20033609
20033609


„W poczuciu odpowiedzialności za przeszłość Górnego Śląska, a także z nadzieją i wiarą w jego lepszą przyszłość, na chwałę Rzeczypospolitej Polskiej, przy świadkach, w imieniu rządu III RP – ja, wojewoda katowicki, Marek Kempski, przekazuję kompleks klasztorno-pałacowo-parkowy w Rudach diecezji gliwickiej” – tak brzmiał przed pięciu laty akt darowizny przekazany na ręce biskupa gliwickiego Jana Wieczorka. Wartość darowizny oszacowana została wówczas na 969 442 zł. Była to największa darowizna skarbu państwa w III Rzeczypospolitej.Biskup gliwicki Jan Wieczorek dyrektorem do spraw odbudowy wyznaczył ks. Jana Rośka. Dał mu polecenie: „Idź i rób!”. I ks. Jan Rosiek poszedł, choć w seminarium duchownym nie uczono go arkanów budownictwa, a problemy restauracji zabytków były tylko jednym, i to przecież wcale nie głównym, przedmiotem jego studiów. Biskup jednak wiedział, że ks. Jan Rosiek jest tzw. złotą rączką, człowiekiem, który lubi i umie majsterkować. I zawierzył jego umiejętnościom, a przede wszystkim zapałowi, z jakim przyjął zlecenie.– Kiedy przyjechałem, zobaczyłem ruiny. Pałac zarastał chaszczami. Nie było ściany, w której nie byłoby przynajmniej jednej dziury – przez lata bezkarnie wykradano cegły na budowę. Poszukiwacze skarbów naruszyli nawet fundamenty. Przez pięćdziesiąt lat pozbawiony gospodarza obiekt poddany był „zwiedzaniu demolacyjnemu”. Kapało z sufitów, wnętrza wypełniała stęchlizna. To była katastrofa – opowiada ks. Jan Rosiek.Nie zniechęcił się trudnościami.Zaczął od uporządkowania parku, przycięcia trawników, ogłowienia drzew. Najcenniejsze okazy – drzewa pomnikowe i tzw. egzoty, np. magnolie drzewiaste, modrzewiki chińskie, świerki syberyjskie, dęby piramidalne – oznaczono tabliczkami. Wywieziono posusz, uporządkowano ścieżki, postawiono stylowe ławki i lampy, oświetlono teren. Ks. Rosiek odtworzył stawy, zadomowiły się na nich łabędzie. Renowacja parku, w którym rozpoznano 116 gatunków drzew i krzewów oraz 247 gatunków roślin zielnych, pochłonęła milion złotych. Cel został osiągnięty – odnowiony w pierwszym roku po darowaniu Rud diecezji gliwickiej park przyciągnął ludzi, a ci zaczęli wspierać datkami renowację klasztoru-pałacu.Od niedawna, tuż przy wejściu do skrzydła wschodniego kompleksu, postawiono kiosk, w którym można kupić lody i napoje. Obok ustawiono drewniane ławy i stoły, by można było usiąść i spokojnie się posilić. Okna parterowe skrzydła ozdobiono donicami z pelargoniami. Na północnym dziedzińcu pojawił się wóz drabiniasty, także tonący w kwiatach. Wszystko po to, by cieszyło oko turystów i dawało im coraz lepsze warunki do wypoczynku. Do parku w Rudach zaczęli przychodzić nie tylko mieszkańcy najbliższej okolicy, ale coraz częściej na weekendowy wypoczynek na łonie natury przyjeżdżają tu mieszkańcy Raciborza, Gliwic, Katowic i nawet jeszcze bardziej odległych miejsc. O to właśnie chodzi.Każdy datek, nawet najdrobniejszy, przelicza ks. Rosiek na worek cementu, na drewno, na okna, drzwi. Renowację Rud wspiera wyłącznie diecezja, parafia rudzka, dobroczyńcy – osoby prywatne i regionalne firmy. – Taka partyzantka, ale pierwsze efekty już widać – mówi ks. Rosiek. By jak najwięcej zaoszczędzić, ks. dyrektor wpadł na pomysł, by do bardzo przecież kosztownych prac inwentaryzacyjnych zaprosić studentów architektury i budownictwa Politechniki Śląskiej w Gliwicach. Tak też się stało. Nie tylko zinwentaryzowali obiekt, ale co roku przyjeżdżają pomóc w innych pracach. Zostawiają też piękne studia w ołówku lub tuszu, które teraz ks. Rosiek eksponuje w pierwszych wyremontowanych wnętrzach, a na których edukują architektonicznie i malarsko dzieci i młodzież nauczyciele prowadzący je na wycieczkę do