Race dla wybranych?


Werdykt sądu zbulwersował innych sympatyków Odry. Najbardziej tych, którzy w stworzenie na swoim sektorze odpowiedniej atmosfery wkładają wiele serca, wydają własne pieniądze na flagi, baloniki, race świetlne.Kibice najwięcej pretensji kierują pod adresem policji, zarzucając jej działaniom niekonsekwencję. Podczas gdy w meczu z Wisłą Kraków policjanci przeszkodzali w używaniu rac w sektorze dopingującym miejscowy zespół, szalikowcy drużyny przeciwnej używali materiałów pirotechnicznych bezkarnie.Inny zarzut dotyczy decyzji sądu. Nikt bowiem nie przypomina sobie, aby właśnie takie przewinienie było uznane za szczególnie naganne na jakimkolwiek innym stadionie w kraju.Nie trudno przewidzieć wniosek, jaki koledzy ukaranej piątki wyciągnęli z całego zdarzenia: policja zamiast ścigać kibiców-chuliganów, którzy demolują przystanki, dworce, środki komunikacji i trybuny, zajmuje się tymi, którzy dopingują swój zespół trzymając w ręce płonącą racę.Zastanawiają się ponadto, komu zależy na tym, aby tylko ze stadionu przy Bogumińskiej zniknęły fajerwerki.Jeden z oskarżonych otrzymał karę dwuletniego zakazu stadionowego. Podczas spotkań Odry będzie się musiał zgłaszać w miejscowym komisariacie i pozostać tam do zakończenia meczu. Pozostała czwórka przez rok nie może dopingować swojego zespołu z trybun. Wszyscy zostali też zobowiązani do wykonania bezpłatnej pracy w wodzisławskich służbach komunalnych.Niepokojące jest to, że wielu kibiców Odry Wodzisław nie traktuje wyroku sądowego w tej sprawie, jako jej epilogu. Rozżalenie rozbudziło w nich emocje, jakich wcześniej przy Bogumińskiej raczej się nie obserwowało. Czy opisany incydent może mieć wpływ na stadionową atmosferę w zbliżającej się rundzie?Niemała grupa kibiców jest o tym przekonana.

Komentarze

Dodaj komentarz