Ruch Autonomii Śląska po raz pierwszy w historii śląskiego samorządu zdobył trzy mandaty w sejmiku wojewódzkim i od razu stało się o nim głośno w całym kraju. Po pierwsze z powodu koalicji z PO oraz PSL, po drugie z racji wygłaszanych poglądów. W Polsce aż huczy, że chcecie odłączać Śląsk od Polski!
Co oczywiście jest nieprawdą. Gdyby ci, co formułują takie zarzuty, zechcieli zajrzeć do naszych programów, to może zmieniliby zdanie. Tymczasem bez powodu przyprawia nam się gombrowiczowską gębę i straszy resztę kraju tym, że chcemy wyjmować polskie ziemie z Polski.
W takim razie do czego zmierza RAŚ?
Jesteśmy ruchem obywatelskim, nie politycznym. Naszym celem jest pogłębianie samorządności. Jak pamiętamy, AWS na sztandarach niosła hasła, że idzie po władzę, by oddać ją ludziom. Nasz plan jest podobny. Głosząc ideę autonomii Śląska, nawiązujemy do przedwojennych tradycji, kiedy Śląsk miał taką autonomię, oczywiście w granicach państwa polskiego. Chcemy pielęgnować tradycje, etos śląski, a w konsekwencji dążyć do efektywnej gospodarki na Śląsku i przejrzystości fiskalnej. Póki co jest tak, że to rząd zabiera podatek, na przykład VAT, ale już się nim nie dzieli z województwami czy powiatami. I Śląsk na tym cierpi.
Chodzi o to, żeby pieniądze wypracowane na Śląsku pozostawały u nas?
Oczywiście nie w całości, ale z pewnością chcielibyśmy, aby udział Śląska w wypracowanych środkach był znacznie większy niż do tej pory. Chodzi nam także o lepsze zarządzanie naszym regionem, aby nie dochodziło do sytuacji, że ludzie z Pomorza decydują o górnictwie, a z południa kraju o rybołówstwie.
RAŚ zdobył większość mandatów radnych w takich gminach jak Godów czy Lyski, teraz sięgnął po mandaty w sejmiku województwa. Niektórzy obawiają się tej siły i ostrzegają przed śląskim szowinizmem i homofobią.
Z rosnącej siły RAŚ czerpiemy nadzieję. Uważamy, że Ślązakiem jest każdy, kto się nim czuje, bez wartościowania i oceniania, że ktoś jest lepszy czy gorszy. Jest to kwestia wewnętrznych przekonań.
Dochodzi jednak do tego, że członkowie RAŚ domagają się na przykład zmiany nazw ulic, placów, eksponowania śląskich symboli i wywieszania śląskich flag. Czy to nie jest działanie na siłę, wręcz wymuszanie?
Uważam, że należałoby sięgnąć do korzeni, do historii tego regionu. Wielu ludzi, wiele miejsc związanych ze Śląskiem jest po prostu zapomnianych, bo nikt o nich nie mówi, nie wspomina. Tak samo w szkole więcej uczymy się o Mickiewiczu niż o Eichendorffie, równie znanym poecie romantycznym, który z kolei jest bliższy naszemu kręgowi kulturowemu. A może dla niego również powinno się znaleźć miejsce w programie nauczania? Chcemy pielęgnować to, co śląskie, bez siania nienawiści.
Działa 18 lat
Janusz Wita mieszka w Połomi, gdzie gospodaruje na 30 ha ziemi. Od osiemnastu lat działa w Ruchu Autonomii Śląska. Przystąpił do niego zaraz po ukończeniu studiów w Akademii Rolniczej w Krakowie. Dotąd był zastępcą wójta w gminie Mszana, teraz nie będzie już pracował na tym stanowisku. Do sejmiku wszedł z RAŚ wraz z Jerzym Gorzelikiem i Henrykiem Mercikiem. (izis)
Komentarze