Oni już wygrywali Ligę Mistrzów: trener Lorenzo Bernardi i Lukas Divis / Wacław Troszka
Oni już wygrywali Ligę Mistrzów: trener Lorenzo Bernardi i Lukas Divis / Wacław Troszka

Dla większości zawodników drużyny Jastrzębskiego Węgla udział w turnieju finałowym Ligi Mistrzów będzie imprezą życia. W weekend (26-27 marca) Pomarańczowi rywalizować będą o miano najlepszej klubowej drużyny w Europie.
– Udział w Final Four to marzenie każdego siatkarza. To turniej owiany sławą, tylko dla najlepszych, oglądany dotychczas tylko w telewizji – mówi Paweł Rusek, libero Jastrzębskiego Węgla.
Teraz jemu i jego kolegom przyjdzie zagrać w turnieju, w którym wystąpią cztery najlepsze zespoły w Europie. Niektórym zawodnikom trudno sobie uświadomić, przed jaką stanęli szansą. Od tego jest trener Lorenzo Bernardi. 42-letni szkoleniowiec jedzie na turniej do Bolzano jako największa gwiazda Jastrzębskiego Węgla. We Włoszech jest otoczony prawdziwym kultem. Wszak to on wybrany został siatkarzem XX wieku. Dla niego udział w Final Four Ligi Mistrzów to nie nowość. Wygrywał ten turniej dwukrotnie. Po raz pierwszy w 1990 roku w barwach Panini Modena. Drugi raz triumfował w 2000 roku z Sisleyem Treviso. Od ponad dwóch tygodni wpaja swoim zawodnikom, że stać ich na sprawienie sporej sensacji. Za taką można będzie uznać wygranie choćby jednego meczu w Bolzano. Rywale są bowiem z najwyższej półki. W półfinale jastrzębianie zmierzą się z Trentino BetClick. Włosi dwa razy z rzędu wygrywali Ligę Mistrzów i klubowe mistrzostwa świata. To obecnie najsilniejszy zespół na kuli ziemskiej. Jest zdecydowanym fawortem tego turnieju.
– Każdy jest do pokonania. Trzeba tego bardzo chcieć i wierzyć nawet w momencie, kiedy rywal zdecydowanie dominuje. Mój zespół pokazał już w Maaseik, że ma charakter i potrafi podnieść się w najtrudniejszych sytuacjach – mówi Bernardi.
W drugiej parze półfinałowej zmierzą się dwaj giganci z Rosji: Zenit Kazań i Dynamo Moskwa.
O tym, że można wygrać Ligę Mistrzów, nie będąc faworytem, przekonał się na własnej skórze Lukas Divis. Słowak triumfował w tych rozgrywkach przed czterema laty, występując w barwach niemieckiego Friedrichshafen. Wówczas Divis został wybrany najlepiej przyjmującym zawodnikiem Final Four rozgrywanego w Moskwie. Jego klub w finale pokonał francuskie Tours.
– Szanse są zawsze. Przeciwnik jest bardzo trudny, ale też będzie grał pod ogromną presją, a na nas tego ciśnienia nie ma wcale. Trzeba patrzeć na siebie, grać swoje. I pamiętać, że po drugiej stronie siatki będą też tylko ludzie, a nie roboty, które również popełniają błędy. Jeśli każdy z nas zagra swój najlepszy mecz w życiu, jesteśmy w stanie ich pokonać – przekonuje Divis.
Zespół Jastrzębskiego Węgla do Włoch wylatuje już w czwartek (24 marca). W piątek podopieczni trenera Bernardiego trenować będą w hali, w której w sobotę rozegrają najważniejszy mecz w historii klubu.
Ostatnim sprawdzianem przed udziałem w turnieju finałowym Ligi Mistrzów był mecz z Pamapolem Wieluń. Jastrzębianie wygrali po pięciosetowym boju i w rywalizacji do trzech zwycięstw prowadzą 2:0. Do pozostania w PlusLidze potrzebują jeszcze tylko jednego zwycięstwa.

PAMAPOL WIELUŃ – JASTRZĘBSKI WĘGIEL 2:3 (24:26, 20:25, 25:22, 26:24, 9:15)
Jastrzębski Węgiel: Łomacz, Divis, Polański, Gawryszewski, Hardy, Gasparini, Rusek (libero) – Pawliński, Yudin, Wika, Przybyła.

Komentarze

Dodaj komentarz