Wciąż dzieli zamiast chronić


Spór dotyczy kształtu zbiornika. W gotowym już studium wykonalności inwestycji przewidziane są dwa warianty – podstawowy, firmowany przez rząd, zakładający wysiedlenie mieszkańców wsi Nieboczowy i Ligota Tworkowska, łącznie około 700 osób, oraz społeczny, przewidujący ominięcie pierwszej z wspomnianych wiosek, a objęcie w zamian wałami fragmentu stawów gospodarstwa Wielikąt oraz budowę pompowni odprowadzającej wody opadowe i gruntowe do zbiornika. W wariancie podstawowym długość wałów ma wynieść 22,35 km, powierzchnia czaszy 26 km kw., a pojemność 185 mln m sześc. W koncepcji społecznej wały są 10 km dłuższe, przy czym powierzchnia zmniejszy się do 23 km kw., a pojemność do 154 mln m sześc. Zdaniem komitetu obrońców Nieboczów wybudowanie zbiornika według ich projektu nie pogorszy znacząco poziomu zabezpieczenia przeciwpowodziowego. Wszystko byłoby w porządku, gdyby nie fakt wykazany w studium wykonalności, iż wariant społeczny jest trudniejszy do wykonania, a przy tym kosztujący 636 mln zł – o około 40 mln więcej od rządowego.Gmina Lubomia, na terenie której znajduje się wioska, broni mieszkańców. Wójt Czesław Burek mówił na spotkaniu u wojewody o ich świętym prawie do własności. Jego zdaniem już fakt, że część mieszkańców Ligoty sama zgodziła się na przesiedlenie, jest wystarczającym kompromisem.– Cztery lata temu w ogóle nie było w gminie zgody na budowę zbiornika, więc postęp jest znaczny.Upór mieszkańców i brak decyzji wójta Lubomi o lokalizacji zbiornika mogą zablokować dostęp do pieniędzy z unijnego Funduszu Spójności na realizację inwestycji. Opinię tę wyrazili Józef Stadnicki, dyrektor Regionalnego Zarządu Gospodarki Wodnej w Gliwicach, i Lech Poprawski, dyrektor biura pełnomocnika rządu ds. programu „Odra 2006”. Czesław Burek nie zgodził się z nią. Winą za opóźnienie obarczył inwestora – czyli RZGW – który nie dołączył do wniosku właściwych dokumentów:– Chodzi o mapy terenu zajmowanego przez zbiornik. RZGW dostarczyło mapy w skali 1:2000 i 1:10000. Jest to ewidentny błąd formalny. W przypadku takich inwestycji mapy powinny być wykonane w skali 1:500, maksymalnie 1:1000, aby na ich podstawie można było określić poszczególne działki przewidziane pod inwestycję. Bez tych map nie mam podstaw do wydania decyzji o lokalizacji zbiornika – mówi wójt.A terminy gonią. Tylko do końca marca można przedkładać dokumenty w Narodowym Funduszu Ochrony Środowiska i Ministerstwie Środowiska, które z kolei mają czas do początku maja na zgłoszenie wniosku w Brukseli. Dlatego uczestnicy spotkania zastanawiali się, czyja racja jest ważniejsza – 700 mieszkańców Nieboczów czy kilku milionów ludzi mieszkających w dorzeczu Odry i zagrożonych widmem tak wielkiej powodzi jak ta z 1997 r.– To bardzo poważny problem społeczny, ale musimy znaleźć kompromisowe wyjście – mówił wojewoda śląski Lechosław Jarzębski.– Najbardziej dramatyczny jest tu problem uciekającego czasu. Komitet Sterujący zarekomendował wniosek w sprawie budowy zbiornika Racibórz Dolny, podjąłem decyzję o zgłoszeniu go wraz z 43 innymi wnioskami do Komisji Europejskiej o środki z Funduszu Spójności i nie chciałbym, by się okazało, że wysłany do Brukseli wniosek zostanie odrzucony, bo nie ma zgody mieszkańców Nieboczów. Głos tych 700 ludzi musi być wysłuchany do końca, ale decyzję trzeba będzie w końcu podjąć – oświadczył minister Czesław Śleziak.Wojewoda zaznaczył, że jeśli w ciągu dwóch miesięcy nie będzie decyzji lokalizacyjnej, to wezwie samorządowców z Lubomi do jej podjęcia, a jeśli tego nie uczynią, sam to zrobi, a kosztami obciąży gminę.– Wojewoda rzeczywiście ma takie kompetencje. Więc jak chce, to proszę bardzo, może zdecydować za gminę. Ale na spotkaniu powiedziałem mu, że o ludziach z Nieboczów się nie myśli – mówi wójt Burek.Być może przełom nastąpi za sprawą rozmów, które ma przeprowadzić z mieszkańcami Nieboczów zespół negocjacyjny powołany przez wojewodę. Wójt Lubomi widzi w nich szanse na ocalenie wioski przed wysiedleniem:– Mieszkańcy są bardzo zdeterminowani. Od 1978 r. z powodu planowanego zbiornika nie mogli się budować, właściwie nic robić. Nie sądzę więc, aby poszli jeszcze bardziej na rękę. Teraz rozmowy mogą dotyczyć jedynie racjonalizacji społecznego wariantu budowy zbiornika.

Komentarze

Dodaj komentarz