Jerzy Cnota w filmie
Jerzy Cnota w filmie "Sl ziemi czarnej" / Filmoteka Narodowa

Rybniccy filmowcy zrealizowali film "Cnota", dokument o popularnym aktorze Jerzym Cnocie. Aktor opowiada w nim o swoim życiu i swojej karierze. Wspomina dzieciństwo. – Chacharstwo to było pieronowe, dziennie wpierdol dostawałem od ojca, oczywiście za niewinność. Mój ojciec był pieronym ostry, a że byłech jedynym synem, to żech za wszystkich dostowoł – wspomina. On był maminsynkiem, jego siostry były tatowe. W dzieciństwie nie miały łatwo z powodu... nazwiska, ale wcześnie powychodziły za mąż... On na studia pojechał do Krakowa, miał iść na prawo, ale ostatecznie wylądował na rusycystyce. W Krakowie wypatrzył go Piotr Skrzynecki z Piwnicy pod Baranami... – Przedstawienia trwały do 3-4 rano. Potem robiło się ściepa na gorzoła, szło się na meta i piło do białego rana – mówi Jerzy Cnota.
Obraz o Cnocie zrealizował Klub Filmu Niezależnego z Rybnika, z którym pan Jerzy współpracuje. – To nasz przyjaciel, jeszcze nikt nie zrobił o nim filmu, troszkę o nim zapomnieli – mówił Eugeniusz Kluczniok, reżyser. To on namówił znanych artystów do wystąpienia przed kamerą. Każdy ciepło mówi o bohaterze. – To wielka osobowość i talent, ale z drugiej strony utracjusz, hulaka, nie miał szacunku do pieniądza. Miał za to wielu przyjaciół, kolegów, którzy to skrzętnie wykorzystywali – stwierdza Bernard Krawczyk. Jerzy Janeczek (grali razem w "Kant-Polu", zrealizowanym przez Klub Filmu Niezależnego z Rybnika), mówi, że Cnota nie dbał o sławę.
– Swojemu przyjacielowi oddałby ostatnie spodnie i koszulę. Kochał ludzi, chciał być z nimi, bywać z nimi w klubach, gdzie zostawiał wszystkie pieniądze. Żył z radością – dodaje Jerzy Janeczek. Franciszek Pieczka Cnotę pamięta z czasów, gdy obaj byli młodzi i piękni. – Jest bardzo miłym, uczynnym, życzliwym wszystkim kolegom. Kiedyś biliśmy się wspólnie przeciwko takiemu jednemu, większemu ode mnie, z bicepsami. Wspólnymi siłami położyliśmy go na łopatki – wspomina Franciszek Pieczka. Kazimierz Kutz opowiada, jak zaangażował go do swoich śląskich filmów, "Sól ziemi czarnej" (rola Euzebina) oraz "Perła w koronie" (August Mol).
– Jestem jego odkrywcą. Poznałem go, gdy szukałem aktorów do "Soli ziemi czarnej", kompletowałem Ślązaków, bo film jest mówiony w gwarze. Chodziło mi też o posturę, mentalność, o ten wdzięk. Przyjaźniłem się z Wiesławem Dymnym i on powiedział, że jest taki Cnota – wspomina Kutz. Jerzy Janeczek ubolewał, że do tej pory nie w pełni wykorzystano potencjał jego kolegi. Bo obsadzano go przede wszystkim w komediowych rolach, a nie zagrał jeszcze swojej wielkiej dramatycznej roli. – Starsi mnie pamiętają, młodzi już nie – kwituje Jerzy Cnota.
Jego współpraca z KFN zaczęła się przypadkiem. Eugeniusz Kluczniok robił muzykę do filmu "Drugie wcielenie reżysera K." o Kazimierzu Kutzu. Tak się poznali. – Dałem mu zaproszenia na jedną z moich premier, przyjechał, spodobało mu się. I teraz chce u nas grać – opowiada Eugeniusz Kluczniok. A Cnota gra za darmo. Po 50 latach pracy ma 1100 zł emerytury. – Oddaję ją siostrze, muszę sam na siebie zapracować – mówi. – Jerzy Cnota był w latach 60. i 70. w epicentrum najważniejszych wydarzeń kulturalnych w naszym kraju. Mam nadzieję, że ta wielka rola dramatyczna jeszcze mu się zdarzy, jak było w przypadku Danuty Szaflarskiej czy Krystyny Feldman – tak o aktorze mówił Marek Kosma Cieśliński, filmoznawca.
On sam "zakochał się" w Cnocie przy okazji filmu "Niespotykanie spokojny człowiek" (z 1975 roku). – Grał złodzieja na weselu, który rozglądał się, cóż tu jeszcze można ukraść. Miał szopę czarnych włosów, kamera od razu go wyłapała. Dzisiaj Jurek ma czuprynę białych włosów, a na ekranie wygląda ciągle tak samo ujmująco – opowiadał Marek Kosma Cieśliński. – Ten film to pomnik, chociaż lekkim dłutem rzeźbiony – stwierdził Michał Wojaczek, dyrektor Domu Kultury w Chwałowicach, gdzie odbyła się premiera. – Ja myślałem, że z tego co najwyżej reportaż powstanie, a Gienek zrobił film, który da się oglądać. Cygaństwa w nim nie ma... – mówił Jerzy Cnota.

Jerzy Cnota...
...urodził się 17 października 1942 roku w Jastrzębiu-Zdroju. Do 1949 roku mieszkał tam w domku na Bożej Górze, który stoi do dzisiaj, otoczony blokami. Potem ojciec dostał pracę w Chorzowie i rodzina się przeprowadziła. Jurek średnie wykształcenie zdobył w III LO im. Stefana Batorego, potem ukończył filologię rosyjską w Krakowie, a w 1972 roku eksternistycznie Państwową Wyższą Szkołę Teatralną w Warszawie. W Krakowie występował w studenckim Teatrze 38, gdzie grano Becketta i Ionesco. Przez trzy lata był związany z Piwnicą pod Baranami. Zagrał w ponad 60 filmach kinowych i telewizyjnych, w tym również w śląskich filmach Eugeniusza Klucznioka: "Kant-Pol", "Byzuch", "Bajzel po polsku", "Byzuch 2 – Rewizyta". Największą popularność przyniosła mu rola Zbójnika Gąsiora w niezapomnianym serialu "Janosik".

 

Komentarze

Dodaj komentarz