Związkowcy z kopalni Krupiński postawili wiele zarzutów szefowi działu BHP. Dlaczego? – Bo założyłem nowy związek! – odpowiada Andrzej Szaweł.
16 marca w kopalni zakończyła się kontrola, którą władze Jastrzębskiej Spółki Węglowej zarządziły po tym, jak do prezesa Jarosława Zagórowskiego trafiło obszerne zawiadomienie podpisane przez przewodniczących Kadry, Solidarności, Solidarności 80 i Przeróbki. Działacze wyliczają w nim, że w 2010 roku behapowiec spóźnił się do pracy 45 razy, a 30 razy zadzwonił do operatora systemu rejestrującego czas pracy, by wpisał go ręcznie, co potwierdzają wydruki z systemu. Jeszcze poważniejszym przewinieniem miało być opuszczenie stanowiska pracy w ostatnią Wigilię. Tego dnia behapowiec miał od godziny 14 pełnić obowiązki dyspozytora ruchu, ale o 17.10 opuścił dyspozytornię, i to bez przekazania obowiązków zmiennikowi. Tamtego dnia nikt go już w kopalni rzekomo nie widział, ale czytnik RCP zarejestrował jego wyjście o 22.
– Kopalnia bez dyspozytora to ewenement. A gdyby tak zdarzył się wypadek? – pyta Andrzej Józefczyk, szef Kadry. Związkowcy wytknęli też szefowi działu BHP, że 26 listopada poprowadził kopalniane gwarki, choć był na zwolnieniu lekarskim. Piszą, iż czuje się on nietykalny, i zauważają, że ma już uprawnienia emerytalne. Kolejne zarzuty dotyczą nieobyczajnego zachowania względem kobiet. Do pisma dołączono zawiadomienie pani Urszuli, która opisuje przypadki naruszania przez behapowca jej nietykalności i sponiewierania godności osobistej. – Tego, czego on się dopuścił, starczyłoby na dyscyplinarne wyrzucenie z dziesięciu górników, a on nawet nie został zawieszony – komentuje Andrzej Józefczyk.
Katarzyna Jabłońska-Bajer, rzecznik prasowa JSW, podkreśla, że kontrola dotyczyła wyłącznie wywiązywania się szefa działu BHP z obowiązków. – Jako pracodawca nie jesteśmy uprawnieni do sprawdzania doniesień o czynach mających charakter obyczajowy – dodaje. Mówi, że kierownik cieszy się opinią pracownika solidnego i zaangażowanego, a w Krupińskim zdarzało się najmniej wypadków spośród wszystkich kopalń JSW. Przyznaje co prawda, że w tym roku po interwencji związkowców za niedotrzymanie ośmiogodzinnego czasu pracy behapowiec otrzymał od dyrektora pisemne upomnienie, ale dodaje, że kopalnia zawsze mogła na niego liczyć. Warto dodać, że działacze napisali do prezesa akurat wtedy, gdy trwała procedura rejestracji nowego związku zawodowego. Założył go właśnie Andrzej Szaweł, który wcześniej należał do Kadry i był nawet członkiem komisji rewizyjnej.
To konkurencyjny dla Kadry związek dozoru i administracji, zarejestrowany 15 lutego. – Behapowiec potrzebował ochrony, więc założył związek – komentują działacze. – To pismo to zemsta przewodniczącego Kadry za założenie nowego związku. Zarzuty są bzdurne, mam przecież nienormowany czas pracy, pracuję tu 32 lata, gdybym w czymś uchybił, już dawno by mnie zwolniono, a jeśli komuś coś zrobiłem, powinien iść na policję bądź do prokuratury. Na pewno oddam tę sprawę do sądu – zapowiada Andrzej Szaweł, główny inżynier BHP kopalni Krupiński. Jak informuje Katarzyna Jabłońska-Bajer, trwa siedmiodniowy okres, w którym dyrektor kopalni może się odnieść do ustaleń protokołu pokontrolnego. Nieco później poznamy ewentualne decyzje władz JSW. – Wyjaśnimy wszystkie wątpliwości, ale nie chcemy dać się uwikłać w rozrachunki między związkami – mówi Katarzyna Jabłońska-Bajer.
Komentarze