Nauczyciele publicznych szkół piszą list otwarty, a Izbie Rzemieślniczej nie mają sobie nic do zarzucenia.
Okazało się, że działalność zamierzającej rozwinąć skrzydła Szkoły Zawodowej Izby Rzemieślniczej w Rybniku wzbudza mnóstwo kontrowersji, a po naszej publikacji „Strach w zawodówkach” na naszym portalu internetowym zawrzało. Większość uczestników tej dyskusji krytycznie ocenia poczynania rybnickiej izby rzemieślniczej i rybnickiego cechu. Niektórzy twierdzą, że zjednoczyli siły i rozbudowują szkołę, by sięgnąć po pieniądze z tzw. subwencji oświatowej. Pytanie tylko, czy w czasach funkcjonowania szkół prywatnych i społecznych podobne zarzuty mają jeszcze rację bytu. Szkoła rzemieślnicza już dziś, za pośrednictwem urzędu miasta, otrzymuje dotację z budżetu państwa. Jej wysokość w przeliczeniu na ucznia jest taka sama jak w przypadku publicznych zawodówek.
– Skoro prowadzimy szkołę dla pieniędzy, to czemu miasto musi dopłacać do publicznych zawodówek? – pyta Andrzej Korbasiewicz, prezes Izby Rzemieślniczej w Rybniku. – Stworzyliśmy tę szkołę po to, by wreszcie uczeń rzemiosła był dobrze nauczony i wyszkolony w swoim zawodzie. Nie zamkniemy jej tylko dlatego, że się nie podoba nauczycielom innych szkół – dodaje. Jest jeszcze jedna różnica w funkcjonowaniu szkół publicznych i niepublicznych. Pierwsze muszą zatrudniać nauczycieli w oparciu o Kartę nauczyciela, a drugie nie, co pozwala im np. zatrudniać emerytów na umowę-zlecenie. Nauczyciele są dla takiej niepublicznej szkoły mniejszym obciążeniem finansowym, co nie znaczy, że zarabiają mniej.
– Otwarcie szkoły niepublicznej nie wymaga zgody prezydenta czy rady miasta. Jeśli jej właściciel spełnia wymagania określone w ustawie o systemie oświaty, prezydent musi wpisać szkołę do ewidencji szkół i placówek niepublicznych. Podobnie ma się sprawa z uprawnieniami szkoły publicznej. Jeśli po spełnieniu ustawowych wymogów kurator oświaty wyda pozytywną opinię, prezydent musi wydać decyzję o nadaniu takiej placówce uprawnień szkoły publicznej – wyjaśnia Jan Bochenek, wicedyrektor Delegatury Kuratorium Oświaty w Rybniku. I dodaje, że jest zdziwiony zamieszaniem wokół szkoły izby rzemieślniczej, bo, jak mówi, to przecież zawsze głównie rzemieślnik decydował o tym, do której szkoły poszedł jego uczeń.
– W końcu najważniejsza część szkolenia praktycznego odbywa się u pracodawcy, w jego warsztacie czy zakładzie. Problem w tym, że teraz publiczne szkoły zawodowe mają konkurencję związaną z funkcjonowaniem na rybnickim rynku oświatowym niepublicznej szkoły zawodowej, którą prowadzi organizacja pracodawców – dodaje Jan Bochenek. Dostało się również staroście, który wydzierżawił izbie najmłodszą część szpitala Juliusza. To w niej trwa gruntowny remont i urządzanie nowej szkoły. Starosta Damian Mrowiec oświadcza, że szuka różnych sposobów na zwiększenie budżetu powiatu. Wydzierżawienie części szpitalnego kompleksu izbie rzemieślniczej, która chce tam uruchomić szkołę, a obecnie gruntownie remontuje budynek, uważa za dobre rozwiązanie.
– Przypisywanie mi zamiaru likwidacji publicznych zawodówek w Rybniku to nadużycie. A swoją drogą uważam, że konkurencja w każdej dziedzinie przynosi dobre rezultaty – mówi Damian Mrowiec. Tymczasem 86 nauczycieli budowlanki i mechanika, najbardziej zagrożonych odpływem uczniów, napisało wspólny list otwarty. „W trosce o dobro uczniów, a pośrednio i nasze, sprzeciwiamy się otwarciu nowej placówki oraz pozbawieniu młodzieży nauki zawodowej i ogólnokształcącej w szkole ze sprawdzonym zapleczem dydaktycznym i pedagogicznym, a w konsekwencji nauczycieli miejsc pracy – czytamy w liście. Rybnicki oddział ZNP rozesłał go do parlamentarzystów, samorządowców oraz dziennikarzy.
A oto część opinii internautów, które pojawiły się na portalu nowiny.rybnik.pl
W moim przekonaniu dla rzemieślników szkoła to głównie dobry interes. Trzy lata temu, kiedy powstawała, również dużo obiecywano. Dzisiaj prawda jest jednak taka, że w budowlance i w mechaniku uczniowie w trakcie nauki realnie otrzymują dodatkowe kwalifikacje z pozyskiwanych na ten cel dotacji unijnych, zaś w szkole rzemieślniczej jakość to wciąż niespełniona obietnica! Pan Andrzej Korbasiewicz to znakomity przedsiębiorca. On wie, że w interesach liczy się dobry marketing i zysk z prowadzonego przedsięwzięcia. (...).
Obserwator
Bzdurą jest twierdzenie, że uczeń będzie miał wybór. O żadnym wyborze tu nie ma mowy! Nawet jak złoży papiery do jednej ze starych zawodówek, to w sierpniu przyjdzie je zabrać, by złożyć je w szkole izby, gdyż tak mu majster każe zrobić. Już w sierpniu zeszłego roku się tak zdarzało. A co dopiero teraz, gdy cech ma swoją szkołę. Straszne to, że przestaną istnieć stare sprawdzone szkoły, by ktoś mógł sobie nabić kasę. A wszystko się dzieje w majestacie prawa, kosztem biednego ucznia traktowanego jak przedmiot.
Rybniczanka
Mój profesor od zarządzania strategicznego mawiał: nie bój się konkurencji, bój się substytutów... W tym wypadku mamy do czynienia z substytutem szkoły.
Student
Jak można w dobie niżu demograficznego pozwolić otworzyć szkołę, która zatrudnia emerytów, a młodzi nauczyciele uczący w renomowanych szkołach będą bezrobotni. Pewnie, lepiej niech emeryt, który nie ma pojęcia o nowych technologiach, uczy w szkole i ma dwie wypłaty. A młody nauczyciel obeznany z nowinkami będzie co miesiąc chodził po zasiłek do PUP. Tak narzekacie na kształcenie w zawodówkach, a ja się pytam, kto był dyrektorem mechanika przez tyle lat i teraz jest dyrektorem ponoć tak wspaniałej szkoły. (...). Szkoda słów, uczniów to ta cała izba ma gdzieś, liczy się kasa.
Wszystkowiedzący
Komentarze