Policjant zabił córkę, żonę i popełnił samobójstwo

Policję zaalarmowała koleżanka 40-latki, zaniepokojona tym, że kobieta nie przyszła do pracy. Uczyła w jednej z jastrzębskich szkół. Policjant miał być w pracy dopiero na drugą zmianę. Tragedia musiała wydarzyć się w nocy z niedzieli na poniedziałek. Jeszcze w niedzielę wieczorem Tomasza F. widzieli sąsiedzi. Wyszedł na spacer z psem.
– Nie było żadnego hałasu, a mieszkałam z nimi ściana w ścianę! Ja nie śpię po nocach, coś bym słyszała. A tu nic, ani jednego krzyku, płaczu! Nawet pies nie zaszczekał – powiedziała nam wczoraj Anna Kowalska, jedna z sąsiadek. Kobieta dodaje, że to byli spokojni ludzie, nigdy nie było żadnych kłótni. Ludzie spotykali się wczoraj pod drzwiami mieszkania, w którym rozegrał się dramat. Drzwi były zaplombowane, widać na nich było jeszcze symbole zostawione przez księdza po kolędzie.
Policja i prokuratura nie mówią na razie zbyt wiele na temat zbrodni. – Ze wstępnych ustaleń wynika, że funkcjonariusz zmarł wskutek powieszenia. Żona i córka w następstwie odniesionych ran ciała zadanych ostrym narzędziem – mówił prokurator Jacek Rzeszowski, szef Prokuratury Rejonowej w Jastrzębiu.
Inez Biernacka, rzecznik policji w Jastrzębiu, mówi, że policjant miał bardzo dobrą opinię wśród przełożonych. Miał długi staż, służył w prewencji. Jak udało nam się ustalić, mężczyzna od kilkunastu lat był dzielnicowym, pracował m.in. w Szerokiej. W 2009 roku został wybrany dzielnicowym roku w Jastrzębiu! Jeszcze wczoraj rano na stronie internetowej policji widniało jego zdjęcie z numerem służbowej komórki... Dziś mają odbyć się sekcje zwłok.