Nie inaczej jest w naszym regionie. Widok człowieka przemierzającego lasy czy łąki z wykrywaczem metalu nikogo już chyba nie dziwi. Osoby pochłonięte tego typu zajęciem nazywają siebie hobbystami, ale zazwyczaj chcą pozostać anonimowe. W świetle prawa poszukiwanie skarbów jest bowiem obwarowane określonymi przepisami, o których wielu z nich nie chce pamiętać...
Znajomi od szpadla
Kim są i czego właściwie szukają domorośli eksploratorzy? Przeważają młodzi uczący się mężczyźni, ale są też i ludzie już pracujący. Jeden z nich, pochodzący z okolic Rybnika, zdradził nam, że poszukiwaniami zajmuje się od kilkunastu lat.
– Początkowo była to dla mnie zabawa w pojedynkę, nie wiedziałem, czy ktoś poza nim w okolicy ma podobnego bzika. Ale wnet uzbierało się sporo znajomych od tzw. szpadla, jak sami siebie nazywamy. I teraz często wspólnie wyruszamy w teren – wyjaśnia nasz rozmówca.
Zainteresowania poszukiwaczy z naszego regionu są przeróżne. Niektórzy skupiają się na militariach z okresu drugiej wojny światowej (w slangu militarka), z naciskiem np. na niemieckie hełmy, inni na tzw. drobnicę, czyli guziki, medale, może też przytrafić się jakaś moneta.
– Wszystko zależy od tego, co kto lubi – mówi nasz informator. Zwykle poszukiwania w terenie za pomocą wykrywaczy metali są tylko dopełnieniem historycznych pasji. Każdy z tych ludzi ma bowiem naturę zbieracza tego, co pochodzi z dawnych lat, a zarazem posiada duszę. Każdy gromadzi pamiątki ze swych okolic, zdjęcia, dokumenty, monety, odznaczenia, łuski, a nawet stare wieszaki na ubrania. – Praktycznie wszystko można zbierać. Dla mnie kolekcjonerstwo stało się nie tylko hobby, ale i jedną z najważniejszych rzeczy, które robię w życiu – mówi jeden z młodych poszukiwaczy.
Wykrywacze dostępne tanio i od ręki
W terenowych wypadach posługują się wykrywaczami metali, które można już kupić nawet za 300 zł (choć oczywiście są i droższe) oraz łopatami. Wykrywacze, zależnie od modelu i producenta, mają różne parametry i osiągi. Jednak badacze wskazują, że trzeba naprawdę sporo wędrować ze sprzętem, żeby się z nim osłuchać i zrozumieć, co on do nich mówi. Potem już idzie gładko, bo na słuch rozpoznają, czy coś jest ukryte w ziemi płytko, czy też głęboko, czy jest małe, czy duże i mniej więcej z jakiego materiału wykonane. Sprzęt nie pokazuje niestety tego, co to takiego...
Młodzi ubolewają, że nie ma jakiejś formalnej grupy skupiającej osoby z tego typu zainteresowaniami, bo chętnie by do niej przystąpili. Kiedyś myśleli o jej założeniu, ale pomysł upadł.
– Może warto do niego powrócić i stworzyć tu stowarzyszenie pod patronatem któregoś z muzeów? ‒ zastanawiają się. Dr Bogdan Kloch, dyrektor rybnickiego muzeum, przyznaje, że zna problemy poszukiwaczy, ale rzadko się z nimi styka. Tylko raz jeden z hobbystów przyniósł do placówki znaleziony hełm niemiecki, który znajduje się teraz w zbiorach placówki. – Gdyby powstało stowarzyszenie osób interesujących się historią i poszukujących materialnych pamiątek, miałoby w nas pomocnika i przyjaciela ‒ dodaje dr Kloch.
Najpierw wniosek, potem poszukiwania
Pewna forma sformalizowania poszukiwań wyszłaby na dobre zarówno hobbystom, jak i służbom profesjonalnym. Również ze względu na obwarowania prawne, z czego często poszukiwacze nie zdają sobie sprawy.
Magdalena Lachowska, śląska wojewódzka konserwator zabytków w Katowicach, przypomina, że na poszukiwania ukrytych lub porzuconych zabytków ruchomych, w tym zabytków archeologicznych przy pomocy wykrywacza metali lub innych urządzeń elektronicznych konieczne jest uzyskanie każdorazowo pozwolenia. W tym celu należy złożyć w urzędzie ŚWKZ wniosek wraz z obowiązującymi załącznikami. Ich wzory można uzyskać na stronie internetowej www.wkz.katowice.pl.
‒ Trzeba też pamiętać, że ustawa o ochronie zabytków mówi m.in., iż wszystkie ruchome zabytki archeologiczne z terenu Polski bez względu na sposób odkrycia są własnością państwa i bez znaczenia jest, czy znaleziono je na terenie państwowym, czy prywatnym. Z kolei kwestie nagród za znalezienie lub odkrycie zabytku archeologicznego reguluje rozporządzenie ministra kultury. Poza tym w przypadku poszukiwań na terenie występowania stanowisk archeologicznych konieczne jest zatrudnienie archeologa ‒ dodaje Magdalena Lachowska.
Nielegalni |
Wojewódzki konserwator zabytków nie prowadzi statystyk nielegalnych poszukiwań z użyciem wykrywaczy metalu, nie wpłynęło też do niego żadne pismo dotyczące wydania pozwolenia na prowadzenie podobnych poszukiwań. Czasami tylko ktoś drogą mailową pyta o zasady takich poszukiwań.
Nadkomisarz Aleksandra Nowara, oficer prasowa Komendy Miejskiej Policji w Rybniku, dodaje, że prowadzenie poszukiwań bez zezwolenia lub wbrew jego warunkom stanowi wykroczenie zagrożone karą aresztu, ograniczenia wolności lub grzywny. Jednak na terenie działania KMP w Rybniku na przestrzeni ostatnich lat nie odnotowano takich przypadków... |
Komentarze