Na sygnale


W tym celu powołano zespól specjalistów, którego zadaniem było przygotowanie planu ratowania pogotowia. Wszelkie te ruchy odbywają się już „na sygnale”, gdyż zadłużenie placówki rośnie z dnia na dzień. Marszałkowi województwa śląskiego najtaniej byłoby przekazać zadania zadłużonego pogotowia do Rybnika, Jastrzębia i Raciborza. W Wodzisławiu obawiają się jednak, że wówczas pacjenci wożeni będą karetkami do szpitali właśnie w tych miejscowościach, co mogłoby poważnie zagrozić pozycji finansowej tutejszych ZOZ-ów.Projekt rozwiązania nabrzmiałej sytuacji już jest gotowy. Wspomniany zespół fachowców przygotował symulacyjny wariant przejęcia znajdującego się w trudnej sytuacji finansowo-organizacyjnej pogotowia.Przede wszystkim potwierdzono ostatecznie, że zadłużenie placówki nie wynosi, jak twierdzili niektórzy radni, pół miliona czy nawet milion zł, a jedynie 173 tys. Tyle placówka winna jest swoim pracownikom z tytułu niewypłacenia słynnej sejmowej podwyżki pensji, czyli po 203 zł dla każdego. Z grona 15 przewidzianych do zwolnienia pracowników tylko czwórka nie znajdzie zatrudnienia w nowej strukturze pogotowia. Zgodnie z przygotowaną symulacją koszty utrzymania nowego pogotowia zrównoważą się z przychodami, czyli w najgorszym wypadku nie trzeba będzie nic dopłacać.Pozostaje problem wypłacenia owych słynnych podwyżek, czyli 173 tys. zł. Jedna osoba już przegrała w tej sprawie proces. Sąd uzasadnił orzeczenie tym, że tuż przed niefortunną decyzją Sejmu o podwyżkach płac w służbie zdrowia pracownicy wodzisławskiego pogotowia otrzymali już jedną, i to wyższą niż zaproponowana przez parlamentarzystów, podwyżkę. Gdyby w naszym systemie prawnym konsekwentnie funkcjonowała zasada precedensu, nowe pogotowie miałoby kwestię długu rozstrzygniętą. Tak jednak być nie musi.Ale na samym długu kłopoty się nie kończą. Stare pogotowie dysponuje przestarzałym sprzętem medycznym, mocno zużytymi sanitarkami i cierpi na ogólne niedoinwestowanie. Niektóre karetki mają po kilkanaście lat. W związku z tymi niedostatkami starostwo wystąpiło do marszałka województwa śląskiego z prośbą o dofinansowanie, które ten obiecał na poziomie 200 tys. zł. Pamiętając jednak o zasadzie, w myśl której obiecać nie grzech, lepiej na razie fanfary tryumfu pozostawić na swoim miejscu. Tym bardziej że pieniądze te musiałyby wpłynąć przed przejęciem pogotowia przez starostwo, bo później marszałek nie będzie już miał z nim nic wspólnego. Właśnie czekaniem na obiecaną gotówkę tłumaczy się krytykowaną przez radnych zwłokę z przejęciem przez powiat pogotowia.Koncepcja pogotowia powiatowego zakłada, że stacja wodzisławska wejdzie w strukturę ZOZ-u wodzisławskiego, a rydułtowska - tamtejszego. W każdej z nich znajdowałyby się po trzy zespoły wyjazdowe. Powstanie też wspólne Centrum Powiadamiania Ratunkowego w Komendzie Straży Pożarnej przy ul. Pszowskiej. Na wyposażenie pomieszczeń część pieniędzy da powiat, część wojewoda śląski.Być może na sesji Rady Powiatu Wodzisławskiego 16 kwietnia uda się ostatecznie przegłosować uchwałę w sprawie przejęcia pogotowia.- Z problemem tym borykamy się już trzeci rok - mówi wicestarosta Józef Żywina. - Tym razem wydaje mi się, że znaleźliśmy dobre rozwiązanie. Będzie ono korzystne dla mieszkańców powiatu. Były też obawy, że nowe pogotowie podlegać będzie w całości ZOZ-owi wodzisławskiemu, co mogłoby dyskryminować i stację, i szpital rydułtowski. Ten problem już nie istnieje. Sprawa przynależności pogotowia może zostać rozstrzygnięta na najbliższej sesji.

Komentarze

Dodaj komentarz