20035001
20035001


W styczniu tego roku do Prokuratury Rejonowej w Rybniku wpłynęło pismo czterech kobiet w średnim wieku, byłych pracownic Biedronki w Chwałowicach. Były tam zatrudnione w różnych okresach czasu od 1997 roku do maja roku 2002. Informowały, że dwie kolejne kierowniczki sklepu znęcały się nad nimi. Prokuratura wszczęła dochodzenie, które skończyło się skierowaniem w czerwcu do sądu aktu oskarżenia przeciwko kobietom, które w chwałowickiej Biedronce pełniły funkcję kierowniczek sklepu. Zdaniem prokuratury bez skrupułów wykorzystywały swoją pozycję i trudną sytuację na rynku pracy, znęcając się nad swymi podwładnymi.Na ławie oskarżonych zasiadły 28-letnia Monika S. z Czerwionki-Leszczyn i 29-letnia Bożena F. z Rybnika.Oskarża się je o to samo, że działając z chęci wyrządzenia krzywdy moralnej, znęcały się nad podległymi sobie pracownicami. Monikę S., która obecnie pracuje jako kierowniczka sklepu poza Rybnikiem, imiennie oskarżają trzy ekspedientki. Oskarżona miała wobec nich używać słów obelżywych i wulgarnych, zmuszać do wykupywania towarów przeterminowanych, a także do pracy ponad siły i w godzinach nocnych. W jedną z pokrzywdzonych Monika S. miała nawet rzucać nieświeżym towarem i wrzucać do jej garderoby nieczystości. W innym przypadku zabroniła swej podwładnej korzystać z toalety, zmuszając z kolei do sprzątania nieczystości.Bożenę F., zajmującą obecnie stanowisko kierownika rejonu, oskarża jedna pracownica. Od listopada 1997 do 31 lipca 1999 również odnosiła się do swej podwładnej w sposób wulgarny i również zmuszała ją do pracy w nocy, a także w dniach wolnych od pracy. Miała też jej kazać wyszorować część sklepu szczoteczką do zębów, co do tej pory kojarzyło się raczej z wojskową „falą”.Wobec obu oskarżonych nie zastosowano żadnych środków zapobiegawczych. Obie nie przyznają się do winy i taka też była treść ich zeznań składanych w sądzie w czasie pierwszej rozprawy.To pierwsza tego typu sprawa, która trafiła do rybnickiej prokuratury. Znak czasów? Jedna z dwóch oskarżonych, która swą zawodową karierę rozpoczynała od posady kasjerki w sklepie spożywczym, cieszy się np. opinią kobiety „żyjącej firmą” 20 godzin na dobę. Jej byli współpracownicy wspominają m.in. zarządzane przez nią z byle powodu, trwające nieraz do późnej nocy inwentaryzacje i presję, jaką na nich wywierała, opowiadając o tym, do czego jest zdolna. Nielubianym pracownikom zlecała prace niemające większego sensu, a pupili nagradzała miesięcznymi premiami. Miała też swoje ulubione powiedzonko – o rowku w tyłku, którym powinien spływać pot...– To nie ewenement. Nowoczesne markety sprzyjają rozwojowi złych osobowości. Liczy się obrót i wyniki, koszty nie są ważne, człowiek też... – powiedziała nam pracownica jednej z sieci handlowych.Kolejna rozprawa w sprawie prześladowania podwładnych w Biedronce odbędzie się w rybnickim sądzie jeszcze w grudniu.
3

Komentarze

  • Ja 09 sierpnia 2021 12:48Obóz koncentracyjny i patologia. Znam te dwie
  • Była pracownica Była pracownica 15 października 2019 10:43Też pracowałam tam w tym właśnie czasie i mogę wszystko to samo potwierdzić. Dwie smarkule kierowniczki znęcały się fizycznie (np zakaz wyjścia do ubikacji) i psychicznie (np wyzywanie od ku.. przy klientach) nad resztą załogi. Po prostu obóz koncentracyjny.
  • kto Nic sie nie zmieniło 13 stycznia 2018 20:41Cały czas jest tak samo, dopisuja naklejki manka superaty, poganiają, cały czas jest wszystko żle, mycie kibla to zasada numer 1, zwłaszcza męskiego. Prosba czy grożbą nic, jak grochem o ścianę. Ukraińców traktują lepiej. W małych miejscowościach trudno o prace , zwłaszcza w średnim wieku, a to okazja do mobbingu. Biedronka jest spółką zagraniczną i tych ludzi nie obchodzi jakim kosztem osiągaja zyski. Na dole polaczki i koszmar.

Dodaj komentarz