Koniec bandyckiej kariery


7 stycznia około godz. 15.45 zamaskowany mężczyzna wpadł do małego urzędu pocztowego w kompleksie handlowym Merkury przy ul. Łokietka w Knurowie. Bandyta przeskoczył przez ladę na stanowiska kasjerek, gdzie w trakcie szarpaniny z jedną z nich oddał strzał z broni gazowej, a następnie ukradł 8100 zł i uciekł. Chociaż podczas ucieczki zwichnął sobie nogę w kostce, zdołał wymknąć się policji.W dwa dni po tym napadzie, 9 stycznia, policjanci aresztowali 24-letniego mieszkańca Siemianowic Rafała K. W przeszłości był już kilkakrotnie karany, głównie za napady i rozboje, a na sumieniu najprawdopodobniej ma kilkadziesiąt przestępstw. Podczas każdego z napadów był uzbrojony. Zatrzymanym zajęła się Prokuratura Rejonowa w Chorzowie. Ma dowody na to, iż jego dziełem był m.in. napad z bronią w ręku oraz pokaźnych rozmiarów młotem na agencję PKO BP w Chorzowie. Stąd po rozwaleniu szyb ochronnych uciekł z 14 tys. zł. Na „robotę” zawsze jeździł taksówką. Wpadł dzięki Teresie T., 40-letniej właścicielce chorzowskiej agencji PKO. Rafał K. Zawitał do niej 8 stycznia 2004 roku około godz. 14. Podszedł do okienka kasowego. Powiedział, że chce wypłacić pieniądze. Potem szybko przeskoczył przez ladę, wyciągnął broń i zaczął krzyczeć, że to napad. Przez cały czas celował do znajdujących się w środku ludzi. Potem kazał położyć się im na ziemi, zabrał wszystkie pieniądze i uciekł.– Podczas każdego napadu procedura jego postępowania była taka sama. Do znajdujących się w środku osób mówił, że mają się nie ruszać przez pół godziny, a jak spróbują wyjść i powiadomić policję, źle się to dla nich skończy – informuje mł. insp. Jerzy Michalski, zastępca szefa KMP w Chorzowie. – Wśród leżących na ziemi znajdowała się 12-letnia córka właścicielki, która nie przestraszyła się gróźb i zaczęła gonić napastnika. Nie tracąc zimnej krwi, złapała telefon komórkowy i bezpośrednio po napadzie ruszyła za nim w pościg. Biegnąc za złodziejem, powiadomiła nas o zajściu.Po kilkuset metrach kobieta zgubiła jednak bandytę z oczu. Zobaczywszy na swej drodze taksówkę, podeszła do niej, chcąc zapytać taksówkarza, czy nie widział, w którą stronę pobiegł uciekający. Kiedy nachyliła się do samochodu, zobaczyła, że ten siedzi obok kierowcy. Kobieta zaczęła krzyczeć, że to bandyta, który napadł na jej agencję. Wtedy samochód ruszył z piskiem opon. – Właścicielka ponownie nie straciła zimnej krwi. Podała nam numery rejestracyjne samochodu. Natychmiast zarządzone zostały blokady dróg. Taksówkarz został zatrzymany kilka godzin później w Czechowicach-Dziedzicach – mówi Michalski.Taksówkarz z Bielska-Białej został aresztowany, a jego zeznania sprawiły, iż niebawem dołączył do niego Rafał K., który przyznał się do kilku podobnych napadów, m.in. styczniowego w Knurowie. Prokurator Bogdan Łabuzek poinformował, że został mu postawiony zarzut rozboju z bronią w ręku. Mężczyźnie grozi wyrok do 15 lat więzienia. Prowadzący śledztwo mają nadzieję, iż to zatrzymanie przyniesie przełom w sprawie napadów na banki i poczty na terenie całego województwa śląskiego. Policja i prokuratura podejrzewa bowiem Rafała K. o co najmniej piętnaście podobnych napadów. Możliwe jest również, iż bandyta nie działał sam. Seria napadów trwała od dwóch lat. Prowadzący sprawę usiłują ustalić, czy 24-latek swojej przestępczej kariery nie rozpoczął już w styczniu 2002 roku, kiedy to napastnik w kominiarce i z bronią w ręku po raz pierwszy sterroryzował pracowników ajencji PKO w Gliwicach przy ul. Kozielskiej i zwiał z łupem. Takich napadów do czerwca 2003 roku było aż sześć – m.in. na ajencję PKO w Mysłowicach, gdzie zrabowano 3 tys. zł, na pracownice hipermarketu przewożące pieniądze i kradzież 120 tys. zł w Strzemieszycach, ajencję PKO w Mikołowie, w Dąbrowie Górniczej i na SKOK w Bytomiu. Zajmujący się sprawą Rafała K. postawili również taką hipotezę, że seria napadów na poczty i banki to być może dzieło większej liczby osób. W ilu z tych napadów udział brał zatrzymany Rafał K., okaże się po zakończeniu śledztwa. Jedno jest pewne – będzie z pewnością długie.Również taksówkarzowi został postawiony zarzut współsprawstwa. – Nie ulega wątpliwości, ze obydwaj zatrzymani działali wspólnie. W tej spółce każdy miał określone zadanie do wykonania: jeden napadał na agencje i poczty, drugi trzymał nogę na gazie – mówi zastępca szefa KMP w Chorzowie.Chorzowska policja wystąpiła z wnioskiem do Komendanta Wojewódzkiego Policji w Katowicach o przyznanie właścicielce agencji nagrody pieniężnej. – Policja ma taki specjalny fundusz. Postanowiliśmy odwagę tej kobiety nagrodzić. Komendant wojewódzki poparł nasz wniosek – mówi J. Michalski. Przyznaje, iż tak szybkie złapanie bandyty było możliwe dzięki pomocy niepozornej, drobnej kobiety, której odwaga i determinacja przerwały trwającą kilka lat karierę śląskiego bankowego bandyty.

Komentarze

Dodaj komentarz