Rud.Do prac budowlanych oprócz wolontariuszy z parafii rudzkiej ks. Rosiek zaprosił też kleryków seminarium duchownego z Opola, filii w Gliwicach. Co rok latem odbywają tu obowiązkową praktykę. Pewne młode małżeństwo co weekend ofiarowuje swój czas i prowadzi z poświęceniem mały sklepik z pamiątkami i wydawnictwami poświęconymi historii kompleksu. Dochód ze sprzedaży wspiera odbudowę Rud. Wszystko razem wydaje się kroplą w morzu potrzeb, ale wymieniono przecież już stropy, naprawiono lub położono nowy dach, wprawiono okna lub w inny sposób zabezpieczono otwory okienne. Po pięciu latach walki o zabytek dziś już wiadomo, że została wygrana. Co prawda jeszcze właściwy remont Rud nie rozpoczął się, ale dzięki zaangażowaniu ks. Jana obiekt został wyprowadzony ze stanu katastrofy budowlanej i przygotowany do renowacji.W przyszłości kompleks będzie spełniał kilka funkcji. Przede wszystkim będzie muzeum świadczącym o 600-letniej obecności cystersów na Górnym Śląsku. Już teraz ks. Rosiek gromadzi pamiątki z duchowego i materialnego dziedzictwa rudzkich cystersów i udostępnia je zwiedzającym.Kompleks będzie też pełnił funkcje edukacyjne. To przecież też dziedzictwo pocysterskie. W przyszłości będzie tu zespół salek konferencyjnych z odpowiednim zapleczem. Już teraz, choć jeszcze w dość zaimprowizowanych warunkach, jest w stanie ks. Rosiek pomieścić we wnętrzach około stu osób gromadzących się na lokalnych uroczystościach i spotkaniach.Kompleks będzie też spełniał funkcję zaplecza dla diecezjalnego sanktuarium Matki Boskiej Pokornej, które powołane zostało przez biskupa gliwickiego w 1995 roku. A XV-wieczny wizerunek Maryi z dzieciątkiem, ukoronowany przez Jana Pawła II, przyciąga coraz większą rzeszę pielgrzymów. W jednym ze skrzydeł kompleksu mieścić się będzie – jak to planuje ks. Rosiek – średniej klasy europejskiej schronisko młodzieżowe, służące m.in. uczestnikom rekolekcji lub wakacyjnych turnusów rehabilitacyjnych dla osób niepełnosprawnych.– Nie wszystko można zrobić od razu, tak by efekty były widoczne na pierwszy rzut oka. Remont i renowację robimy krok po kroku – opowiada ks. Rosiek.Po konsultacjach z prof. Ewą Łużyniecką z Wrocławia zaadaptował już dla potrzeb zwiedzających wschodnią część kompleksu mieszczącą najstarsze pomieszczenia klasztorne: kapitularz, refektarz, infirmerium i wirydarz. W surowych, tylko częściowo otynkowanych wnętrzach, gdzie specjalnie zachowano najstarsze, gotyckie elementy architektoniczne, eksponuje lapidarium pocysterskie (m.in. herb z 1790 roku, portrety opatów, polichromie Sebastiniego) oraz wystawy czasowe – kolekcję starych odbiorników radiowych i telewizyjnych, kolekcję wielkanocnych jajek z całego świata, ekspozycje fotograficzne. I to zaimprowizowane muzeum, z naturalną klimatyzacją (chłodne mury), muzeum, które zwiedza się bez kapci, przyciąga co weekend około tysiąca zwiedzających.– Wszystko, co robię, ma służyć uatrakcyjnieniu wypoczynku weekendowego – mówi ks. Rosiek. W wyremontowanych wnętrzach urządza więc także ogólnopolskie przeglądy improwizacji historyczno-religijnych i koncerty – m.in. występowała tu Ania Wyszkoni, wokalistka Łez, i Marzena Korzonek – zwyciężczyni tegorocznych Debiutów na Festiwalu Piosenki Polskiej w Opolu.Cystersi zbudowali klasztor w Rudach w ciągu 80 lat. Taki obowiązek nakładała na nich reguła zakonu. Ks. Rosiek ma nadzieję, że odbudowa opactwa rudzkiego zajmie mniej czasu. I wszystko wskazuje na to, że nie jest to płonna nadzieja. By przyspieszyć renowację i adaptację kompleksu do nowych funkcji, będzie starał się o fundusze europejskie. Jest przekonany, że je otrzyma, Rudy są przecież znakomitym przykładem wspólnego dziedzictwa europejskiego.

Komentarze

Dodaj komentarz