Doba pełna lekcji


Rozpoczęli w czwartek o 10, skończyli o 10 następnego dnia. Podzielili się na dwie grupy; w klasie na pierwszym piętrze odbywały się zajęcia dla humanistów, dwa piętra wyżej „nocowali” miłośnicy przedmiotów ścisłych. Takie przynajmniej były założenia. W praktyce okazało się, że ze względu na ważny piątkowy sprawdzian z historii uczniowie klasy o profilu humanistycznym spędzali tę noc w sposób bardziej tradycyjny.Dochodzi północ, na korytarzu dwie pierwszoklasistki głowią się nad zadaniem. - Po wprowadzeniu do gotyku podano nam receptę na powieść gotycką. Teraz same mamy napisać krótkie gotyckie opowiadanie. W jego tworzeniu miała nam pomóc ta szczególna pora, ale coś się to nie sprawdza - wyjaśniają Agnieszka Kozieł i Agnieszka Popczyk. - Kto tu gada na korytarzu? - pyta przez uchylone drzwi swego gabinetu dyrektorka szkoły Maria Malinowska. Lekcje zaczyna o 2, więc nocuje w szkole.- Przywiozłam ze sobą karimatę i śpiwór, ale jakoś nie mogę zasnąć - wyjaśnia.Według nocnego planu lekcji kolejni nauczyciele przejmują klasę na trzy, cztery godziny. To nie lada wyzwania, zważywszy na czas trwania, a przede wszystkim porę zajęć. Niewłaściwy dobór tematu może się skończyć zbiorowym zaśnięciem. Nauczycielka historii Aleksandra Maciniak przygotowała zajęcia o roli i historii magii i czarów w dziejach ludzkości. Już kilkanaście minut po północy właśnie opowiada o czarnej i białej magii, o babilońskich astrologach i o horoskopie postawionym Aleksandrowi Macedońskiemu, który urodził się w czasie burzy z zaciśniętym w dłoni skrzepem krwi.Obie klasy wyglądają podobnie: w kącie słupek kartonów po pizzy, na ławkach kubki z kawą bądź puszki red bulla. Ktoś ziewa, ktoś inny dyskretnie goni kciukiem po klawiaturze telefonu komórkowego, by za chwilę wysłać kolejnego SMS-a.- Jeśli ktoś przez 24 godziny liczy zadania z fizyki czy matematyki, to raczej trudno nazwać to zachęcaniem do przedmiotów ścisłych, bo ten ktoś przez pół roku nie będzie mógł na te zadania patrzeć. Dlatego ze zdziwieniem obserwuję, jak uczniowie dobrze się przy tym bawią. Czy żona uwierzyła mi, że idę do pracy na godzinę 22? Uwierzyła, ale nie obeszło się bez komentarzy - opowiada nauczyciel fizyki i matematyki Grzegorz Łopatka. Zajęcia rozpoczął o 22, kończył o 2 w nocy.- Najpierw oglądaliśmy film o Galileuszu, o którym sporo później dyskutowaliśmy. Powtórzyłem jedną z konkurencji konkursu dla gimnazjalistów, który wczoraj odbył się w naszej szkole. Przedstawiłem im pięć krótkich filmów animowanych, a ich zadaniem było wyłapanie wszystkich rzeczy niezgodnych z prawami fizyki. Kreskówki to kopalnia fizycznych nieścisłości. Za chwilę zrobię im test, który przeprowadzano w krajach skandynawskich. Ma on wykazać, ile we współczesnym człowieku siedzi jeszcze Arystotelesa. Mogę prowadzić takie zajęcia, ale nie częściej.

Komentarze

Dodaj komentarz