20035105
20035105


Absolwenci, którzy przez wiele lat nie pokazywali się w szkole, z wielkim zainteresowaniem oglądali m.in. tableau ze zdjęciami kolejnych roczników absolwentów. Nawet pobieżna ich analiza prowadzi do jednego wniosku – rybnicka szkoła muzyczna to szkoła wielopokoleniowa. Wielu absolwentów po studiach w akademiach i konserwatoriach wróciło tu i teraz pracuje razem ze swymi nauczycielami.W jednej z sal urządzono jubileuszową wystawę. Zaprezentowano archiwalne zdjęcia, wycinki prasowe, a także kroniki szkoły z lat minionych. Wśród starych fotografii można było odnaleźć m.in. zdjęcia założycieli szkoły Karola i Antoniego Szafranków, kolejnych dyrektorów placówki, a także wielu uznanych dziś mistrzów z czasów, gdy w krótkich spodenkach latali na swe pierwsze lekcje.Przed 70 laty własną małą szkołę muzyczną stworzyli tu dwaj bracia: pianista i skrzypek Karol i Antoni Szafrankowie. W 1933 roku zjawili się w Rybniku jako świeżo upieczeni absolwenci Berlińskiej Akademii Muzycznej. Mieli już wtedy spore doświadczenie koncertowe, przede wszystkim jednak zapał do pracy. Chcieli stworzyć nowoczesną szkołę muzyczną. Zaczęli praktycznie od zera, przyjmując pierwszych kilku uczniów, którzy przychodzili na lekcje do budynku drukarni „Gazety Rybnickiej” przy ul. Kraszewskiego. Lekcje gry na skrzypcach i fortepianie odbywały się w kilku ledwie pokojach. Z czasem udało się znaleźć bardziej odpowiednią siedzibę i Szafrankowie ze swymi uczniami przenieśli się do nieistniejącego już dzisiaj budynku „Polonia” przy ul. Chrobrego. Tam zastała ich wojna, która pokrzyżowała wszystkie plany.Po wojennej zawierusze Szafrankowie wrócili do Rybnika we wrześniu 1946 roku. Dzięki śpiewakowi Zenonowi Kellerowi, który wtedy pełnił funkcję kierownika muzycznego wojewódzkiego wydziału kultury i sztuki, otrzymali nominacje na dyrektorów podstawowej i średniej szkoły muzycznej. To były tylko dokumenty, dużo ważniejsze było to, że w Rybniku znaleźli nauczycieli entuzjastów, którzy podjęli wraz z nimi trud tworzenia szkoły muzycznej praktycznie od podstaw. Swą siedzibę znalazła ona w budynku późniejszego domu kultury Rybnickiej Fabryki Maszyn przy ul. Młyńskiej, który w historię miasta wpisał się głównie za sprawą klubu Bombaj i odbywających się w nim koncertów jazzowych. Nauczyciele i uczniowie mięli tam do swojej dyspozycji sześć zniszczonych w czasie wojny sal i cztery pianina. Szkoła się rozwijała, powstały nowe specjalności, przybywało uczniów i nauczycieli. Jeszcze w 1946 roku, nawiązując do przedwojennych tradycji, założono w szkole małą orkiestrę symfoniczną. Nauczyciele i uczniowie nie mogli jeszcze zapewnić pełnej obsady instrumentów, więc do współpracy zaproszono muzyków spoza szkoły.W roku 1950 szkoła po raz przedostatni zmieniła adres. Przekazano jej część budynku po szkole rolniczej przy ówczesnej ul. W. Piecka, w którym funkcjonowała do października 2003 roku. Było tam jeszcze mieszkanie prywatne, a część obiektu zajmował Powiatowy Zarząd Gminnych Spółdzielni. Niepodzielnym gospodarzem charakterystycznego budynku z czerwonej cegły szkoła została dopiero na początku lat 60.– U Szafranków uczyłem się tylko trzy lata, i to w dwóch poprzednich siedzibach szkoły. Najpierw w budynku sąsiadującym z rybnickim zamkiem, potem w drugim, obok dworca PKP. Tam mieliśmy tylko piwnice i parter, na górze był jeden pokój i kamerlik przeznaczony na bibliotekę. A jakie mieliśmy przedpotopowe pianina... Ale to nam nie przeszkadzało. Szkoła to nie tylko budynek, najważniejsi są nauczyciele. Z tą zmianą siedziby trzeba uważać, bo przy tak pięknym budynku można spocząć na laurach, a przecież młodzi ludzie nie mogą zakopywać swoich talentów, muszą je rozwijać – przestrzegał Henryk Mikołaj Górecki w czasie jubileuszowych uroczystości.W 1952 roku szkoła doczekała się upaństwowienia. Z początkiem kwietnia 1952 roku decyzją Ministerstwa Kultury i Sztuki oficjalnie rozpoczęły działalność dwie szkoły: Państwowa Szkoła Muzyczna i Państwowa Średnia Szkoła Muzyczna, których dyrektorami zostali odpowiednio Antoni i Karol Szafrankowie. Pojawiły się nowe przedmioty ogólnomuzyczne