Trefna rejestracja


14 listopada do Sądu Rejonowego w Wodzisławiu trafił akt oskarżenia w tej sprawie. Oprócz Mirosławy K., inspektora wydziału komunikacji, przed Temidą stanie jeszcze 10 osób. Uczestniczyli oni w legalizacji pojazdów pochodzących z kradzieży lub przemytu.– Na taki pomysł wpadło dwóch mężczyzn, którzy w latach 90. handlowali autami na giełdzie w Gliwicach. Wiosną 2002 r. reaktywowali swoją znajomość i postanowili o legalizacji kradzionych aut. Namówili do współpracy innych, których zadaniem było wyszukiwanie osób godzących się udostępnić swoje dane personalne w celu rejestracji pojazdów. Jednym z takich figurantów okazał się znajomy Mirosławy K. – mówi Ewa Zajączkowska, rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Gliwicach.Oskarżona, na podstawie niepełnej lub fałszywej dokumentacji, dokonywała legalizacji samochodów. Według ustaleń prokuratury otrzymywała 2,5 tys. zł za jeden pojazd. W ciągu kilku miesięcy dzięki niej w wodzisławskim starostwie zarejestrowano sześć luksusowych aut, m.in. citroena C5, volkswagena passata, volkswagena sharon). Mirosława K. odbierała wnioski o rejestrację, wydawała dokumenty i poświadczała nieprawdę. Samochody rejestrowane były na podstawione osoby, tzw. słupy. Za tę przysługę otrzymywały od kilkuset do tysiąca złotych.Proceder ten trwał przez blisko pięć miesięcy 2002 r. (od sierpnia do grudnia). Sprawa wyszła na jaw na początku grudnia ub.r. podczas rutynowej wewnętrznej kontroli w starostwie.– Wątpliwości kontrolerów dotyczyły autentyczności niektórych dokumentów. Były one na tyle niepokojące, że starostwo postanowiło powiadomić o tym fakcie policję – mówi Józef Szymaniec, rzecznik prasowy starostwa. 13 grudnia Mirosława K. została aresztowana. Na czas aresztu jej nieobecność zgodnie z przepisami prawa była usprawiedliwiona. 17 marca została dyscyplinarnie zwolniona.Mirosława K. pracowała w starostwie w wydziale komunikacji, wcześniej była pracownikiem wodzisławskiego urzędu miasta. Współpracownicy wypowiadają się o niej w samych superlatywach, jako o zdyscyplinowanej, sumiennej i pracowitej urzędniczce. Nie wykluczają, że Mirosława K. mogła być szantażowana przez członków grupy zajmującej się sprowadzaniem i legalizacją przemycanych aut: – Sama wychowuje synka, być może była do tego zmuszona.Oskarżona przyznaje się do niezgodnego z prawem rejestrowania samochodów, jednak zaprzecza, jakoby za ten proceder otrzymywała pieniądze (w sumie 15 tys. zł). Grozi jej za to do 10 lat więzienia.W trakcie prowadzonego śledztwa wykazano, że nie tylko w wodzisławskim wydziale komunikacji, ale także w innych miastach województwa śląskiego (m.in. w Brzozowie, Skoczowie, Jastrzębiu Zdroju, Rybniku) były rejestrowane trefne pojazdy.

Komentarze

Dodaj komentarz