Marcin Wika i Mitja Gasparini byli bohaterami meczu z Noliko / Dominik Gajda
Marcin Wika i Mitja Gasparini byli bohaterami meczu z Noliko / Dominik Gajda

Prawdziwą huśtawkę nastrojów przeżyli w wtorkowy wieczór (1 marca) kibice drużyny Jastrzębskiego Węgla. Ich ulubieńcy fatalnie rozpoczęli ćwierćfinałowy mecz Ligi Mistrzów z belgijskim Noliko Maaseik. Jednak udało im się odwrócić lody tego spotkania i wygrać 3:2.
Trener Lorenzo Bernardi chwytał się za głowę, oglądając poczynania swoich podopiecznych w premierowym secie. Jastrzębianie fatalnie przyjmowali, popełniali mnóstwo błędów w ataku, a na domiar złego psuli zagrywki. W efekcie przegrali tę partię z kretesem.
– Zaczęliśmy bardzo nerwowo. Stąd chyba tak duża liczba indywidualnych błędów w pierwszym secie – przyznał po meczu Grzegorz Łomacz, kapitan Jastrzębskiego Węgla.
Przełomowym momentem drugiej odsłony było wejście na boisko Mitji Gaspariniego. Słoweniec pojawił się na placu boju przy stanie 21:19, by mocną zagrywką odrzucić gości od siatki. Ze swojego zadania wywiązał się wyśmienicie. Potężnymi serwisami siał popłoch w szeregach Noliko i dociągnął seta do końca. Niestety koszmar z pierwszej partii powrócił w trzeciej odsłonie. W zespole gospodarzy znów zapanował chaos, z czego skrzętnie skorzystali Belgowie i objęli prowadzenie w hali lodowiska Jastor. Na szczęście ekipa pomarańczowych zdołała poderwać się do walki. Jastrzębianie wygrali czwartego seta, a w tie-breaku nie dali rywalom żadnych szans.
– Liczy się zwycięstwo. Jutro nikt nie będzie pamiętał stylu, w jakim udało się je osiągnąć – zauważył Paweł Rusek, libero gospodarzy.
Za tydzień (8 marca) obie drużyny spotkają się w Belgii w meczu rewanżowym. Jeśli jastrzębianie wygrają, to awansują do turnieju finałowego Ligi Mistrzów. W przypadku wygranej Noliko (jej rozmiary nie mają znaczenia) o awansie zadecyduje złoty set. Na razie bliżej udziału w Final Four są siatkarze Jastrzębskiego Węgla.

Komentarze

Dodaj komentarz