20035015
20035015


– Moja babcia, która była bardzo mądrą kobietą, mawiała tak: jeżeli się w jednym miejscu spotyka pięć kobiet, to albo się stało wielkie nieszczęście, albo nic dobrego z tego nie będzie. Babcia nie żyje już 40 lat. Od tego czasu wiele się zmieniło. Zmieniły się kobiety, zmieniliśmy się my, mężczyźni, zmieniło się społeczeństwo i zwyczaje – zagaił na wstępie przewodniczący rady powiatu Franciszek Waniek.Gender oznacza tożsamość kulturową płci. Dorota Stasikowska-Woźniak (na zdjęciu), pełnomocnik wojewody śląskiego ds. równego statusu kobiet i mężczyzn, z której inicjatywy m.in. doszło do spotkania, mówiła, że jest udowodnione naukowo, iż kobiety różnią się od mężczyzn nie tylko biologicznie, ale także tożsamościowo. Kobieta w inny sposób myśli, zachowuje się, ma inne preferencje.– Mężczyźni zwracają uwagę na inne rzeczy niż kobiety. Gdyby więcej kobiet było we władzach, na pewno państwo nie stawiałoby tak mocno na rozwój przemysłu, ale np. – tak jak w Szwecji czy Norwegii – zwracałoby większą uwagę na wychowanie, usługi, kulturę, opiekę społeczną. Unia Europejska, w której są państwa o dużo starszej demokracji niż nasza, dawno doszła do wniosku, że najlepszy jest rozwój zrównoważony, tzn. taki, gdzie kobiety i mężczyźni mają mniej więcej taki sam wpływ na to, co się dzieje.Stąd Gender mainstreaming jest właśnie zrównoważonym promowaniem płci. Unia Europejska ustaliła, że należy preferować wszelkie działania dążące do wyrównywania statusu kobiet i mężczyzn. Przykładowo w społeczeństwach skandynawskich, a także we Francji i Belgii, kobiety mają zagwarantowany nawet 50-proc. udział w sprawowaniu władzy. Nie we wszystkich krajach cieszą się podobnymi prawami. W państwach arabskich kobiety ciągle chodzą z zasłoniętymi twarzami i nie mają nic do powiedzenia.W Polsce, która podpisała wszystkie unijne dyrektywy dotyczące równouprawnienia, rzeczywistość jest dyskryminująca, mimo że według konstytucji mężczyźni i kobiety są równi wobec prawa. Tymczasem kobiety zarabiają średnio 20-30 proc. mniej od mężczyzn na tych samych stanowiskach. Inaczej wygląda droga awansu zawodowego. Trudniejszą też mają drogę awansu zawodowego. Dobrze pod tym względem wygląda sytuacja w urzędach państwowych, w których coraz więcej kobiet piastuje odpowiedzialne stanowiska. W województwie śląskim jest 51,6 proc. kobiet. Z danych statystycznym wynika, że są lepiej wykształcone od mężczyzn – 10 proc. ma wyższe studia, mężczyzn – 8 proc. W przypadku szkół policealnych stosunek wynosi 4 do 1,5, a liceów ogólnokształcących 11 do 4. Nie przekłada się to jednak na udział we władzach, w których kobiety stanowią zdecydowaną mniejszość. Dla przykładu w Kornowacu nie ma ani jednej radnej, w Pietrowicach Wielkich stanowią 13 proc. ogółu radnych, w Raciborzu 9 proc. Najkorzystniej wypada Rudnik, gdzie w radzie co trzeci mandat sprawuje kobieta.Zresztą ze słów pełnomocniczki wynikało, że województwo śląskie zostało uznane przez Unię Europejską za najlepiej działające na rzecz kobiet w Polsce i całym bloku wschodnim. Wyróżnienie przełożyło się na konkretną pomoc finansową – w przyszłym roku Polska dostanie 80 mln euro na projekty związane z równouprawnieniem płci, z czego jedna czwarta przypadnie właśnie dla województwa śląskiego.Spotkanie w Raciborzu było jednym z wielu organizowanych obecnie na Śląsku. W tym roku w Katowicach odbyło się pierwsze forum kobiet województwa śląskiego. Frekwencja na tych spotkaniach dopisała.– Oznacza to, że przyszedł już czas na kobiety, że chcemy mówić o sobie, o swoich sprawach, że nie mamy pracy i jak bardzo ciężko ją zdobyć, chcemy mówić o przemocy w rodzinie i o tym wszystkim, co nas zajmuje – mówiła Dorota Stasikowska-Woźniak.– Pani pełnomocnik miała dużo racji, mówiąc, że kobiety są dyskryminowane, zajmują mniej stanowisk, mają większy problem, jeżeli idzie o znalezienie pracy, czego jestem dowodem od tylu lat. Myślę, że w takim kraju jak Polska można to zmienić, mamy przewagę liczebną, jest wiele kobiet wykształconych, prężnych, mających siłę przebicia, które mogą pociągnąć te inne. Na razie jednak nie widzę poprawy – mówiła Elżbieta Cieślik z Raciborza, bezrobotna od lat.Nie wszystkim podoba się hasło „Gender mainstreaming na Śląsku”. Raciborskie Towarzystwo Patriotyczne rozprowadziło wśród uczestniczek list otwarty, w którym pisze m.in., że celem przedsięwzięcia jest inwazja światopoglądowa Unii Europejskiej i środowisk liberalno-lewicowych. Pod hasłami równouprawnienia dąży się do zmiany zapatrywań na sprawę aborcji, mniejszości seksualnych.„Pragnąc zachować nasz kraj przed podobnymi dewiacjami i wypaczeniami, ekspansją polityki SLD-owskiego rządu, nakłaniamy – kobiety, łączcie się! Ale nie pod sztandarem ww. instytucji rządowej lub innej podobnej, dyskredytującej światłe poglądy, a w zamian promującej prymitywny egoizm i dogadzanie sobie, demoralizującej ją do seksualnej swobody”.Niezależnie od tego, czy kobiety mają popierać, unię, czy trzymać się tradycji, powinny same o tym mówić. Tymczasem podczas części oficjalnej spotkania, kiedy zaplanowane były wystąpienia, głos zabrali wszyscy czterej obecni na sali mężczyźni (poza dziennikarzami), w tym jeden dwukrotnie, i tylko dwie kobiety z około 50 siedzących na sali.

Komentarze

Dodaj komentarz