Rebecca Harris mogła odmienić losy meczu z Artego, ale zabrakło jej prezycji / Wacław Troszka
Rebecca Harris mogła odmienić losy meczu z Artego, ale zabrakło jej prezycji / Wacław Troszka
Niewiele zabrakło koszykarkom Uteksu ROW Rybnik, by odnieść drugie zwycięstwo w sezonie. Niestety, rybniczanki przegrały we własnej hali z Artego Bydgoszcz 65:67.
Losy meczu rozstrzygnęły się w samej końcówce. Przed ostatnią akcją trener Mirosław Orczyk poprosił o czas. Po wznowieniu gry piłka trafiła do Rebecci Harris, która wprawdzie znalazła miejsce do rzutu, ale nie trafiła do kosza. To sprawiło, że po końcowej syrenie z wygranej mogły cieszyć się koszykarki z Bydgoszczy.
Już dawno w rybnickiej hali nie było tyle emocji, co w sobotni wieczór. Podopieczne Mirosława Orczyka dzielnie walczyły o drugą wygraną w sezonie, ale równie zdeterminowane koszykarki z Bydgoszczy w końcówce okazały się minimalnie lepsze. Spotkanie dwóch drużyn, które w końcu chciały się przełamać i wygrać, rozpoczęło się od wymiany ciosów zawodniczek zza oceanu w osobach Lori Crisman oraz Anny McLean. Po tej wymianie ciosów na parkiecie zapanował chaos, który wykorzystały rybniczanki i objęły prowadzenie 20:14. Euforia nie trwała jednak długo, gdyż kuriozalny rzut z siedmiu metrów równo z końcową syreną trafiła Stephanie Raymond, uciszając fanów rybniczanek.
– Ona zagrała dzisiaj z zaciśniętymi zębami. Ból w kontuzjowanej stopie mocno jej doskwierał, a pomimo tego zagrała bardzo dobre zawody. Za ten występ należy się dla niej ogromny szacunek – skwitowała występ amerykańskiej rozgrywającej Monika Sibora, kapitan Artego. Raymond drugą połowę meczu rozpoczęła jak w transie, a po jej ośmiu punktach z rzędu wynik brzmiał 45:33 na korzyść przyjezdnych. Gospodynie ruszyły do odrabiania strat, a duża w tym zasługa Anny McLean, która rozgrywała najlepsze spotkanie w barwach rybnickiego zespołu.
– Wiedziałem już przed meczem, że McLean zagra dzisiaj bardzo dobre zawody. Ciężko pracuje na treningach, a to przynosi efekty – skomentował postawę swojej podkoszowej Mirosław Orczyk.
To po jej punktach Utex ROW zmniejszył straty do dwóch punktów. Niestety, w kolejnej akcji Amerykanka popełniła czwarte przewinienie i usiadła na ławce rezerwowych, a Artego zdołało powiększyć przewagę do 5 punktów.
Ostatnia część meczu rozgrzała publiczność do czerwoności. Rybniczanki goniły wynik, a mocno w tym pomagały im przyjezdne, które niemiłosiernie pudłowały spod samego kosza. Efekt tego taki, że na cztery minuty przed końcową syreną Laurie Koehn trafiła zza łuku, a na tablicy wyników było 62:62. Gdy kolejną trójkę dołożyła Suknarowska, wydawało się, że gospodynie nie wypuszczą już tego meczu. Do pracy wzięła się jednak Kristen Morris. Jej pięć oczek z rzędu w ostatnich sekundach dało prowadzenie Artego 67:65.
W sobotę (20 listopada) rybniczanki czeka wyjazd do Gdyni na mecz z Lotosem. Nad morzem o punkty będzie bardzo trudno. Trzeba ich będzie szukać w kolejnym meczu, kiedy to do Boguszowic przyjedzie SuperPol Tęcza Leszno.


UTEX ROW RYBNIK – ARTEGO BYDGOSZCZ 65:67 (20:17, 13:20, 15:16, 17:14)
Utex: Semmler, Suknarowska 10, Głocka, Miszkiel 0, Koehn 17, Rozwadowska, Harris 21, McLean 14, Brown 3.

Komentarze

Dodaj komentarz