Niektórzy już sprzedali akcje i przepili pieniądze. Ja nie dostanę nic! – mówi gorzko wdowa po górniku kopalni Zofiówka.
Pani Teresa przynajmniej raz w roku odwiedzała kopalnię. Odbierała talony na rybę na święta. Nikt jej nie powiedział, że będzie mogła ubiegać się o akcje po mężu. W efekcie nie dostanie ani jednej! – Ludzie, którzy przepracowali jeden rok dostaną akcje Jastrzębskiej Spółki Węglowej, a wdowa po człowieku, który oddał życie dla kopalni, ani jednej! – nie kryje żalu rybniczanka, której mąż przepracował w jastrzębskiej kopalni Zofiówka 24 lata i sześć miesięcy, po przeliczeniu szycht dołowych wyszło 35 lat i pięć miesięcy. Zmarł na początku 1995 roku na skutek wypadku, któremu uległ kilka miesięcy wcześniej.
Jego żona o akcjach usłyszała w czerwcu tego roku. Natychmiast dzwoniła do JSW, dopytywała się. Niestety, odpowiedzi były jednoznaczne: pani Teresie nic się nie należy, bo ani mąż, ani ona w 1997 roku nie złożyli oświadczenia o zamiarze bezpłatnego nabycia akcji! – Mąż już wtedy nie żył, a mnie nikt o niczym nie poinformował, choć mieli ze mną kontakt – mówi gorzko kobieta. Pieniądze bardzo by jej się przydały. – Mam niepełnosprawnego syna, córka jest wdową, też ma dwoje dzieci. Niektórzy już sprzedali akcje i dziś je przepijają... –dodaje pani Teresa.
JSW tłumaczy, że aby dostać akcje, trzeba było się na nie zapisać w okresie od 8 kwietnia do 8 października 1997 roku. Zarząd wezwał pracowników do składania oświadczeń o zamiarze skorzystania z prawa do nabycia akcji. Stosowne ogłoszenia pojawiły się w prasie („Trybuna Śląska” z 17 czerwca 1997 roku; dwutygodnik „Sygnały Jastrzębskie” z lipca 1997 roku; „Gazeta Wyborcza” z 26 września 1997 roku; „Super Expressie” z 26 września 1997 roku); w siedzibie JSW i wszystkich zakładach lub oddziałach wywieszono informacje. – Nie wysyłaliśmy listów do emerytów czy wdów, ponieważ osoby te często wyprowadzają się np. w rodzinne strony i nie dysponujemy ich adresami – mówi Katarzyna Jabłońska-Bajer, rzeczniczka koncernu. „JSW nie miała obowiązku indywidualnego zawiadamiania osób uprawnionych o możliwości składania oświadczeń o zamiarze nabycia akcji” – czytamy też w odpowiedzi JSW do pani Teresy.
– Spadkobiercy osób uprawnionych dziedziczą zgodnie z prawem spadkowym. Jeśli kogoś nie ma na liście sporządzonej w 1997 roku, to nie może zostać dopisany, gdyż okres jej reklamowania i weryfikowania minął dawno temu. Jeśli uprawniony pracownik zmarł w okresie od 1 kwietnia a 8 października 1997 roku, czyli pomiędzy dniem komercjalizacji JSW (będącym dniem powstania prawa do nieodpłatnego nabycia akcji a ostatnim dniem składania oświadczeń o zamiarze nieodpłatnego nabycia akcji JSW) i w związku z tym nie złożył oświadczenia, to powinien je złożyć jego spadkobierca, jeżeli zamierzał skorzystać z prawa do nieodpłatnego nabycia akcji – mówi Katarzyna Jabłońska-Bajer. Warto dodać, że górnicy z najdłuższym stażem mogą dostać 382 akcje pracownicze! Przy obecnym kursie około 93 zł daje to ponad 35 tys. zł!
Zajmę się sprawą!
To bardzo poważny problem. Znam wielu byłych pracowników JSW, którym akcje też się należą, bo przecież pracowali w kopalniach. Niestety, nie dostali ich, ponieważ nie dochowali pewnych procedur. Problem w tym, że JSW nie poinformowała pisemnie ludzi o prawie do akcji. Zamieściła jedynie ogłoszenia w wybranych tytułach prasowych, a przecież nie wszyscy muszą czytać akurat te gazety! Zamierzam podjąć interwencję w tej sprawie, dlatego czekam na sygnały osób, które czują się pominięte – mówi Grzegorz Matusiak, poseł PiS z Jastrzębia.
Czytaj też: Prywatyzacja JSW: Wdowy zostały bez akcji!
Komentarze