20040803
20040803


– Pod tym względem niestety nic się nie zmienia, niechciane psy są wyrzucane z samochodu, a co gorsza nawet teraz, zimą, przywiązywane gdzieś w lesie do drzewa – mówi Piotr Plucik, kierownik schroniska funkcjonującego jako jeden z działów Rolniczej Spółdzielni Produkcyjnej.Rekordowa liczba pensjonariuszy to przede wszystkim efekt drastycznego spadku liczby psich adopcji, na co wpływ może mieć nie tylko trwająca zima, ale również kłopoty komunikacyjne. Od pewnego czasu na ul. Majątkowej, przy której jest usytuowane schronisko, trwają wykopy związane z budową kanalizacji, a to w oczywisty sposób przekłada się na mniejszą liczbę osób odwiedzających schronisko. Wystarczy zerknąć do jego statystyk; w grudniu odnotowano w nich 41 adopcji, w styczniu natomiast tylko 17.Działalność schroniska wciąż jest deficytowa, dlatego mile widziana jest wszelka pomoc: potrzebny jest opał, używane kołdry, koce, narzuty, wreszcie karma dla psów. Przy schronisku działa rybnicki oddział Towarzystwa Opieki nad Zwierzętami, dlatego mimo biedy schronisko stara się jeszcze pomagać innym zwierzętom, co miesiąc przekazuje np. partię karmy dla społeczniczki, która dokarmia zimą blisko 160 kotów w całym mieście.– Schronisko stoi dla wszystkich otworem, dlatego zapraszamy do nas szkolne wycieczki, a obecnie, w czasie ferii, uczestników półkolonii. U nas naprawdę dużo się dzieje i jest o czym opowiadać. Na takich wizytach bardzo nam zależy, bo dzieci, które zobaczą, jak wygląda przysłowiowe pieskie życie, są później bardziej rozsądne i nie zmuszają rodziców, by kupili im pieska, który po miesiącu im się znudzi i wyląduje na ulicy – tłumaczy Piotr Plucik.

Komentarze

Dodaj komentarz