SARS coraz bliżej


W Polsce nie stwierdzono na razie przypadków zachorowań, istnieją jednak podejrzenia, że wirus mógł dotrzeć do kraju. SARS, czyli ciężki ostry zespół niewydolności oddechowej, cały czas rozprzestrzenia się po świecie. Najwięcej przypadków stwierdzono w Chinach (w prowincji Guangdong 1290, w tym 55 śmiertelnych; 998, w tym 30 zgonów, w Hongkongu), także w Pekinie, Shaanxi, a ostatnio również w chińskiej Mongolii Wewnętrznej, prowincji na północy kraju, którą uważano za wolną od zachorowań na SARS. W Singapurze zanotowano 126 przypadków (dziewięć śmiertelnych), na Tajwanie 19, a w Wietnamie 62 (cztery zgony). Zespół SARS ostro zaatakował Amerykę Północną. W USA mówi się o 154 przypadkach, a w Kanadzie o 97. Pojedyncze zachorowania występują również w Europie: w Niemczech - sześć, Wielkiej Brytanii - pięć, Francji - cztery, Włoszech - 3, Irlandii, Rumunii, Szwajcarii, Hiszpanii po jednym. W sumie na całym świecie od 1 listopada 2002 roku do 11.04.2003 r. zanotowano 2871 przypadków choroby, 111 chorych zmarło.Chociaż zakażenie szerzy się od osób zakażonych drogą powietrzno-kropelkową, to jednak nie przenosi się tak łatwo jak np. grypa. Najbardziej narażone są osoby mające bezpośrednią styczność z chorym - 90 proc. przypadków zachorowań wystąpiło wśród personelu medycznego opiekującego się osobami chorymi. Obecnie trwają badania, które wyjaśnią, czy zespół SARS może być przenoszony drogą materiałową. Wciąż nie jest znany czynnik wywołujący zachorowania na SARS. Początkowo sądzono, że jest to wirus z rodziny Paramyxoviridae (pokrewny wirusom np. odry, świnki). Amerykańscy badacze wskazują, że może to być wirus z rodziny Coronaviridae, odpowiedzialnej za wywoływanie ok. 1/3 zachorowań na nieżyt nosa. Chińscy naukowcy wskazują na bakterie chlamydia, wywołujące m.in. atopowe zapalenie płuc. Bakterie te mogą atakować razem z różnymi wirusami.SARS wylęga się do dziesięciu dni. W pierwszym stadium objawia się jak zwykła grypa. Zakażony ma gorączkę powyżej 38 stopni, bóle głowy, mięśni, dreszcze. Po trzech dniach pojawia się suchy kaszel, kłopoty w oddychaniu, niedotlenienie (hipoksja). W około 10-20 proc. przypadków chorzy muszą być podłączeni do respiratora, by się nie udusili.Są już opracowane procedury postępowania na wypadek pojawienia się w Polsce osoby z podejrzeniem zainfekowania wirusem.- Informację, że na naszym terenie pojawiła się osoba, która wróciła z jednego z tych krajów, ale nie ma jeszcze objawów, dostajemy z portu lotniczego lub wojewódzkiej stacji sanitarno-epidemiologicznej. Taka osoba nie trafia do szpitala, bo klinicznie jest ona zdrowa. Pracownik sanepidu przychodzi do niej do domu, przekazuje informacje, że powinna być w stałym kontakcie ze stacją sanitarno-epidemiologiczną, przez dziesięć dni dwa razy dziennie mierzyć sobie temperaturę. Zostawia się takiej osobie telefony do sanepidu, najbliższego lekarza, oddziału zakaźnego, by wiedziała, do kogo ma się natychmiast zgłosić w razie pogorszenia się stanu zdrowia - mówi Maria Dengel.

Komentarze

Dodaj komentarz