Jak to możliwe, że w organach spółki pojawili się ludzie z wyrokami sądowymi? - pyta Andrzej Rojek / Dominik Gajda
Jak to możliwe, że w organach spółki pojawili się ludzie z wyrokami sądowymi? - pyta Andrzej Rojek / Dominik Gajda

Czy pana zdaniem Odrę Wodzisław S.A. można jeszcze uratować przed upadkiem?
Moim zdaniem nie ma szans na uratowanie Odry w tym stanie i z tymi ludźmi. Właśnie dostałem zawiadomienie o zwołaniu kolejnego nadzwyczajnego zebrania akcjonariuszy, najprawdopodobniej autorstwa pana Romana Wistuby, bo poznaję jego charakter pisma. Ma się ono odbyć 16 lutego, czyli dwa tygodnie po poprzednim zebraniu, zwołanym na mój wniosek, które w efekcie nie doszło do skutku. I co czytam w tym piśmie? Według proponowanego porządku obrad akcjonariusze mają zająć się m.in. odwołaniem członka rady nadzorczej. Najprawdopodobniej chodzi o Andrzeja Surmę, który przestał już być faworyzowany przez czeskich udziałowców. W jego miejsce powołani zostaną zapewne nowe osoby, które będą dla nich wygodni. Poza tym planowana jest zmiana zarządu klubu, czyli zapewne odwołanie z jego składu Dariusza Kozielskiego i wstawienie kolejnych Czechów. Na tym proponowany porządek obrad praktycznie się kończy. Nie będzie więc mowy problemach spółki, o jej zadłużeniu, o kłopotach kadrowych drużyny. A ja, jako akcjonariusz chciałbym na ten temat porozmawiać. Tego nie będzie. Więc pytam: jaki ma to sens? Uważam, że w tym układzie spółka nie ma racji bytu. Nikt nie mówi o błędach popełnionych przez poprzedni zarząd, nikt nie mówi o sposobie spłaty wierzycieli. Mnie spółka też jest winna pewne sumy. I chciałbym od razu wyjaśnić, że pakiet 20 procent posiada moja firma „Rojek-Decor”, a pożyczałem pieniądze jako osoba prywatna, jako Andrzej Rojek. I chciałbym wiedzieć czy i kiedy spółka zamierza je oddać. Nie mówię, że te pieniądze mają do mnie wrócić natychmiast. Chciałbym jednak poznać plan działania i harmonogram uregulowania tych długów. Na pewno odpowiedzi na te pytania chętnie usłyszeliby też inni. Tymczasem okazuje się, że najważniejsze jest to kto będzie miał większość w radzie nadzorczej, kto będzie w zarządzie. Z tych zmian nic nie wynika.

Krytycznie wypowiada się pan o właścicielach większościowego pakietu akcji, o Czechach...
Przyznam, że ja z tymi ludźmi nie chce mieć nic do czynienia. Przecież Zdenek Zlamal, właściciel większościowego pakietu, prowadzi grę na dwa fronty. 29 stycznia spotyka się z Darkiem Kozielskim i zapewnia go, że gotowy jest odprzedać swoje akcje. Rozmawiają o sposobie wyjścia z trudnej sytuacji. Tymczasem później okazuje się, że dzień wcześniej oddał pełnomocnictwo na walne zebranie akcjonariuszy Markowi Zdrahalowi. Temu samemu, który nie zapobiegł rozwiązaniu kontraktów przez 11 piłkarzy z winy klubu. To, że ci zawodnicy odeszli to jedno, ale przecież zobowiązania wynikające z tych kontraktów zostały po stronie klubu. W dodatku przy każdym kontrakcie jest kwota odstępnego, za jaką dany zawodnik może odejść z klubu. Te pieniądze w obecnej sytuacji nigdy do spółki nie trafią. Tak samo jak to, że nie wiadomo co stało się z pieniędzmi za transfer Mateusza Słodowego do Victorii Żiżkov. A później dowiadujemy się rewelacji o darmowym obozie w Kromieryżu. Bez zgody rady nadzorczej doszło do zmiany trenera, mimo iż statut spółki mówi wprost: decyzja o odwołaniu i powołaniu trenera pierwszej drużyny jest wyłączną kompetencją rady nadzorczej. Jak to możliwe, że w organach spółki pojawili się ludzie z wyrokami sądowymi? I to skazani za korupcję w futbolu. My Polacy mogliśmy nie znać pana Hrubonia, ale Czesi? Doskonale wiedzieli kim jest ten człowiek. I długo tolerowali go w składzie rady nadzorczej. Takich spraw jest wiele i jakoś nikt nie zamierza ich wyjaśniać. Dlatego moim zdaniem najlepszym rozwiązaniem byłoby postawienie spółki w stan likwidacji i skierowanie kilku spraw do prokuratury.

