami. Może kiedyś zrobimy coś razem.

Odwiedzisz katowicką Akademię Muzyczną i rybnicką szkołę muzyczną. Jak ważne są dla ciebie spotkania z młodymi ludźmi?
Prawdę mówiąc, to nie jestem pewien, czy wiem wystarczająco dużo, by mówić młodym ludziom, co mają robić! I to nie jest tak, że jestem zbyt skromny. Zamiast mówić o tym, co i jak mają robić, wolę w takich sytuacjach opowiedzieć o sobie. Mam nadzieję, że będą mogli odnaleźć w moich doświadczeniach coś, co im pomoże.

Spędzisz w Rybniku kilka dni czy weźmiesz udział w jam session z tutejszymi muzykami?
Jeszcze nie wiem. To zależy od nastroju, od sytuacji. Koncerty wymagają ode mnie dużej energii i maksymalnej koncentracji. To może być dla was szokujące, ale ja tak samo cieszę się koncertami, jak i cierpię z ich powodu! Czasem jest tak, że kończę koncert i nie chcę już niczego słuchać. Wychodzę i jedyne, czego pragnę, to cisza. Innym razem chętnie słucham innych wykonawców, chcę z nimi zagrać.

Dziękuję za pomoc Marcinowi Madzi z Centrum Usług Językowych „Albion”

Komentarze

Dodaj komentarz