20031401
20031401


Starsza pani prawdopodobnie sama podpaliła suchą trawę obok swego domu. Płomienie zaczęły ją otaczać. Nie była w stanie wydostać się z pułapki:- Niewykluczone, że zasłabła, zanim dosięgły ją płomienie - mówi sierżant sztabowy Adam Jachimczak z zespołu prasowego śląskiej komendy policji.Pożar zauważyli sąsiedzi. Ugasili ogień i zobaczyli leżącą na ziemi starszą panią w spalonym ubraniu. Wezwali pogotowie. Kiedy przyjechała karetka i straż pożarna, kobieta już nie żyła. Ogień strawił ok. pół hektara łąki i ogrodzenie podwórka.Do drugiego śmiertelnego w skutkach wypadku przy wypalaniu trawy doszło w Wodzisławiu. 73-letnia zakonnica ze Zgromadzenia Sióstr Opatrzności Bożej została osaczona przez błyskawicznie rozprzestrzeniające się wokół płomienie, które odcięły jej drogę ucieczki. Od płomieni zajął się jej habit zakonny. Ciężko poparzoną siostrę przetransportowano helikopterem do szpitala specjalistycznego w Siemianowicach Śląskich. Niestety, oparzenia dotknęły 80 proc. ciała i po dwóch dniach kobieta zmarła. Zdarzenie miało miejsce 24 marca w pobliżu ośrodka dla dzieci upośledzonych przy ul. Wolności.Palenie suchej, zeszłorocznej roślinności na łąkach i nieużytkach przypomina już epidemię. Strażacy z komend w naszym regionie wyjeżdżają średnio 20 razy na dobę do takich akcji. W skali województwa śląskiego liczba interwencji wzrasta do 900.- Kiedy zbliża się południe, zastępy jeżdżą non stop, nawet nie wracają do komendy, tylko po drodze uzupełniają wodę i kierują się do następnego pożaru - opowiada starszy brygadier Andrzej Brzozowski, komendant powiatowy straży pożarnej w Raciborzu.W samym powiecie raciborskim od ognia z wypalanych traw już trzy razy płonął las. 25 marca w Makowie płomienie o mało nie strawiły domu jednorodzinnego. Ktoś podpalił trawę, wiatr skierował ogień w stronę posesji:- Dom był wtedy pusty. Na szczęście dla właścicielki w budynku od strony zbliżającego się ognia nie było okien ani drzwi. Inaczej - jestem niemal pewny - spaliłyby się pomieszczenia wewnątrz. Skoczyło się na osmaleniu ściany - mówi komendant. - Ja już nie wiem, jak to nazwać. Głupota to mało powiedziane. Przecież od wypalania traw giną ludzie, niszczy się gleba, umierają wszystkie zwierzęta żyjące na łąkach: owady, ptaki. Co roku apelujemy, żeby teren wygrabić, ale w żadnym wypadku palić. Bez odzewu. Co gorsza, wypalanie traw nasila się.Sam byłem świadkiem, że ludzie lekceważą zakazy. Dokładnie tydzień temu około godz. 14 zauważyłem, że pali się sucha trawa na miedzy dzielącej dwa pola niedaleko Zakładu Elektrod Węglowych w Raciborzu. Na pożarzysko patrzyli dwaj rolnicy. Kiedy do nich podszedłem, by zapytać, czy to oni podpalili, a jeżeli nie, to dlaczego nie próbują ugasić ognia, wsiedli do traktorów i odjechali. 73-letnia zakonnica ze Zgromadzenia Sióstr Opatrzności Bożej w Wodzisławiu została osaczona przez błyskawicznie rozprzestrzeniające się wokół płomienie, które odcięły jej drogę ucieczki. Od płomieni zajął się jej habit zakonny. Ciężko poparzoną siostrę przetransportowano helikopterem do szpitala specjalistycznego w Siemianowicach Śląskich. Niestety, oparzenia dotknęły 80 proc. ciała i po dwóch dniach kobieta zmarła. Zdarzenie miało miejsce 24 marca w pobliżu ośrodka dla dzieci upośledzonych przy ul. Wolności.

Komentarze

Dodaj komentarz