Jak pan ocenia szansę wyprostowania sytuacji w spółce podjętą w ostatnich dniach przez Dariusza Kozielskiego?
To bardzo trudne zadanie. Darek jest człowiekiem bardzo emocjonalnie zaangażowanym w Odrę, jednak w krótkim czasie musi załatwić bardzo dużo spraw. W związku z wspomnianym przeze mnie wcześniej rozwiązaniem kontraktów z winy klubu obawiam się, że trudno będzie podpisać umowy z nowymi zawodnikami, nawet tymi, których ściągnął do zespołu trener Miroslav Copjak. Wielce prawdopodobne jest bowiem, że Polski Związek Piłki Nożnej nałoży na klub zakaz transferów. Co będzie logicznym posunięciem, bo skoro ktoś nie potrafi wywiązać się z dotychczasowych umów nie powinien podpisywać nowych. Dlatego niezwykle ważnym zadaniem jest zawarcie ugód z tymi zawodnikami, którzy z klubu odeszli. Nie wiem czy ten zamiar się powiedzie. Ponadto konieczne będzie zapewne przedstawienie porozumień z innymi wierzycielami spółki. A czasu jest bardzo mało, bo przecież do rozpoczęcia rozgrywek rundy wiosennej zostało raptem niespełna trzy tygodnie. Tymczasem nie wiadomych jest tyle, że trudno to wszystko ogarnąć. Za chwilę może okazać się, że te wszystkie działania i tak zostaną storpedowane przez Czechów.

Niezależnie od losów spółki podjął się pan zadania wskrzeszenia stowarzyszenia MKS Odra Wodzisław. Czy jego działalność rzeczywiście jest alternatywnym planem dla futbolu w tym mieście?
To kolejna sprawa, która wymaga wyjaśnienia. Według dokumentacji w Krajowym Rejestrze Sądowym w zarządzie stowarzyszenia widnieją nazwiska osób, które nie mają od dawna z nim nic wspólnego. Powoli staramy się to odkręcać. Jeszcze do niedawna stowarzyszenie pod kierunkiem pana Surmy miało tylko jedno zadanie: doprowadzić do przekazania większościowego pakietu akcji Czechom. I kiedy to się udało prezes Surma mógł obwieścić: „Melduję wykonanie zadania”. I to wszystko. Od tego momentu stowarzyszenie praktycznie nie funkcjonowało. Stąd bałagan w papierach i brak jakichkolwiek śladów działalności. Tymczasem wyjaśnienia wymagają choćby sprawy miejskiej dotacji na szkolenie młodzieży czy tzw. długu Połczyńskiego, dzięki któremu stowarzyszenie oddało większość swoich akcji Zlamalowi. Postanowiliśmy te sprawy uporządkować. Powołany został zespół, który zajmie się wyprostowaniem tych spraw. Oprócz mnie w pracę w stowarzyszeniu włączyli się tacy ludzie jak Ireneusz Serwotka, Edwin Koralewski, Dariusz Kozielski czy Jarosław Skrobacz. Mam nadzieję, że uda się w krótkim czasie wiele spraw załatwić. Nie wykluczone, że stowarzyszenie może jeszcze odegrać ważną rolę. Na razie jednak jesteśmy na etapie sprzątania. A to wymaga trochę czasu. Czy jest to plan B dla wodzisławskiej piłki? Mam nadzieję, bo, jak już mówiłem nie wierzę w to, że spółka przetrwa.

