Lorenzo Bernardiego, włoskiego szkoleniowca Jastrzębskiego Węgla, czeka bardzo trudne zadanie / Dominik Gajda
Lorenzo Bernardiego, włoskiego szkoleniowca Jastrzębskiego Węgla, czeka bardzo trudne zadanie / Dominik Gajda
Po porażce z ZAKSĄ Kędzierzyn-Koźle znacznie zmalały szanse siatkarzy Jastrzębskiego Węgla na awans do czołowej szóstki PlusLigi.
Jastrzębianie przegrali we własnej hali 0:3 i znacznie skomplikowali swoją sytuację w tabeli. Ten mecz miał być przełomowy dla jednej z tych drużyn. Obie miały za sobą niezbyt udany okres i ich szkoleniowcy liczyli, że pod koniec roku uda się przerwać złą passę. Sztuka ta powiodła się gościom. Kędzierzynianie od początku sprawiali korzystniejsze wrażenie. Walczyli z ogromną determinacją. Dla podopiecznych trenera Krzysztofa Stelmacha nie było straconych piłek. Nawet z najtrudniejszych opresji potrafili wyjść obronną ręką. Gospodarzom ambicji nie sposób odmówić. Jednak gracze Jastrzębskiego Węgla popełniali zbyt dużo indywidualnych błędów, by w konfrontacji z tak silnym rywalem mogło im ujść to na sucho.
– Mamy poważne problemy w ataku i w zagrywce. W tym spotkaniu 15 naszych ataków lądowało na aucie, a 11 zostało zablokowanych. Jeśli do tego dodamy 11 zepsutych zagrywek, to okazuje się, że aż 37 punktów podarowaliśmy rywalom – wyliczył po meczu trener Bernardi.
Jastrzębianie nadzieję w serca swoich kibiców wlali dopiero w końcówce trzeciego seta. Przegrywali w nim już różnicą trzech punktów, a mimo to doprowadzili do wyrównania i wynik tej partii do końca był sprawą otwartą. Decydujący o zwycięstwie goście punkt zdobyli po wyraźnym błędzie sędziego Macieja Maciejewskiego, który nie zauważył, że piłka uderzona przez Słoweńca Mitję Gaspariniego odbiła się od rąk blokujących zawodników ZAKSY. Protesty gospodarzy nie przyniosły skutku. Goście wygrali tę partię 30:28 i mogli cieszyć się ze zwycięstwa w tym meczu.
– Moi zawodnicy zaczęli grać zbyt późno, by odwrócić losy meczu. Chciałbym, aby tak jak w trzecim secie grali od początku spotkania – mówi włoski szkoleniowiec jastrzębskiego klubu.
Już dzisiaj (5 stycznia) w hali lodowiska Jastor czekają nas kolejne wielkie siatkarskie emocje. W przedostatniej kolejce rozgrywek fazy grupowej Ligi Mistrzów zespół Jastrzębskiego Węgla podejmować będzie słynny Olympiakos Pireus. Oba zespoły, chcąc myśleć o awansie do następnej rundy, muszą ten mecz wygrać. Przypomnijmy, że w pierwszym pojedynku pomiędzy tymi drużynami lepsi okazali się mistrzowie Grecji, którzy przed własną publicznością wygrali 3:2. Teraz jednak znacznie lepsze nastroje panują w ekipie Jastrzębskiego Węgla, która po zwycięstwie 3:0 nad Budvanską Rivijerą Budva z Czarnogóry awansowała na drugie miejsce w tabeli. Ewentualne pokonanie Olympiakosu da naszej drużynie przepustkę do fazy pucharowej najbardziej prestiżowych europejskich rozgrywek.
W związku z przygotowaniami do tego meczu już w niedzielę na tafli lodowiska rozłożony zostanie parkiet, by jastrzębianie przez ostatnie dni poprzedzające to ważne spotkanie mogli oswoić się ze specyficznymi warunkami panującymi w Jastorze. Początek meczu o godz. 17.30.

Komentarze

Dodaj komentarz