20040602
20040602


Taki układ odpowiada obu stronom. Uczniowie jak na młodych kapitalistów przystało płacą i wymagają, zaś sprawujący pieczę nad swymi wychowankami nauczyciele w czasie zabawy, z daleka od szkoły mogą obniżyć nieco granice tolerancji i odpocząć od roli surowych belfrów.– To młodzież decyduje, gdzie się chce bawić. Dla nich to wygodne, zapłacą i mają problem z głowy, a tak musieliby sami zadbać o dekorację szkolnej auli, zaangażować do pomocy rodziców, a na koniec jeszcze posprzątać. Inna sprawa, że wielu z nich na taką studniówkę w lokalu musi oszczędzać cały rok – mówi Ryszard Marion, dyrektor Zespołu Szkół Ekonomiczno-Usługowych w Rybniku, który w minioną sobotę bawił się na studniówce klasy kelnerów i kelnerek z liceum zawodowego. To już ostatnia taka klasa w dziejach popularnego ekonomika – dwunastu maturzystów i dziesięć maturzystek. Fachu uczyli się przez cztery lata; w czerwcu po maturze będą zdawać jeszcze egzamin zawodowy.– Są dobrze przygotowani do pracy, nauczyciele skarżą się tylko, że do jakiej restauracji nie pójdą, tam spotykają swoich uczniów – mówi Beata Wojtasik, nauczyciel przedmiotów zawodowych.Klasy maturalne liceum sióstr urszulanek bawiły się tym razem na studniówce w... Paryżu. Zgodnie z tradycją w „Paryż o zmierzchu” zmieniono szkolną salę gimnastyczną. Prace nad jej wystrojem trwały dobrych kilka tygodni. Maturzystki wymalowały najbardziej znane paryskie zabytki, a nauczycielka plastyki Joanna Kucharczak kopię słynnego obrazu Leonarda da Vinci.

Komentarze

Dodaj komentarz