Na koniec zmieńmy dyscyplinę - działacze żużlowego RKM ROW Rybnik liczyli, że włączy się pan w sponsoring żużlowców. Czy rzeczywiście jest na to szansa?
Rzeczywiście zwrócili się do mnie o pomoc działacze rybnickiego klubu. Odpowiedziałem im wprost: jestem gotowy zaangażować się w żużel tylko pod jednym warunkiem – klub musi zostać przekształcony w spółkę akcyjną. I ważne jest by wiadomo było kto będzie jego akcjonariuszem. W biznesie bardzo ważne jest zaufanie, ja chce wiedzieć kto ma być moim partnerem. Nie mogę wejść w taki interes w ciemno. Teraz ruch jest po stronie zarządu RKM. Liczę na to, że zostanie przedstawiona lista potencjalnych akcjonariuszy przyszłej spółki. To jest chyba normalne, że powinniśmy w tej sprawie zagrać w otwarte karty. Bo ja mam prawo wiedzieć czy część akcji wykupi przykładowy pan Kowalski czy nie. Mogę pana Kowalskiego na przykład nie lubić i nie mieć do niego zaufania. Wówczas powiem otwarcie, że nie widzę się w tym towarzystwie. Druga kwestia to obecne zadłużenie klubu. Przyszli akcjonariusze powinni wiedzieć jakie ono jest - czy jest to 700 tys. czy może okrągły milion. To pozwoli określić poziom wpływów ze sprzedaży akcji. Musi on pozwolić na spłatę obecnych zobowiązań klubu, a także zabezpieczyć środki na bieżące funkcjonowanie przyszłej spółki. W przeciwnym razie przekształcenie klubu w spółkę mija się z celem. Działacze RKM znają moje stanowisko w tej sprawie i myślę, że niebawem do rozmów wrócimy. Powinni jednak znaleźć też innych ewentualnych ludzi gotowych do przejęcia akcji. Tylko w ten sposób można bowiem stworzyć klub, który będzie funkcjonował na zdrowych zasadach. Po moich doświadczeniach w Odrze wiem, że czytelność sytuacji i znajomość partnerów w biznesie jest bardzo ważna.

8

Komentarze

  • arojek Do Szaraka! 12 lutego 2011 09:09Witam, moja firma na terenie Rybnika generuje przychody rzędu 3-4%, a reszta to eksport ok.40% i sprzesaż po za nasz region. Więc tak szczerze powiedziawszy nie zarabiam w Rybniku, bo moje podatki płacone w Rybniku są podobne do wpływów od lokalnych przedsiębiorców ze sprzedaży towarów, ale to inna sprawa, bo moja firma zajmuje się dystrybucją i handlem hurtowym. Z poważaniem
  • jochan rybnicki żużel się odrodzi, jak odejdzie obecny zarząd 10 lutego 2011 16:38przyspawali się dos tołków i nie chca odejść
  • wilim Kłopot 10 lutego 2011 15:56Panie Rojek, niech pan nie liczy na audyt finansowy w RKM. Coś mi się wydaje że sa tacy, którzy się go bardzo boją i dlatego tylko o SA mówią.
  • MARCYŚ Do szarika 10 lutego 2011 15:32 Dobry "pseudonim" obrałeś bo myśleniem niczym temu psu nie ustępujesz a może prawdziwy Szarik był troche mądrzejszy od ciebie?
  • gruba ryba, hehehe:) do szarak - 10 lutego 2011 14:56a kogo to obchodzi? sam nick mówi o Tobie dużo! Druga sprawa - co Cię obchodzą nie Twoje pieniądze? Jak ma ochotę to niech sponsoruje nawet loty w kosmos, jego sprawa, jego kasa, jego czas i jego nerwy:) pozdro z Rybnika
  • anty Rojek a RKM 10 lutego 2011 14:05Panowie z Gliwickiej cały czas powtarzają, że mają wszystkie papiery do stworzenia SA. Pan Rojek jest kolejnym inwestorem, którym mówi o takiej konieczności, a w zasadzie warunkuje swoją obecność w rybnickim żużlu przekształceniem klubu. Więc skoro panowie z Gliwickiej są tacy gotowi, to dlaczego dotychczas (dwa lata kadencji) to nie nastąpiło? To pytanie do bezkrytycznych i zapatrzonych w tzw. dawną GI...
  • Szarak Do pana Rojka 10 lutego 2011 13:59Panie Rojek, ja jestem zazenowany tym, ze pan wspiera klub z nie swojego miasta. Juz wiecej nie kupie nic u pana. Pewnie mnie - szaraka i moja opinie ma pan w wielkim powazaniu, ale ja swoimi zakupami u pana nie mam zamiaru wspierac klubu w Wodzislawia. To tyle od kogos kto nie wiedzial, ze pieniadze zarobione w Rybniku wywozi pan poza miasto.
  • kibic ``` 10 lutego 2011 08:21 tak jak już pisałem do zobaczenia w "C" klasie bo miejsce w 4 lidze zostało sprzedane GKS Jastrzebie powodzenia ciaproki

Dodaj komentarz