i nowe specjalności, rozpoczęto naukę gry na flecie, oboju i fagocie, uruchomiono także wydział instruktorski. Krokiem milowym w historii szkoły i życia muzycznego w naszym regionie było powołanie do życia Filharmonii Rybnickiego Okręgu Węglowego. Starania braci Szafranków poparł Jerzy Kucharczyk, dyrektor Rybnickiego Zjednoczenia Przemysłu Węglowego, największego wtedy mecenasa kultury i sportu w regionie. Dzięki temu działająca do tej pory przy szkole orkiestra mogła się usamodzielnić. Pierwszy koncert odbył się 16 grudnia 1960 roku. Orkiestrę tworzyli (i tak jest do dzisiaj) przede wszystkim nauczyciele i wychowankowie szkoły muzycznej. Pierwszym dyrektorem i kierownikiem artystycznym Filharmonii ROW został cieszący się opinią znakomitego dyrygenta Antoni Szafranek, który pełnił te funkcje przez blisko 20 lat. Z rybnicką filharmonią koncertowali najwybitniejsi soliści z kraju i z zagranicy, ale oprócz działalności zajmowała się ona również oświatą muzyczną, organizując dla uczniów szkół tzw. audycje umuzykalniające.We wrześniu 1975 roku otwarto filię rybnickiej szkoły w Wodzisławiu. Jej dyrektorem został Jan Chrzanowski, który już po dwóch latach doprowadził do jej usamodzielnienia.Na początku lat 90. o szkołę, a raczej jej budynek, upomniał się komornik. Okazało się, że nieruchomość formalnie jest własnością spółdzielni gminnych, których wierzyciele domagali się spłacenia długów. Szkole przyszło z pomocą miasto, które za sprawą ówczesnego prezydenta Józefa Makosza wykupiło budynek. Ten sam Józef Makosz postawił krzyżyk na rybnickiej filharmonii, która w czerwcu 1995 roku prowadzona przez Sławomira Chrzanowskiego zagrała swój ostatni koncert. Za likwidacją filharmonii miały przemawiać wysokie koszty jej utrzymania. Innym argumentem ówczesnych władz był fakt, iż ten sam praktycznie zespół muzyków występował raz jako filharmonia rybnicka, raz jako zabrzańska. Brak własnej orkiestry melomanom miały wynagrodzić kontraktowane koncerty znanych orkiestr z kraju i z zagranicy. Na muzyczną scenę Filharmonia Rybnicka powróciła jesienią 1999 roku. O jej reaktywowanie przy wydatnym udziale nowych władz miasta postarali się zapaleńcy skupieni w towarzystwie muzycznym noszącym również imię Szafranków. W tym samym roku ich imię nadano również Państwowej Szkole Muzycznej I i II stopnia. To właśnie w czasie tej uroczystości prezydent Adam Fudali złożył pierwsze deklaracje dotyczące planów zaadaptowania dla potrzeb szkoły muzycznej budynku dawnego szpitala położniczego przy ul. Powstańców Śl. Minęły cztery lata, szkoła funkcjonuje w nowej siedzibie, w zupełnie innych warunkach, których nijak nie można porównać z ciasnotą poprzedniej siedziby. Dzieło budowy nowej szkoły rozpoczął nieodżałowany Eugeniusz Stawarski, dokończyła zaś jego wcześniejsza zastępczyni Romana Kuczera, która obecnie szefuje szkole.W pamiątkowym wydawnictwie, przygotowanym z okazji jubileuszu, znalazła się licząca 635 nazwisk lista absolwentów rybnickiej szkoły muzycznej. Ale nazwiska wspaniałych muzyków, kompozytorów czy pedagogów można również znaleźć na znaczniej krótszej liście jej wychowanków, uczniów którzy z różnych względów na listę tych pierwszych się nie wpisali. Widnieją tu nazwiska światowej sławy kompozytora Henryka Mikołaja Góreckiego, znakomitego pianisty jazzowego Adama Matyszkowicza, który za oceanem zmienił nazwisko na Makowicz, dyrygenta i kompozytora Jana Wincentego Hawla czy zmarłego w tym roku Jana Szyrockiego, który święcił triumfy z prowadzonym przez siebie Chórem Politechniki Szczecińskiej.– Nowa szkoła jest przepiękna i warunki do pracy są tu doskonale. Stare mury miały swojego ducha, ale myślę, że ten duch przejdzie tu z nauczycielami i uczniami, zresztą tego ducha szkoły Szafranków już się tu czuje, skoro odwiedzają ten gmach starzy nauczyciele i absolwenci sprzed lat. To najlepszy znak więzi ze stara szkołą – powiedział nam Antoni Niewelt, który w latach 1958-88 uczył w rybnickiej szkole gry na kontrabasie. Jego uczniem był znakomity muzyk jazzowy, a dziś także wykładowca Akademii Muzycznej w Katowicach Jacek Niedziela.

Komentarze

Dodaj komentarz