Radość jastrzębskich hokeistów z historycznego awansu / Wacław Troszka
Radość jastrzębskich hokeistów z historycznego awansu / Wacław Troszka


Mecz rozpoczął się udanie dla gospodarzy. Już w piątej minucie gry po indywidualnej akcji zaskakującym uderzeniem z niebieskiej linii Tomasz Kulas zdobył gola dającego im prowadzenie. Wynik 1:0 utrzymywał się przez ponad 40 minut. Jastrzębianie nie grali jednak już tak dobrze jak dzień wcześniej, kiedy to rozgromili zespół z Sanoka 6:0. Najwyraźniej paraliżowała ich wysoka stawka meczu. W 33. minucie goście mieli ogromną szansę na doprowadzenie do wyrównania. Po faulu Mateusza Danieluka na Martinie Vozdeckym sędzia podyktował rzut karny. Na szczęście dla gospodarzy poszkodowany nie znalazł sposobu na pokonanie Kamila Kosowskiego. Bramkarz JKH był bohaterem tego spotkania. Wielokrotnie śmiałymi interwencjami chronił swój zespół przed utratą gola. W 47. minucie jastrzębianie wykorzystali grę w podwójnej przewadze. Danieluk uderzył tak mocno, że krążek rozerwał siatkę w bramce strzeżonej przez Marka Rączkę. JKH prowadził 2:0. Goście nie zamierzali jednak spasować. Ich trener Milan Janczuszka, który w poprzednim sezonie doprowadził Podhale Nowy Targ do mistrzostwa Polski, wycofał w końcówce z gry bramkarza. Na 95 sekund przed końcem meczu Krystian Dziubiński z bliska wepchnął krążek do bramki Kosowskiego i zrobiło się dramatycznie. W ostatnich sekundach heroicznie broniący się jastrzębianie nie pozwolili strzelić sobie drugiego gola. Tuż po końcowej syrenie doszło do bijatyki pomiędzy zawodnikami obu drużyn, co nieco zmąciło fetę z okazji awansu gospodarzy do półfinału.
– Teraz czekamy na Cracovię. Stać nas na to, by powalczyć o udział w finale – zapowiedział Mateusz Bryk, obrońca zespołu JKH GKS Jastrzębie.

Komentarze

Dodaj komentarz